Delecta wygrała 3:1. W drugim secie, przy stanie 12:12, w drużynie gospodarzy atakujący Dawid Konarski zastąpił rozgrywającego Pawła Woickiego. Delecta zdobyła punkt. Komisarz zawodów Marian Kajtowski wychwycił, że Konarskiego w ogóle nie wpisano do protokołu. Sędziowie kazali siatkarzowi usiąść na trybunach, anulowali punkt zdobyty przez bydgoszczan i wznowili grę.
Dla Politechniki sprawa była jasna. - Należy się nam walkower - mówiła z pewnością prezes Jolanta Dolecka. - W paragrafie 34. regulaminu rozgrywek czarno na białym napisano, że zawody zweryfikowane zostaną jako walkower, jeżeli zespół rozegrał spotkanie, mając w swym składzie zawodnika nieuprawnionego do gry.
Władze ligi przez pełne siedem dni, a więc czas przysługujący na rozpatrzenie protestu, głowiły się, jak rozwiązać sprawę. We wtorek jej szefowie - Artur Popko i Jan Zaremba - odrzucili protest Politechniki, uznając, że w ustanowionym przez nich regulaminie "nieuprawniony do gry" dotyczy graczy niezgłoszonych przez kluby do rozgrywek na cały sezon, a nie na konkretny mecz. A Konarski do rozgrywek został zgłoszony. Uważają, że w Bydgoszczy błąd popełnili sędziowie, wpuszczając Konarskiego do gry, a nie Delekta.
Działacze z Warszawy podkreślają też, że trenerem bydgoskiego klubu jest Waldemar Wspaniały, były wiceprezes PZPS, co nie pozostaje bez znaczenia.
- Bzdura - grzmi prezes ligi Popko. - Nie ma żadnego znaczenia, kto jest trenerem Delekty.
- Dwa lata temu przez chwilę pojawiło się na boisku czterech obcokrajowców w Resovii [regulamin dopuszcza trzech], też to ktoś zauważył i cofnięto punkty. Ale wtedy uznano, że byli nieuprawnieni do gry, i Politechnika wygrała walkowerem. Teraz zinterpretowano ten zapis zupełnie inaczej - mówi Dolecka.
Popko: - Wtedy to była zupełnie inna sprawa. Punkty powinno się zdobywać na boisku.
Po odrzuceniu protestu warszawska drużyna zamyka tabelę z jednym punktem, Delecta jest na jej czele.
Więcej o kontrowersyjnym meczu czytaj tutaj ?