MŚ 2010. Francja - Urugwaj. Francuzi niepewni swego

Już od pierwszego meczu wicemistrzowie świata grają o uratowanie twarzy. Sami są sobie winni. Początek meczu o 20.30. Relacja na żywo na Sport.pl

Na swoją rezydencję Francuzi wybrali najbardziej ekskluzywny hotel w RPA, jeśli nie w całej Afryce. Najdroższy pokój kosztuje w Pezula Hotel & Spa w Knysnie - afrykańskim Saint-Tropez - 1100 euro za noc. Mieszka w nim - jakżeby inaczej - trener Raymond Domenech. Trójkolorowi są poniekąd wierni własnej tradycji. Na mistrzostwach w Korei mieszkali w luksusowym Sheraton Walkerhill, w Niemczech - w bajkowym zamku Münchhausen. Nie ma to jednak nic wspólnego z arystokratycznymi manierami, raczej z potrzebą ukrycia się za żelazną kurtyną.

Pezula Hotel daje trójkolorowym możliwość całkowitego odcięcia się od świata. Do pensjonatu prowadzi tylko jedna droga. Na jej skraju dzień i noc czuwa patrol policyjny. Teren wokół hotelu z trzech stron (z czwartej otacza go plaża) porośnięty jest zaroślami, w których roi się od węży. To naturalna zapora dla paparazzich lub fotografów amatorów chcących zrobić zdjęcie gwiazdom, bo każdy trening Francji jest zamknięty dla mediów. Dziennikarze mogą przebywać na boisku przez 15 minut rozgrzewki, zdjęcia pozwala im się robić z odległości kilkunastu metrów.

Trójkolorowi są jedyną reprezentacją na mistrzostwach, których zajęć nie mogą obserwować kibice, ćwiczącym Japończykom przygląda się bez żadnych zakazów kilka tysięcy miejscowych. Podobnie mało medialnym Duńczykom. "Dla reprezentacji, której wielu piłkarzy ma korzenie afrykańskie, to powód do frustracji. Dla wizerunku Les Bleus w RPA, który wielce ucierpiał po aferze z ręką Thierry'ego Henry, to wprost katastrofa" - ocenia wysłannik dziennika "L'Equipe".

Domenech do spółki z własną federacją wprowadził surowe porządki nie tylko dla mediów i kibiców, ale również dla własnych piłkarzy. Zawodnicy mają formalny zakaz czytania gazet, śledzenia internetu. Jeśli trener usłyszy, że piłkarz dyskutuje o tym, co ostatnio ukazało się w mediach, płaci 50 euro kary. Zawodnikom chyba w to graj, bo taki William Gallas sam z siebie zapowiedział ciszę medialną podczas MŚ. Wściekłość obrońcy wywołało odsunięcie od pierwszego składu i odebranie kapitańskiej opaski jego przyjacielowi jeszcze z czasów dzieciństwa - Thierry'emu Henry. Dostał ją obrońca Manchesteru Utd. Patrice Evra.

Wewnątrz drużyny wicemistrzów świata idylli nie ma. - Nie idzie nam tak, jak powinno iść - przyznał Sidney Govou po meczach towarzyskich. Ich wyniki? Porażka z Chinami grającymi w rezerwowym składzie, remis z Tunezją, wymęczone zwycięstwo nad Kostaryką.

Trwają dyskusje, kto powinien grać w ataku: Henry, Nicolas Anelka, André-Pierre Gignac czy Djibril Cissé. Żaden z nich nie strzelił gola w ostatnich trzech sparingach. Najlepsze wrażenie sprawiał jednak Henry. Mimo że przebywał na boisku krócej niż Anelka, oddał więcej strzałów (5) niż piłkarz Chelsea (3). Miał też dużo więcej udanych dryblingów (67 proc. kontra 33 proc.). Tyle że Henry został formalnie odsunięty od pierwszej jedenastki. Czy Domenech ugnie się pod naporem mediów domagających się powrotu do drużyny najlepszego strzelca w historii Francji? Hm... Czytając gazety, postąpiłby wbrew własnemu zakazowi.

Na tle Francji Urugwaj wydaje się drużyną pełną radości, przynajmniej na zewnątrz. W środę cała reprezentacja udała się na zwiedzanie nieczynnej, XIX-wiecznej kopalni diamentów Big Hole w Kimberley. Wszyscy z chęcią pozowali do zdjęć.

Trener Oscar Tabarez ma jednak swoje problemy, głównie sportowe. Wielką zagadką jest forma Diego Forlana. 31-letni napastnik Atletico Madryt miał udany sezon, ale bardzo się przy tym napracował - zagrał w 64 spotkaniach. Na zgrupowaniu przed turniejem Tabarez dał mu więcej odpoczynku niż innym zawodnikom. - Będzie lepiej grał w dogrywkach podczas fazy pucharowej - zażartował.

Atak jest wielkim atutem dwukrotnych mistrzów świata. Partner Forlana Luis Suarez strzelił 35 goli w minionym sezonie Ajaksu. Dlatego Tabarez musi się bronić, że nie wykorzystuje tego potencjału, nastawiając się głównie na obronę. - We Włoszech ta krytyka przysporzyłaby mi tylko chwały i dałaby mi tam pracę do końca życia. W mojej koncepcji równowaga na boisku jest rzeczą świętą. Moją powinnością jest, by cały zespół pracował w obronie. To jest nasza kultura gry i nasza siła. Byłbym szaleńcem, gdybym nie doceniał takich piłkarzy jak Forlan i Suarez - zapowiada.

Niepewni siebie Francuzi mają się kogo bać.

Copyright © Agora SA