O Holandii na MŚ czytaj tutaj ?
Gullit wylicza: - Samobójczy gol Danii, gdy długo się z nią męczyliśmy bez żadnego skutku. Ten gol odwrócił losy meczu. Bramka z Japonią? Też była szczęśliwa, bo przypadkowa - wpadła po rykoszecie, kompletnie myląc bramkarza. I oczywiście gol, który przesądził o wygranej Holandii z Brazylią w ćwierćfinale - znów samobójczy (Felipe Melo - red.), który później przyznano Wesley'owi Sneijderowi. Przez niego Brazylijczycy stracili całą pewność siebie i pozwolili nam zdobyć następną bramkę - twierdzi jeden z najsłynniejszych holenderskich piłkarzy w historii. - Graliśmy nieźle, ale bez szczęścia nie zaszlibyśmy aż do półfinału - kończy.
Były gwiazdor AC Milan, Najlepszy Piłkarz Świata ad 1987 przyznał na konferencji zwołanej przez FIFA, że jest zaskoczony, iż drużyna Berta van Marwijka pokonała Brazylię: - W pierwszej połowie "Canarinhos" byli zdecydowanie lepsi. Gdyby Maarten Stekelenburg nie wybił piłki lecącej w okienko bramki, to do przerwy byłoby 0:2 i kwestia awansu do półfinału byłaby rozstrzygnięta. Samobójczy gol Melo był prezent, dar od losu!
Zdaniem Gullita zwycięstwo w meczu z Urugwajem będzie oznaczać, że na tym mundialu Holandii już nikt nie powstrzyma. - Jeśli awansujemy do finału, to zostaniemy mistrzami świata. Już dwa razy graliśmy w finale. Nasz pech polegał na tym, że w obu przypadkach naszymi przeciwnikami byli gospodarze. W 1974 roku - Niemcy, a cztery lata później - Argentyna. Tak jak mówię - tym razem szczęście na sprzyja i w finale nie czeka nas starcie z gospodarzami - uznał Gullit.
W ewentualnym finale Holandia może się zmierzyć z Niemcami lub Hiszpanią (grają w środę o godz. 20.30).
Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca ? i Michała Pola ?