MŚ 2010. Ghana jedną z najlepszych drużyn w historii Afryki!

Piłkarze Ghany wyrównali osiągnięcie Kamerunu z 1990 roku i Senegalu z 2002. Jako trzecia afrykańska drużyn w historii zagra w ćwierćfinale mistrzostw świata. - A to nie musi być koniec! Urugwaj to nie Brazylia, jest do pokonania! Półfinał w zasięgu ręki! Na naszych oczach tworzy się historia tego Kontynentu! - cieszył się po meczu były gwiazdor reprezentacji Ghany i Bayernu Monchium, Sammy Kuffour.

- Ghana znów tworzy historię Afryki! Była pierwszym krajem, który zrzucił z siebie kolonialne jarzmo i ogłosił niepodległość. Jako pierwsza reprezentacja z Afryki - obok gospodarzy - zakwalifikował się na pierwszy mundial na własnym kontynencie. W sobotę wieczór pokazali i wielkie umiejętności i wielki charakter. Trzeba mieć naprawdę silną psychikę i determinację, żeby strzeli gola dogrywce, a nie oglądać się tylko na to by nie stracić bramki i czekać na rozstrzygnięcie w karnych - wołał tuż po spotkaniu w Rustenburgu Kuffour, który w RPA jest ekspertem południowoafrykańskiej telewizji.

Wiadomo było, że mający za sobą poparcie milionów kibiców w całej Afryce, której honor ratują na mundialu, piłkarze Ghany zagrają z wielką determinacją. Szybko postanowili zaprzeczyć stereotypowi, że na mundialu są drużyną, która gole zdobywa wyłącznie z rzutów karnych i to wówczas gdy rywale grali w "dziesiątkę" (jak w spotkaniach z Serbią i Australią). Już w 7. minucie urodzony i wychowany w Niemczech Kevin Prince Boateng, który wybrał grę dla ojczyzny ojca, przejął piłkę na środku boiska i przeprowadził fantastyczny rajd, trafiając do siatki obok bezradnego Tima Howarda.

USA - Ghana 1:2. Bramki z meczu

Piłkarze USA grali w pierwszej połowie równie kiepsko co w spotkaniu ze Słowenią, kiedy na przerwę schodzili przegrywając 0:2. Ale dokładnie tak samo jak w tamtym spotkaniu po przerwie z wściekłością zaatakowali Ghanę. Z czasem silni i dynamiczni Afrykańczycy zaczęli opadać z sił i popełniać błędy. Jednym z nich był faul w polu karnym na Clincie Dempsey'u, a karnego na gola zamienił Landon Donovan. Do końca regulaminowego czasu gry więcej bramek nie padło, mimo zażartych ataków z obu stron. W dogrywce gola na miarę awansu do ćwierćfinału zdobył napastnik włoskiego Udinese, Gyan Asamoah.

- Ghana wyszła z grupy jako jedyna afrykańska drużyna, bo jest najbardziej zdyscyplinowana. W dodatku nie ma w niej wielkich europejskich gwiazd, które swoją formą ale i fochami potrafią zburzyć nastrój i koncentrację zespole jak to się stało u innych. Piłkarze, przed którymi wciąż wielkie kariery w całości podporządkowali się trenerowi Milanowi Rajevacowi. Przy tym stylem gry i zdyscyplinowaniem na boisku "Czarne gwiazdy" najbardziej przypominają Niemcy. To tajemnica sukcesu. Jeśli pokonają USA, następny będzie Urugwaj. To nie są drużyny, w których pokonanie piłkarze Ghany nie mogliby wierzyć. Szczerze im życzę, żeby pobili mój rekord - mówił nam tuż przed rozpoczęciem meczu legendarny zawodnik Kamerunu, Roger Milla, który w 1990 roku we Włoszech, mając 38 lat jako pierwszy Afrykanin zaszedł z drużyną do ćwierćfinału.

Ale z Urugwajem nie będzie łatwo. Z powodu żółtych kartek nie będą mogli zagrać dwaj kluczowi piłkarze, napastnik Ayew i filar defensywy John Mensah. Nie wiadomo na jak dugo kontuzja wyłączy Kevina-Prince Boatenga, strzelca pierwszego gola.

Więcej o kadrze Ghany na MŚ ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA