RPA 2010. Argentyna - Niemcy 0:4. Niemiecki atak błyskawiczny

Gol Thomasa Muellera w 3. minucie podciął Argentynie skrzydła, dwie kolejne bramki w drugiej połowie odebrały ochotę do gry, a czwarta bramka Klose ich upokorzyła. Niemcy, podobnie jak na dwóch ostatnich mundialach, zagrają w półfinale. Argentyna od 20 lat nie potrafi przebrnąć ćwierćfinału.

Argentyna - Niemcy 0:3 - strona meczu ?

Już w 3. minucie spełniły się najkoszmarniejsze sny kibiców Argentyny. Na lewym skrzydle Otamendi sfaulował Klosego. Schweinsteiger wrzucił piłkę w pole karne z rzutu wolnego, zza pleców obrońców wybiegł Mueller, strzelił głowa. Piłka odbiła się jeszcze od nogi Romero i wpadła do bramki.

Argentyńczycy byli zaskoczeni i długo nie potrafili się otrząsnąć. Grali jak sparaliżowani, ich ataki rozbijały się o świetnie funkcjonującą defensywę Niemiec i narażali się na kontrataki. Tylko nieskuteczności Klose, Podolskiego i Ozila zawdzięczali to, że po pierwszej połowie przegrywali tylko jedną bramką.

Niemcy zdyscyplinowani, zorganizowani i skupieni błędów w pierwszych 45 minutach prawie nie popełniali. W 35. minucie ręką przed polem karnym zagrał Mueller, za co dostał żółtą kartkę, która eliminuje go z następnego meczu.

Tevez i Higuain w pierwszej połowie byli kompletnie niewidoczni. Angel Di Maria próbował akcji prawym skrzydłem, ale był nieskuteczny. Przebłyski geniuszu Leo Messiego rozbijały się o twardą jak skała defensywę reprezentacji Niemiec.

Po przerwie Argentyńczycy wyszli odmienieni, jakby chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci pierwszą połowę. Grali agresywny pressingiem, zamknęli Niemców w ich polu karnym. Najlepszą okazję w pierwszych minutach miał Angel Di Maria. Nowy nabytek Realu Madryt ruszył prawym skrzydłem, zaczął zbiegać w kierunku środka i nagle huknął w kierunku lewego, górnego rogu bramki Neuera. Pomylił się niewiele.

W 51. minucie doskonałą okazję do wyrównania miał Tevez, ale jego strzał trafił na głowę Pera Mertesackera. Po chwili groźnie prawą stroną zaatakował Maxi Rodriguez, uderzył wzdłuż linii końcowej, piłka wypadła z rąk Neuerowi, ale zdążyli ją wybić obrońcy.

Niemcy odpowiadali rzadko, poważnie zagrozili bramce Romero dopiero w 58. minucie, gdy Boateng dośrodkował w pole karne do wychodzącego zza pleców obrońców Klose, ale w ostatniej chwili piłkę sprzed nogi reprezentantowi Niemiec sprzątną bramkarz Argentyny.

W 60. minucie strzału z daleka spróbował Tevez, ale Neuer pewnie złapał piłkę. Niespełna minutę później dobrą prostopadłą piłkę dostał Higuain, wbiegł w pole karne, ale znów bramkarz reprezentacji Niemiec nie popełnił błędu. Argentyńczycy rozpoczęli kolejne oblężenie, ale nawet ukruszyć murów niemieckiej twierdzy nie byli w stanie. Za to rywale odpowiedzieli momentalnie.

Geniuszem znów błysnął Mueller, który fenomenalnie podał do wychodzącego na czystą pozycję Podolskiego, który odegrał do stojącego tuż przed bramką Klose. On tylko przyłożył but i skierował piłkę do pustej bramki. Sześć minut później Niemcy po raz kolejny rozmontowali obronę Argentyny. Schweinsteiger wbiegł w pole karne, minął jak słópki di Marię, Pastore i Higuaina, wyłożył piłkę przed pole karne, a Friedrich z bliska wbił piłkę do bramki.

Te dwie akcje zupełnie odebrały Argentyńczykom ochotę do gry. Wiedzieli, że już nie będą w stanie odrobić strat. Grająca niemrawo w ćwierćfinale Argentyna po raz drugi z rzędu odpada po porażce w ćwierćfinale z Niemcami. Od 20 lat już piłkarze z Ameryki Południowej nie zaszli dalej.

Minutę przed końcem Niemcy zadali finalny cios, który wprowadził Miroslava Klose do historii, który po zdobył po dośrodkowaniu z lewej strony swoją 14. bramkę na MŚ. Dogonił tym samym Gerda Muellera i ma jedną bramkę mniej niż Ronaldo.

Niemcy podobnie jak osiem lat temu w Korei i Japonii oraz cztery lata temu na organizowanym przez siebie mundialu zagrają w półfinale. W 2002 roku byli wicemistrzami świata, w 2006 zajęli trzecie miejsce. Teraz o finał zagrają ze zwycięzcą meczu Hiszpania - Paragwaj.

Wrażenia naszych specjalnych wysłanników do RPA - znajdziesz na blogach Rafała Steca i Michała Pola

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.