Rajd Dakar. Patronelli nakrzyczał i zniesiono mu karę

Braci Patronelli mogło już w rajdzie nie być, bo obrażeni z powodu kary dla jednego z nich, zapowiedzieli wycofanie się z wyścigu quadów. To dałoby Rafałowi Sonikowi szansę na podium. Ale karę cofnięto, a oni jadą dalej. I zajmują dwa pierwsze miejsca w klasyfikacji.

W sobotę okazało się, że na będącego liderem klasyfikacji quadów Marcosa Patronellego nałożono trzygodzinną karę. Argentyńczyk miał w chilijskim Iquique, na zakończenie szóstego etapu, wywieźć swoją maszynę poza biwak i wymienić opony. Stewardzi, po zeznaniach świadka, ukarali go trzygodzinną karą, co spowodowało, że spadł na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, za swojego brata Alejandro. Według argentyńskiego dziennika "Clarin" sędziowie dysponowali też zapisem sygnału GPS, który potwierdzał oskarżenie. A Argentyńczyk wraz z bratem to jedna z większych gwiazd rajdu. Choć jeszcze niedawnoi nie byli zbyt znani w swoim kraju, teraz Rafał Sonik nazywa Marcosa argentyńskim Małyszem.

"Argentyński Małysz", gdy dowiedział się o karze, wpadł w furię i stracił panowanie nad językiem. - To wierutne kłamstwo, To niesamowite, że ktoś po prostu przychodzi i mówi takie rzeczy bez żadnych dowodów. Petronelli nie pojadą już w tym rajdzie tak długo, jak długo jest to "francuski" rajd - zasugerował. Rywalem braci jest Francuz Christophe Declerck, poniedziałkowy zwycięzca, jedyny uczestnik poza Marcosem, który nie otrzymał nawet minuty kary. Argentyńczyk otwarcie oskarżył organizatorów z francuskiej firmy ASO o nieudolność. Alejandro zgodził się z bratem i przyznał, że obaj wycofają się z wyścigu.

Chyba, że kara zostanie cofnięta.

I to "chyba" okazało się najważniejsze. Po całym dniu negocjacji sędziowie przyznali, że się pomylili. - Podjęliśmy małe śledztwo mające wyjaśnić te oskarżenia. Ale osoba która oskarżyła Patronellego powtórnie przepytana nie była już pewna swoich zeznań. W takiej sytuacji wątpliwości musimy rozpatrywać na jego korzyść - powiedział Gazecie/Sport.pl sędzia zajmujący się klasyfikacją generalną quadów.

Marcos przeprosił za swoje słowa. Przyznał, że zdenerwowany powiedział zbyt wiele. Ale niesmak po decyzji sędziów pozostał. Wśród motocyklistów i kierowców quadów niewielu jest takich, którzy nie zostali ukarani. A sędziowie nie są skorzy do cofania swoich decyzji. Nie cofnęli kary sześciu godzin nałożonej na ubiegłorocznego zwycięzcę w klasie motocykli Hiszpana Marca Comę za podobne przewinienie. Hiszpan miał nieprzepisowo wymienić koło na siódmym etapie. Nie przyznaje się do winy. A już w środę Rajd wraca do Argentyny. Na Patronellich będą czekały tłumy kibiców. Gdyby ich zabrakło byłoby mniej tłumnie.

Rajd Dakar. Hołowczyc wybrał najgorszy moment, żeby odpaść z rywalizacji Hołowczyc żegna się z rajdem >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.