Liga Mistrzów. Czy Barca zobaczy nową twarz Interu

Barcelona bez megagwiazdy Leo Messiego, niezwyciężony w kraju Inter Mediolan zdeterminowany, by wreszcie nie przynieść wstydu w Lidze Mistrzów. We wtorkowym hicie obaj rywale zagrają, o dziwo, o wielką stawkę

Relacja z tego meczu już od 20.30 na Z Czuba i na żywo ?

O dziwo, bo o tej porze - po czterech kolejkach fazy grupowej - emocje w klubowej elicie zazwyczaj wygasały. Potentaci błyskawicznie nabierali pewności, że awansują do 1/8 finału i w ostatnich meczach jesieni wystawiali rezerwy. Czasem trenerzy wręcz sprawdzali juniorów, których obawiają się wpuszczać na boisko w ligach krajowych.

Nie w tym sezonie. Inwazja wschodzących potęg (Rubin Kazań i Dynamo Kijów) zagroziły broniącej trofeum Barcelonie oraz Interowi, na krawędzi balansuje Liverpool - jeśli Fiorentina pokona Lyon, niezależnie od swoich wyników, odpadnie z rozgrywek.

Barcelona wiosną wygrała LM, ligę hiszpańską i hiszpański Puchar Króla, czego nie dokonał przed nią nikt. Oszałamiała futbolem bajecznym,

obwoływano ją drużyną dekady,

bez wysiłku biła statystyczne rekordy wszech czasów. Bieżący sezon też rozpoczęła rewelacyjnie, aż wreszcie złapała ją zadyszka, która dopadła w ostatnich latach wszystkich, wyjąwszy Manchester United, zdobywców Pucharu Europy. Urwała tylko punkt w dwumeczu z Rubinem (przegrała na Camp Nou!), z trzech ostatnich krajowych wyjazdów wracała z remisami. Na tydzień przed szlagierem z Realem Madryt oddała mu pozycję lidera. Po 40 kolejkach, wliczając również poprzedni sezon, panowania.

Cała drużyna drepcze coraz leniwiej, piłkarze chorują. Z Interem na pewno nie zagrają rozłożeni przez świńską grypę Yaya Toure i Eric Abidal, a prawie na pewno - najbardziej bramkostrzelni Messi i Zlatan Ibrahimović, który wystartował w nowym klubie z bezprecedensową w jego historii snajperską wydajnością (siedem goli w siedmiu inauguracyjnych kolejkach ligi hiszpańskiej). Kataloński napad poprowadzą prawdopodobnie Thierry Henry, cieszący się ostatnio słabnącym zaufaniem trenera Josepa Guardioli, i Pedro Rodriguez, czyli kolejny arcyzdolny wychowanek, coraz chętniej zdobywający rozstrzygające bramki.

Guardiola powtarza, że kłopoty tylko scalają mu grupę, ale jego gwiazdy ewidentnie przyblakły. Zbyt łatwo tracą gole, w dodatku tracą je w końcówce, a potem nie zdążają strat odrobić. A dzisiejsi rywale - Inter - uwielbiają w ostatnich sekundach i okolicznościach pozornie beznadziejnych strzelać gole.

Tak stało się w poprzedniej kolejce LM. Na pięć minut przed końcem przegrywali w Kijowie z Dynamem, a w razie porażki ich los byłby niemal przesądzony. Wtedy jednak błysnął cudownie - choć nie w pełni - uleczony w ostatniej chwili Wesley Sneijder. Miał asystę, strzelił gola i zapewnił Interowi zwycięstwo.

Z Realu Madryt Holender został wzięty po to, by mediolańczykami - zespołem w drugiej linii pancernym, lecz pozbawionym wyobraźni - wreszcie pokierował prawdziwy rozgrywający. I Sneijder próbuje kierować, tyle że rzadko bywa zdrowy.

Nową twarz Interowi dał jednak José Mourinho. Jak Barca reklamuje się sloganem: "Więcej niż klub", tak Portugalczyk wciąż wykrzykuje światu, że

jest kimś więcej niż trenerem.

Prowokuje, skandalizuje, poucza osobistości włoskiej piłki, irytuje ich arogancją. Ostatnio oświadczył, że przewyższa umiejętnościami zawodowych psychologów, bo on praktykuje, a oni teoretyzują. Tak wyjaśnił, dlaczego umie wpływać na morale graczy - ujarzmiać gwiazdorów oraz wychowywać tych z trudnym charakterem.

W Interze rzuca się w oczy głównie wpływ trenera na sposób, w jaki piłkarze reagują na kłopoty. W trzech ostatnich meczach LM przegrywali, lecz za każdym razem ruszali w ostry pościg i odrabiali straty. Nie podniósł za to Mourinho jakości oraz skuteczności gry. Mediolańczycy wciąż nokautują konkurencję w Serie A (pięć punktów przewagi nad wiceliderem Juventusem), by zawodzić w Europie. Z ostatnich dziewięciu spotkań w Lidze Mistrzów wygrali zaledwie jedno.

A mierzą w trofeum. Właściciel klubu Massimo Moratti przywykł już do dominacji we Włoszech, żyje natomiast obsesją najcenniejszego trofeum międzynarodowego, na który Inter czeka od 1965 roku. Powiedzieć, że Moratti jest notorycznie rozczarowany, to powiedzieć mało. Odkąd półtorej dekady temu przejął drużynę, dotoczyła się ona tylko do półfinału. Raz.

Teraz piłkarze toczą twardą walkę już o wyjście z grupy (jedynej w LM złożonej tylko z mistrzów swoich krajów). Porażka z Barcą szans nie odbierze, triumf da motywacyjnego kopa, którego nie dałaby najgenialniejsza przemowa Mourinho. Zdrowi są wszyscy, tradycyjnie już lekarze muszą tylko odbudowywać naruszone mięśnie Sneijdera. We wrześniu na San Siro było 0:0 ze wskazaniem na gości. Ale wtedy do Mediolanu przyleciała Barca rozentuzjazmowana i zdmuchująca przeciwników z boiska, którą ostatnio widujemy rzadko.

Stwórz własną drużynę i Wygraj Ligę Mistrzów ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA