Anglików płacz nad rozlanym mundialem

Starania Anglików o mundial w 2018 r. skończyły się podobnie jak ich ostatnie próby wygrania mistrzostw świata. Wierzyli, że są faworytem, odpadli w pierwszej rundzie. Winnego klęski widzą w FIFA

- Nie wierzę, że za mojego życia zorganizujemy MŚ. Chyba że zmieni się sposób wyboru. Do tego czasu nie powinniśmy nawet próbować - mówi 46-letni Andy Anson, szef angielskiej kandydatury. Dzień po czwartkowym głosowaniu tamtejsze brukowce krzyczały z pierwszych stron, że mundial został "sprzedany", i "ustawiony". Poważny "The Times" ogłosił "angielski koniec świata". - Widzimy, co się dzieje. To niesamowite, że wygrały dwa tak bogate kraje. Nie mówcie mi, że Rosja oferowała lepszy produkt niż my. Powinno być jak w programie "Mam talent". Jesteś dobry albo nie, rzecz nie powinna opierać się na mizdrzeniu do sędziów. Kim są ludzie podejmujący decyzje? Jakie są ich motywacje? - pytał trener Tottenhamu Harry Redknapp, ambasador kandydatury.

Wyspiarze czują się oszukani, bo od początku uważano ich za faworytów. Żartowano, że mogliby zorganizować turniej choćby jutro. Kilka tygodni temu Komisja Techniczna FIFA ich propozycję oceniła najwyżej. - Wyrzuciliśmy w błoto 3 mln funtów, bo tyle kosztowało przygotowanie oferty. W sumie na kampanię wydaliśmy 18 mln funtów. Wśród kandydatów do organizacji MŚ 2018 najgorzej wypadli Rosjanie, ale głosowanie wygrali. To nie ma sensu. W walce o mundial w 2022 r. najlepsze oceny dostały Australia i USA i w pierwszej rundzie głosowania w sumie uciułały cztery głosy. Wygrał Katar, którego ofertę Komisja Techniczna uznała za najgorszą. Kolejny mundial zorganizuje pewnie Antarktyda, na podgrzewanych stadionach, bez kibiców - piekli się Anson. Jego zastępca twierdzi, że tylko trzech z 22 głosujących czytało raporty.

Anglików nie uratowała dyplomacja. Od początku tygodnia między działaczami biegali David Beckham, premier David Cameron i książę William. W nocy ze środy na czwartek inni z angielskiej delegacji nie zmrużyli oka, zanim nie położył się spać ostatni działacz FIFA. Gdy przed piątą rano wrócili w końcu do pokoi, wydawało się, że mogą być pewni siedmiu głosów.

Skończyło się na dwóch. Kameruńczyka Issy Hayatou i Anglika Geoffa Thompsona. Zawiedli Worawi Makudi, choć obiecano mu, że reprezentacja Anglii zagra w czerwcu sparing z jego Tajlandią (po głosowaniu mecz odwołano), trzech działaczy z Ameryki Północnej i kilku z Europy. - Usłyszałem, że wielu działaczy nie głosowało za jakąś kandydaturą, ale przeciw naszej - mówi Anson.

Elektorat negatywny Anglicy zawdzięczają mediom. Kilka tygodni temu reporterzy "Sunday Timesa", podając się za lobbystów amerykańskiej kandydatury, nagrali dwóch członków Komitetu Wykonawczego FIFA zgadzających się sprzedać swój głos w wyborach. Tydzień temu telewizja BBC oskarżyła o korupcję trzech innych działaczy.

Blatter zadbał, by głosujący o tym nie zapomnieli. Tuż przed głosowaniem przypomniał im o wyczynach "diabłów z angielskich mediów".

Szwajcar swoich faworytów wybrał już dawno. Kandydatur łączonych nie lubi, więc odrzucał pomysły organizowania MŚ w 2018 r. w Belgii i Holandii albo Hiszpanii i Portugalii. Anglia o jego poparciu mogła pomarzyć, zostawała Rosja.

W wyborach na gospodarza mundialu w 2022 r. Blatter załatwił sobie czwartą kadencję w fotelu szefa FIFA. Dziennikarz "World Soccera" napisał na Twitterze, że prawdopodobnie w zamian za poparcie Kataru wymógł obietnicę na Mohamedzie bin Hammamie, by zrezygnował ze startu w przyszłorocznych wyborach. Bin Hammam jest Katarczykiem i jednym z najpotężniejszych ludzi w światowym futbolu.

Jeśli FIFA utrzyma zasadę rotacji kontynentów, Anglia będzie mogła starać się o mundial dopiero w 2030 r. Na razie mało prawdopodobne, że spróbuje, a jeszcze mniej, że jej się uda.

Roger Burden, który przez ostatnie miesiące pełnił obowiązki szefa angielskiej federacji, ogłosił w piątek, że nie będzie kandydował na prezesa. - Chciałem, ale zorientowałem się, że musiałbym współpracować z FIFA. Nie jestem gotowy na kontakty z ludźmi, którym nie ufam.

FIFA wybrała państwo mafii - brytyjskie media  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA