Liga Mistrzów. Gdzie się podział Krzysztof Ignaczak

- Resovia bez Igły w Lidze Mistrzów? Gdzie Igła? - pytali wszyscy podczas środowego meczu w Rzeszowie. Postanowiliśmy sprawdzić, co dzieje się z rzeszowskim libero. - Jak to gdzie Igła? Przecież siedziałem na ławce - wyjaśnia ze śmiechem Krzysztof Ignaczak.

Kiedy zabrakło Cię w wyjściowej szóstce Resovii podczas meczu z Turkami, zadawanym powszechnie pytaniem było: "Gdzie Igła?"

Krzysztof Ignaczak: Jak to gdzie Igła? Przecież siedziałem na ławce (śmiech).

A dlaczego Igła na ławce, a nie na boisku?

Wraz z całym sztabem szkoleniowym zadecydowaliśmy, że uraz, którego się nabawiłem podczas pucharowego meczu ze Skrą, jest na tyle niebezpieczny, że nie będziemy ryzykować jego pogłębienia. Jest to naderwanie mięśnia czworogłowego, a nasza pani doktor zalecała mi w związku z tym przerwę. Skorzystaliśmy więc z tego, że mamy młodego, zdolnego człowieka, który mógł mnie zastąpić. Postanowiliśmy wspólnie z trenerem, że dadzą mi odpocząć kilka dni więcej, żeby nie pogorszyć mojej sytuacji zdrowotnej.

Kiedy jest szansa znowu zobaczyć Cię na boisku?

- Jeśli Tomek Głód nadal będzie sobie tak dobrze radził, to prawdopodobnie poodpoczywam jeszcze podczas meczu z Radomiem. Moja przerwa od gry miała trwać około dwóch tygodni. Jest już całkiem nieźle, bo nie czuję bólu i będę pracował na treningach, nie chcielibyśmy jednak ryzykować jakiegoś pogorszenia sytuacji. Jeśli jednak nadal nie będę czuł bólu, a badanie USG potwierdzi moją gotowość do gry, to być może wybiegnę na boisko przeciwko Jadarowi. Decyzja będzie niewątpliwie należała do trenera, ale najważniejsze jest badanie USG, które ma dać odpowiedź na pytanie, jak szybko goi się tkanka mięśniowa. Na pewno nie będziemy ryzykować pogłębienia urazu.

Zapewniliście sobie już awans do kolejnej fazy w Lidze Mistrzów. Teraz będziecie już grać spokojniej w tym turnieju?

- Nie. Bardzo chcielibyśmy wyjść z grupy z pierwszego miejsca, więc ostatnia porażka Paryża pokrzyżowała nam plany, bo będziemy musieli się bić do końca o tą pierwszą lokatę. Zakładam, że mimo wszystko ACH Bled wygra w kolejnym spotkaniu LM z Turkami, bo z tego, co pokazują, na tym poziomie przygotowania raczej nie będą w stanie zagrozić Słoweńcom. Wydaje się więc, że walka o pierwsze miejsce rozstrzygać się będzie w naszym ostatnim meczu grupowym Ligi Mistrzów w Słowenii. Będziemy się starali wyjść z pierwszego miejsca w grupie chociażby po to, żeby dostać "słabszego" rywala, czyli kogoś z drugiego miejsca w innej grupie. Mamy oczywiście świadomość, że może to okazać się nieco złudne, bo w innych grupach są tak klasowe zespoły, że ciężko mówić, iż któryś jest słabszy. Teoretycznie mówi się jednak, że dla ekip z pierwszych miejsc losowanie powinno być łaskawsze. Zobaczymy. Walczyć będziemy na pewno do końca, a zespół prezentuje się bardzo dobrze, jesteśmy na tzw. fali wznoszącej. Gramy dobrą siatkówkę, co jest zasługą niewątpliwie treningów, bo te stoją na wysokim poziomie. Widać zaangażowanie pojedynczych graczy, każdy próbuje wnieść do zespołu coś od siebie i to przynosi pożądane efekty i skutki. Mamy fajną grupę walczących ludzi, którzy mają kawał charakteru i pokazujemy to na boisku.

Więcej na portalu Reprezentacja.net ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.