Wtorek w Lidze Mistrzów: zwycięstwa Bayernu i Manchesteru

Broniący trofeum piłkarze Bayernu przestrzelili rzut karny, na osiem minut przed końcem przegrywali, ale w swoim stylu przyśpieszyli w końcówce i pokonali Real Madryt 2:1. Deportivo La Coruna przegrało z Manchesterem United 0:2

Wtorek w Lidze Mistrzów: zwycięstwa Bayernu i Manchesteru

Broniący trofeum piłkarze Bayernu przestrzelili rzut karny, na osiem minut przed końcem przegrywali, ale w swoim stylu przyśpieszyli w końcówce i pokonali Real Madryt 2:1. Deportivo La Coruna przegrało z Manchesterem United 0:2

- Kiedy przychodzi zmierzyć się z Bayernem, zawsze słyszy się to samo: że jest bez formy. Ja w to nie wierzę - mówił we wtorkowe popołudnie Fernando Hierro. Wieczorem szybko można było jednak dojść do wniosku, że jeśli nie cały Bayern, to na pewno bez formy jest Olivier Kahn. W 12. minucie nie atakowany przez nikogo prawonożny Geremi strzelił lewą nogą z odległości ponad 20 metrów. Bramkarz reprezentacji Niemiec, w ubiegłym roku jeden z kandydatów do nagrody dla najlepszego piłkarza świata spóźnił się z interwencją. Niezbyt mocno uderzona piłka przeszła tuż obok jego dłoni i wpadła do siatki przy krótkim słupku.

Pojedynki mistrzów Niemiec i Hiszpanii to ostatnio klasyk numer jeden w Europie. Obrońca trofeum kontra jego zdobywca sprzed dwóch lat - czy można sobie wyobrazić mecz bardziej zasługujący na miano przedwczesnego finału? Na pewno nie trzeba też wielkiego wysiłku, by wyobrazić sobie ciekawsze widowisko niż to, co zaprezentowali wczoraj wielcy faworyci. Hiszpanie po uzyskaniu prowadzenia dość rozsądnie się bronili, wykorzystując swoją nieprzeciętną technikę. Przedłużali akcje, popisywali się graniczącym z kuglarstwem panowaniem nad piłką. A Bayern atakował zbyt ospale i schematycznie. Jedynym zdolnym do niekonwencjonalnego zagrania wydawał się Giovane Elber, ale nie miał ani szczęścia, ani wsparcia. Brakowało mu albo trochę precyzji, albo łutu szczęścia, jak wtedy, gdy piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę.

Na pół godziny przed końcem trener Ottmar Hitzfeld zdegustowany postawą swoich zawodników, zdecydował się na wariant ultraofensywny. Wpuścił trzeciego napastnika Claudio Pizarro i Hasana Salihamidzica. Chwilę później Bośniak wbiegł w pole karne, kopnął w nogę Francisco Pavona i teatralnie padł na murawę. Sędzia dał się nabrać. Do piłki ustawionej jedenaście metrów od bramki podszedł Stefan Effenberg, ale strzelił bardzo lekko i Cesar obronił.

Wydawało się, że Bawarczyków nic już nie uratuje. Ci przyśpieszali jednak z każdą minutą i na efekty nie musieli czekać. Najpierw zrehabilitował się Effenberg (wspaniała asysta Elbera), a na trzy minuty zwycięską bramkę zdobył Pizarro (też asysta Elbera). Bayern podtrzymał dobrą passę - wygrał szósty z ostatnich siedmiu meczów z Realem.

Rewanż "Diabłów"

Na stadionie w La Corunii piłkarze Deportivo i Manchesteru poruszali się żwawiej niż w Monachium od pierwszych minut. I jedni, i drudzy prezentują w tym sezonie styl zapierający dech i gdyby w futbolu liczyła się tylko ofensywa, byliby murowanymi faworytami LM. Oba zespoły dzieli liczba wielkich gwiazd - u gości błyszczą w każdej formacji, u gospodarzy taki status zyskał na razie chyba tylko Diego Tristan. Znacznie więcej jednak łączy te drużyny. Obie grają bardzo efektownie, obie potęgą ataku rekompensują sobie niefrasobliwość obrońców, obie swoją siłę opierają na panowaniu nad piłką. Jeśli już ją przejmą, bardzo rzadko oddają rywalom. Hiszpanie mówią wręcz o "filozofii gry" opartej na zasadzie "kto jest przy piłce, ten mniej się męczy".

Wczoraj trafili jednak na rywala wyznającego te same zasady. Obie drużyny parły więc do przodu, ale kibice, choć na pewno się nie nudzili, powodów do zadowolenia nie mieli, bo gole strzelały tylko "Czerwone Diabły". Najpierw pięknym uderzeniem z dystansu popisał się David Beckham, dwa kwadranse później dziewiątą bramkę w rozgrywkach zdobył Ruud van Nistelrooy wykorzystując podanie Silvestre'a.

Deportivo MU i spotkali się w tym sezonie po raz trzeci. Poprzednie dwa mecze, w pierwszej rundzie, wygrywali wicemistrzowie Hiszpanii. Udało im się to jednak m.in. dzięki katastrofalnym błędom defensywy (przede wszystkim Fabiena Bartheza)i nie ukrywali, że także tym razem liczą na prezenty Francuza. Mistrz świata i Europy bronił wczoraj jednak pewnie i nie pokonał go nawet Tristan, w którego obchodzący urodziny trener Javier Irureta wierzył tak bardzo, że dał mu kilka dni wolnego.

BAYERN MONACHIUM - REAL MADRYT 2:1 (0:1): Effenberg (81.), Pizarro (87.) - Geremi (12.).

Żółte kartki: Sagnol, N. Kovac - Bayern; Helguera - Real). Bayern: Kahn - Sagnol (61., Salihamidzić), Kuffour, Lizarazu - Hargreaves, Jeremies, Kovac, Effenberg, Paulo Sergio (61., Pizarro), - Santa Cruz, Elber. Real: Cesar - Salgado, Hierro, Pavon, Roberto Carlos - Helguera, Makelele, Geremi (83., Flavio Conceicao), Zidane, Solari (75., McManaman) - Raul.

DEPORTIVO LA CORUNA - MANCHESTER UNITED 0:2 (0:2): Beckham (15.), van Nistelrooy (41.).

Żółte kartki: Djalminha, Tristan - Deportivo; Butt, van Nistelrooy, Scholes - Manchester. Deportivo: Molina - Scaloni, Naybet, Cesar, Romero - Mauro Silva, Sergio, Victor (87., Duscher), Valeron (68., Djalminha), Fran (60., Makaay) - Tristan. MU: Barthez - G. Neville, Johnsen, Blanc, Silvestre - Beckham (90., P. Neville), Butt, Keane (45., Fortune), Scholes; Giggs - van Nistelrooy (76. Solskjaer).

Copyright © Agora SA