Marek Plawgo: Nigdy jeszcze nie przegrałem w hali na 400 m. W 2000 r. biłem w trzech startach rekordy Polski juniorów. Potem miałem dwuletnią przerwę. I po niej, w tym sezonie, uzyskałem dwa kolejne rewelacyjne wyniki wśród seniorów.
- Nie odczuwam żadnej presji. Trochę mnie dziwi, że jestem tak postrzegany, bo przecież mamy znakomitych zawodników w wielu konkurencjach, którzy będą walczyć o medale. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że należę do światowej czołówki i będę starał się w niej utrzymać. Taka sytuacja działa na mnie mobilizująco.
- Jak najbardziej. Najlepszym tego przykładem Rosjanin Rusłan Maszczenko, który był latem liderem światowych list na 400 m ppł., a w hali wygrywał płaskie 400 m w najważniejszych imprezach. Zresztą listy wszech czasów na 400 m w hali pełne są płotkarzy.
- Sztafeta nie stresuje mnie, ten start traktuję jako dodatkową szansę. Sztafeta nie będzie w żaden sposób kolidowała ze startem indywidualnym, bo ten będę miał już za sobą. Na każdy start mam odpowiednio dużo czasu, bym mógł dobrze w nim wypaść.
- Jeśli pan coś usłyszał, ja temu zaprzeczam. Mam bardzo dobry kontakt z trenerem Lisowskim i z jego chłopakami. Byliśmy razem na obozie w Chemnitz i pan Lisowski odnosił się do mnie bardzo przychylnie. Poza tym trener uważa, że moja obecność w składzie wpłynie mobilizująco na chłopaków przed sezonem letnim.
- Nie wiedziałem. To imponujący wynik. W Wiedniu zaczynam go gonić.