- Myślę, że możemy być dumni z pracy, którą wykonaliśmy. To nie było może to na co liczyliśmy, ale musimy brać pod uwagę to, jakie mieliśmy kłopoty jeszcze w piątek. Jestem zaskoczony tym, że bolid jest bliski ideału. Zajęło to trochę dużo czasu, ale możemy być z tego dumni. Zajęliśmy dwa ostatnie miejsca, ale jestem pewny, że gdybyśmy mieli więcej czasu to bylibyśmy bliżej rywali i nie odpadlibyśmy przez zasadę "107%" - powiedział po kwalifikacjach Liuzzi.
- Wiemy, że musimy się poprawić. I wiemy, że możemy to zrobić bardzo szybko. Im więcej będziemy jeździć, tym szybciej osiągniemy dobre rezultaty. Ludzie widzą naszą przyszłość w czarnych barwach. Ja jestem po optymistą, jestem po drugiej stronie. Widzę ludzi, którzy ciężką pracują nasz sukces i dzięki temu jestem przekonany, że się rozwiniemy. Zaczęliśmy wszystko jakieś trzy miesiące później niż inni i przez ponosimy teraz konsekwencje. Ale sprawimy jeszcze niejedną niespodziankę - dodał.
Obaj kierowcy HRT Vitantonio Liuzzi i Narain Karthikeyan nie pojadą w Grand Prix Australii. Są oni "ofiarami" nowej zasady "107 procent". W myśl tej zasady kierowca, który podczas sesji kwalifikacyjnej osiągnie czas gorszy niż 107 procent najlepszego rezultatu, zostanie wykluczony z wyścigu. Ostatnie słowo należy jednak do stewardów, którzy mogą dopuścić kierowcę do wyścigu. HRT tuż po kwalifikacjach złożyła w FIA oficjalną prośbę o dopuszczenie do wyścigu, ale została ona odrzucona.
Hiszpański zespół HRT ma na początku sezonu duże kłopoty. Team przywiózł do Australii zupełnie nowe bolidy, nie testowane na przedsezonowych jazdach w Barcelonie. Podczas gdy inni kierowcy testowali bolidy na torze w Albert Park, mechanicy HRT wciąż dokonywali poprawek. Powtórzyła się więc sytuacja sprzed roku, gdy przed pierwszym GP sezonu w Bahrajnie Hispania także opuściła większość piątkowych testów z przyczyn technicznych.
Relacja z kwalifikacji do GP Australii ?