Francuzka mogła wskoczyć z 12. na 10. lokatę, bo świetnie spisywała się w poprzednim tygodniu na indonezyjskiej wyspie Bali. Nowa impreza z pulą nagród 600 tys. dol. pojawiła w kalendarzu po reformie rozgrywek. Teraz to ona, a nie rozgrywany w Dausze turniej Masters, jest ostatnią w sezonie szansą na punkty i pieniądze. Na Bali grają zawodniczki z zaplecza ścisłej czołówki, które wygrały w sezonie choć jeden turniej rangi International Series. - Mam szansę na awans do dziesiątki, i to dodaje mi skrzydeł - powtarzała 25-letnia Bartoli po wygraniu meczów grupowych. W półfinale Francuzka pewnie pokonała 39-letnią Japonkę Kimiko Date-Krumm 6:1, 6:3.
W finale była faworytką w konfrontacji ze swoją znacznie niżej notowaną rodaczką Aravene Reazi (WTA 44), ale w połowie pierwszego seta odnowiła się u niej kontuzja uda. Bartoli dograła do końca seta (5:7), ale potem się poddała.
- Gdyby wygrała finał, wyprzedziłaby Agnieszkę. Sam finał nic jednak nie daje, bo choć zarobiła 420 pkt, to jednocześnie straciła 110. W rankingu WTA brane jest pod uwagę jedynie 16 najlepszych turniejów. Francuzka trochę zarobi, ale musi coś stracić. O 40 pkt lepsza będzie Agnieszka - mówi "Gazecie" Victor Archutowski, menedżer Polki.
Radwańska kończy na ten samej pozycji co w 2008 r. W przyszłym sezonie znów będzie objęta specjalną polityką WTA dla ścisłej elity. Zagra wyłącznie w największych turniejach (Wielkich Szlemach, Premier Mandatory, Premier 5) i tylko dwa razy będzie mogła pojechać na mniejsze imprezy. Za posłuszeństwo dostanie na koniec roku rekompensatę od WTA, czyli premię finansową ze specjalnej puli. - Mimo tej premii Agnieszka nie lubi przymusu, więc pewnie wolałaby być na 11. miejscu, ale... może się wreszcie przyzwyczai do tej dziesiątki - zaśmiał się Archutowski.
Do 15 listopada Radwańska jest na urlopie za granicą. 16 listopada ma się pojawić w Warszawie na konferencji jednego ze sponsorów.
ATP w Paryżu. Kubot w turnieju głównym ?