MŚ 2010. Wojna brazylijsko-brazylijska. "Trener reprezentacji" zamiast po prostu "Dunga"

Trener reprezentacji Brazylii Dunga poszedł na wojnę z brazylijskimi dziennikarzami utrudniając im dostęp do piłkarzy. Na linii trener - koncern Globo już doszło do kłótni i bojkotu. Były selekcjoner Luiz Felipe Scolari apeluje o rozejm: - W czasie mistrzostw świata musimy być razem. Wysyłać się nawzajem do piekła możecie po turnieju.

Po zwycięskim meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej (3:1), który zapewnił Brazylii awans do drugiej rundy mundialu w RPA, dziennikarze wychwycili jak na konferencji prasowej Dunga przeklinał po cichu pod adresem jednego z nich. Od tamtej pory zamiast imienia selekcjonera używają opisowego "trener reprezentacji Brazylii".

Dzień później przeciwko koncernowi Globo posiadającemu oficjalny patronat nad reprezentacją, wystąpił gwiazdor Kaka, który po pytaniu dziennikarza Andre Kfouriego, powiedział: - Twój ojciec krytykuje mnie ze względu na moją wiarę. Czy oprócz mnie nie szanuje też milionów ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa? - zapytał Kaka. Juca Kfouri to znany felietonista Globo.

Strefa zamknięta

Konflikt między brazylijskimi dziennikarzami, a Dungą, który wywiązał się w RPA, ma podłoże organizacyjne. Trener znacznie ograniczył reporterom dostęp do piłkarzy, praktycznie nie pozwala im obserwować treningów, które wcześniej bywały relacjonowane z brazylijskich stacjach na żywo.

Dunga zarządził również likwidację tzw. strefy mieszanej, w której dziennikarze mogą zatrzymywać i przepytywać dowolnych piłkarzy. Spotkania z mediami trener ograniczył do codziennych konferencji, na które przychodzi tylko dwóch piłkarzy.

Ponad 400 brazylijskich dziennikarzy w RPA nie kryje oburzenia, bo przyzwyczajeni są do innych warunków pracy. I nie chodzi nawet o to, że podczas meczów ligowych w kraju reporterzy mogą stać tuż przy linii bocznej i przeprowadzać krótkie rozmówki z piłkarzami przed pierwszym gwizdkiem lub w momencie, kiedy zawodnik opuszcza boisko po czerwonej kartce. Na mundialu obowiązują bardziej restrykcyjne zasady, ale jeszcze cztery lata temu Brazylijczycy mieli możliwość pracy w tzw. strefie mieszanej.

Dunga zasady zmienił, czym rozwścieczył niemal pół setki korespondentów. - Mam dziennie siedem programów, w których rozmawiamy o reprezentacji, do tego dochodzą cogodzinne informacje. W przeszłości mogłem przygotowywać różne tematy i przepytywać wielu piłkarzy, ale teraz tego nie ma - żali się Wellington Campos z Radia Itatiaia.

Kiedy można się wyzywać?

Zasady Dungi uderzyły szczególnie w pracowników radia, które w Brazylii, gdzie stały dostęp do internetu bądź telewizji nie jest powszechny, wciąż jest głównym środkiem informacji. Poszkodowany jest jednak cały koncern Globo, który jest posiadaczem praw do specjalnej obsługi medialnej piłkarzy w Brazylii.

Cztery lata temu w Niemczech dziennikarze Globo mieli specjalne wywiady z piłkarzami przy tzw. okrągłych stołach. W RPA Dunga przedstawicieli koncernu traktuje na równi z innymi reporterami.

Po meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy selekcjonerem, a jednym z dziennikarzy Globo. W jej trakcie wychwycono, że Dunga przeklina pod nosem pod adresem reportera.

FIFA stwierdziła, że nie będzie prowadziła dochodzenia w tej sprawie, ale brazylijscy dziennikarze już wprowadzili swoje sankcje - mówiąc o selekcjonerze nie używają słowa "Dunga", tylko opisowego terminu "trener reprezentacji Brazylii".

- W czasie mistrzostw świata musimy być razem. Potem możecie wysyłać się nawzajem do piekła - apeluje do zwaśnionych Luis Felipe Scolari, trener brazylijskich mistrzów świata sprzed ośmiu lat.

Dunga: Liczy się tylko wynik

Dunga od początku swojej kariery trenerskiej nie ma łatwego życia z dziennikarzami. Kiedy w 2006 roku obejmował reprezentację, wątpiono w jego kwalifikacje. Debiutant w nowej roli uspokoił jednak opinię publiczną czterema wygranymi w pierwszych pięciu meczach.

W 2007 roku Brazylia pod wodzą Dungi zdobyła mistrzostwo Ameryki Płd., a rok temu wygrała Puchar Konfederacji, ale trenera zaczęto krytykować, że zabija ducha Jogo Bonito, czyli gry pięknej i porywającej. Niektórzy dziennikarze oskarżali nawet Dungę o zdradę brazylijskich ideałów piłkarskich.

- Każdy ma swoje gusta i preferencje - mówił przed pierwszym mundialowym meczem z Koreą Płn. Dunga, kapitan i obrońca zespołu, który był mistrzem świata w 1994 roku. - Ja lubię wygrywać i to wszystko. Nie obchodzi mnie to, czy ktoś mnie lubi czy nie. Liczy się wynik na boisku.

Krytykę z ostatnich miesięcy zbył stwierdzeniem: - Uznaję wolność wypowiedzi, ale powinno zachowywać się pewne granice.

Dungi broni Elber, były świetny napastnik: - To on jest trenerem zespołu, który wygląda bardzo dobrze, nawet jeśli w kadrze nie ma Ronaldinho, Alexandre Pato czy Roberto Carlosa.

- Dunga może z tym zespołem zdobyć mistrzostwo świata. Spójrzcie tylko na linię obrony - Lucio, Maicon i Julio Cesar są znakomici - uważa Elber.

Brazylia w pierwszym meczu pokonała Koreę Płn. 2:1, a w drugim wygrała 3:1 z Wybrzeżem Kości Słoniowej. O pierwszym miejscu w grupie zadecyduje piątkowe spotkanie z Portugalią. W 1/8 finału Brazylia spotka się z kimś z trójki Chile, Hiszpania, Szwajcaria.

Dunga ma szansę zostać trzecim człowiekiem w historii, który zdobędzie mistrzostwo świata jako piłkarz i trener. Wcześniej dokonali tego jego rodak Mario Zagallo i Niemiec Franz Beckenbauer.

Nawet babcia Kaki krytykuje sędziego ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA