Przez kilka dni zanosiło się na to, że pogoda znów nie będzie sprzyjać Sikorze, który bardzo nie lubi ścigać się na mokrym, ubitym śniegu. W Austrii od kilku dni były dodatnie temperatury i organizatorzy musieli zwozić śnieg z gór w ciężarówkach. - Pogoda nas nie rozpieszcza, podobnie było tydzień temu w Oestersund. W pierwszych dniach w Hochfilzen zajęcia zostały odwołane, a trasy zamknięte, śnieg padał na przemian z deszczem. Ale prognoza na piątek jest dobra. Ma być mróz i śnieg - opowiada trener kadry Roman Bondaruk.
Sikora i trener podkreślają, że zapomnieli już o katastrofie z Oestersund, gdzie na inaugurację sezonu najlepszy polski biatlonista zajął fatalne 71. miejsce, najgorsze od lat. - Liczyłem na lepsze strzelanie, ale biegowo nie było tak źle. Tomek dopiero niedawno wyszedł z zapalenia oskrzeli. W Szwecji na 20 km miał 35. wynik biegu, a na 10 km uzyskał 17. rezultat. Teraz z każdym startem powinno być lepiej - przekonuje pochodzący z Ukrainy trener.
Sikora dobrze wie, jakie błędy popełnił w Oestersund na strzelnicy w pozycji leżącej (trzy pudła z rzędu, w całym biegu aż pięć), i zapowiada, że taka seria pomyłek już mu się nie przytrafi.
Sprint na 10 km, w którym są tylko dwa strzelania, to od kilku sezonów ulubiony dystans Sikory. W zeszłym roku dwa razy stawał na podium właśnie w tej konkurencji. W Hochfilzen był 12 miesięcy temu 4., a dzień później poprawił się o jedną pozycję w biegu na dochodzenie.
Polak dopełnił już formalności i dzięki 14. lokacie w sprincie tydzień temu zakwalifikował się na igrzyska w Vancouver. Oprócz niego indywidualne kwalifikacje mają na razie tylko Agnieszka Cyl i Krystyna Pałka oraz sztafeta kobiet.
Puchar Świata w Hochfilzen zacznie się w piątek od sprintu kobiet na 7,5 km. Mężczyźni startują o 14.15. Relacje w Eurosporcie i TVP Sport.
PZN oszczędza na Justynie Kowalczyk?