Piłka nożna. Dla Lecha Braga nie jest najważniejsza

Nikt w zespole mistrza Polski nie powie tego głośno, ale gdyby mogli zamienić wyniki meczów ze Sportingiem Braga i Polonią Warszawa, chętnie by z tego skorzystali

Lech ma za sobą dwa mecze o stawkę w tym roku. W czwartek szczęśliwie pokonał 1:0 Portugalczyków z Bragi, trzy dni później pechowo przegrał 0:1 z Polonią. Jest dziś bliżej awansu do 1/8 finału Ligi Europejskiej niż gry w półfinale Pucharu Polski. W poznańskim klubie woleliby, żeby było odwrotnie. Dlaczego?

W Europie Lech zrobił i tak więcej, niż ktokolwiek mógł oczekiwać - przede wszystkim wyszedł jesienią z "grupy śmierci", a teraz wygrał mecz wiosną, jako pierwszy polski zespół od 20 lat. Świetnie korzysta z tego, że kluby z silnych lig (Manchester City czy Juventus Turyn) traktują Ligę Europejską po macoszemu, a Red Bull Salzburg czy Braga okazały się zespołami z potężnymi problemami wewnętrznymi. Kolejny awans Lech ma na wyciągnięcie ręki, a w perspektywie marcowe mecze z Liverpoolem FC lub Spartą Praga.

Lechici w Europie wygrywają, zbierają punkty do rankingu UEFA, kibice, którzy tłumnie walą na stadion podczas meczów pucharowych, nabijają klubową kasę. Bez względu na to, jak bardzo będzie jeszcze Lechowi sprzyjała Fortuna w rywalizacji międzynarodowej, nikt chyba nie liczy, że poznaniacy są w stanie zdobyć trofeum. A tylko to daje gwarancję występu w LE w przyszłym sezonie.

Szansy na awans do europejskich pucharów trzeba więc szukać w kraju. Puchar Polski, od którego Lech właśnie się oddalił, jest jednym z głównych celów drużyny z ul. Bułgarskiej. W ekstraklasie obrońców tytułu dzieli od prowadzącej Jagiellonii Białystok aż 11 pkt, od trzeciej Legii - osiem. Tę stratę odrobić trudniej, niż wygrać dwa pucharowe dwumecze, a potem finał. Dlatego niedzielna porażka z Polonią była dla lechitów tak bardzo bolesna. - Nie opuszczamy głów, nie załamujemy się. Jest jeszcze rewanż w Warszawie i jesteśmy w stanie odrobić tę stratę. Nie będzie łatwo, ale to spotkanie podrażniło nasze ambicje i będziemy bardzo zdeterminowani w rewanżu - zapowiada pomocnik Marcin Kikut.

Lechowe priorytety zna też pewnie trener José Bakero. Wie, że jego poprzednika Jacka Zielińskiego nie uratowały sukcesy w fazie grupowej LE, skoro Lech w tym czasie tracił gdzie popadło punkty w lidze. Z kolei Franciszek Smuda musiał w 2009 r. odejść z Poznania po sezonie, w którym przedarł się do wiosennych meczów z Udinese, a potem dołożył jeszcze Puchar Polski. Jednak nie zdobył mistrzostwa, więc się z nim pożegnano.

O tym, że mało dziś realna walka o obronę tytułu jest tak ważna dla szefów Lecha, świadczy chociażby transfer Rafała Murawskiego. To właśnie na sprowadzenie reprezentacyjnego pomocnika poznaniacy wydali milion euro, czyli większość swojego budżetu transferowego, i to mimo że Murawski nie mógł zostać zgłoszony do gry w meczach LE. - Puchary pucharami, my mamy straty do odrabiania w ekstraklasie. Do tego nam będzie potrzebny - usłyszeliśmy w Lechu, gdy finalizowano rozmowy z Rubinem Kazań.

Szefowie Lecha na każdym kroku podkreślają, że coroczna obecność w pucharach jak wręcz niezbędna dla rozwoju klubu. Szczególnie teraz, gdy Kolejorz uciułał bardzo przyzwoity współczynnik UEFA - ponad 21 pkt. Żeby z niego skorzystać, musi jednak do pucharów się zakwalifikować. A jest się o co bić, bo żaden polski klub nie będzie podczas letnich losowań pucharów w tak dobrej sytuacji, w jakiej znalazłby się Lech: rozstawienie w trzeciej z czterech rund eliminacyjnych do Ligi Mistrzów, a także w czwartej (ostatniej) fazie eliminacji LE.

Problemy Bragi

Portugalska prasa zarzuca trenerowi Sportingu Braga Domingosowi, że wypuszczając kontuzjowanego brazylijskiego napastnika Alana na końcówkę meczu z Lechem, pogłębił tylko jego kontuzję. Teraz Alan najprawdopodobniej nie zagra w czwartkowym rewanżu. Lista kontuzjowanych rywali Lecha jest dość długa. Nie ma m.in. Vandinho, uważanego za ważnego konstruktora gry, a w 34. min niedzielnego meczu ligowego z Pacos de Ferreira (Braga przegrała 1:2) Custodio opuścił boisko z rozbitą głową i nie wiadomo, czy zagra z Lechem. Domingos nie ma szybkiego napastnika Paulo Cesara. Przetrzebiona jest defensywa. Na treningach przed meczem z Kolejorzem trener miał raptem 12 graczy z pola. Zimą Braga oddała kluczowych piłkarzy - przede wszystkim najlepszego snajpera Matheusa, filar obrony Moises, pierwszego bramkarza Felipe (wrócił do Brazylii), Luisa Aguilara, Eltona.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.