Piłka ręczna. Liga Mistrzów: Więcej niż remis

Nie wszystko stracone. Mistrzowie Polski z Vive Targi Kielce sensacyjnie zremisowali na wyjeździe z FC Barcelona Borges 28:28.

Ostatni z położonej u stóp Nou Camp hali Palau Blaugrana, serdecznie żegnany przez klubowych pracowników, wychodził Bogdan Wenta. W latach 90. trener Vive Targów świętował tam z Barceloną dwie wygrane w Pucharze Zdobywców Pucharów.

Tak jak świątynia piłkarska kładzie swój cień na hali, tak wspaniała przeszłość handballowej sekcji Blaugrany musi w Muzeum Barcelony usunąć się przed sukcesami futbolistów. Gdy spaceruje się wśród mnóstwa trofeów i pamiątek, widać skromnie wyglądającą jedną (!) gablotkę z pucharami najbardziej utytułowanego w tej dyscyplinie zespołu na świecie - siedmiokrotnego zdobywcy Pucharu Europy. Nie ma nawet wszystkich europejskich trofeów, czyli np. wspomnianych pucharów PZP z czasów Wenty. Nie ma też wbrew zapowiedziom zdjęcia, na którym można by znaleźć doskonale pamiętanego tu Wentę. Ale co się dziwić, skoro zastrzeżona koszulka z nr. 5 legendarnego kapitana Enrica Masipa (nazywanego tu " El Simbol") leży złożona na najniższej z półek...

Nie tylko kielecki trener i jego kielecka drużyna przypomnieli o sobie dobitnie w sobotni wieczór. Wspierani byli przez niezwykle liczną i głośną ponadstuosobową (!) grupę kieleckich fanów. Gdy usatysfakcjonowani wysokim prowadzeniem miejscowi przypomnieli sobie w drugiej połowie o dopingu, błyskawicznie utonęli w odpowiedzi gości.

Katalończycy chcieli świętować w 49. min, gdy po jedynym w całym meczu trafieniu francuskiego mistrza świata potężnego jak tur kołowego Cedrica Sorhaindo wygrywali 25:21. Wydawało się, że pewnie, bo kielczanie znów słabo radzili sobie z rzucającym z każdego miejsca Ikerem Romero i przed przerwą jedynie trzy razy zdołali doprowadzić do remisu. A jakby tego było mało, gdy tuż po niej znów się zbliżyli (16:15 w 35. po trafieniu Mateusza Zaremby), Barcelona z łatwością odskoczyła. Znów perfekcyjnie finalizowała zabójcze kontry i wyszła na najwyższe w meczu prowadzenie 21:16 w 41. min. Za sprawą oszczędzanego znakomitego skrzydłowego Juanina Garcii (dla odmiany trafił wtedy z koła). Xavi Pascual nie skorzystał wcale ze swojej megagwiazdy Siarhieja Rutenki, choć w środę pomógł on przerwać Barcelonie passę 67 (!) ligowych zwycięstw największego rywala w Hiszpanii Ciudad Real.

Kłopotu bogactwa nie miał za to Wenta. Nawet na rozgrzewkę nie wybiegł kapitan Mariusz Jurasik, bo rano dopadła go grypa (miał dreszcze i wysoką gorączkę). A dopiero po meczu okazało, że ze zdrowiem walczył nie on jeden. Jego zmiennik na prawym rozegraniu Mateusz Zaremba znów należał do najlepszych na boisku, mimo że zmagał się z wirusem i kłopotami żołądkowymi, a u skrzydłowego Patryka Kuchczyńskiego odezwały się bóle w plecach.

A mimo tego kielczanie w najważniejszym momencie wrócili do gry. W 55. min chorwacki skrzydłowy Mirza Dzomba wyprowadził ich po kontrze na jedyne w całym meczu prowadzenie. Emocje sięgnęły zenitu, bo w decydujących fragmentach odpuścić nie chciał nikt. Katalończycy przekonywali się raz po raz, że obrona kielczan też może być jak mur, a Marcus Cleverly spisywał się w bramce jeszcze lepiej niż przed przerwą (aż 20 udanych interwencji łącznie, prawie 43 procent skuteczności). W końcówce przebili się jeszcze tylko Jesper Noddesbo i ponownie Iker Romero. Ten drugi minutę i siedem sekund przed końcem. Ostatni raz. Hiszpanie też jednak 40 sekund przed końcem nie umieli zatrzymać szarżującego Michała Jureckiego. A pozostały czas okazał się za krótki, by przełamać Vive. Choć uwielbiający brać na siebie odpowiedzialność Iker Romero próbował nawet dwa razy.- Gratuluję chłopakom, cieszę się tym bardziej, że to dla mnie zawsze mecz specjalny, wiele wspomnień. Myślę, że jeszcze będziemy zdobywać ważne punkty nawet z takimi zespołami. Wynik dla nas dobry, bo walczymy o punkty w tej dwudziestceczwórce. Chcemy zająć w niej jak najlepsze miejsce. Nabraliśmy trochę wiatru - mówi ostrożnie Wenta. Wie jednak doskonale, jak cenne może być to oczko z Palau Blaugrany. Całkiem prawdopodobny jest bowiem scenariusz (nie ma co kryć, dla Vive Targi Kielce wciąż trudny) zakładający w drugiej rundzie komplet porażek Chambery. Na jej otwarcie rewelacyjni dotąd Francuzi przegrali w sobotę na Słowenii z Celje Pivovarna Lasko. Tylko że ten zespół marzący ciągle po cichu o awansie do Top 16 mistrzowie Polski muszą ograć na wyjeździe, tak samo jak Chambery w domu. Ekipa Philippe Gardenta przyjeżdża do Kielc już w niedzielę.

FC Barcelona Borges - Vive Targi Kielce 28:28 (15:12)

Vive Targi Kielce: Cleverly, Kotliński - Zaremba 6, Knudsen 5, Stojković 4, Rosiński 3, Jurecki 3, Dzomba 2, Nat 1, Jachlewski 1, Podsiadło 1, Kuchczyński 1, Żółtak 1, Grabarczyk. Kary: 4 minuty.

Awans Azotów w Challenge Cup ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA