Środowe mecze LM: Arsenal rozgromił Bayer

Bez największych gwiazd - Zidane'a, Raula, Figo i Roberto Carlosa Real Madryt pokonał na wyjeździe FC Porto 2:1 i jako pierwsza drużyna zapewnił sobie występ w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Po pełnym wspaniałych goli meczu Arsenal rozgromił na Highbury z Bayer Leverkusen 4:1.

Środowe mecze LM: Arsenal rozgromił Bayer

Bez największych gwiazd - Zidane'a, Raula, Figo i Roberto Carlosa Real Madryt pokonał na wyjeździe FC Porto 2:1 i jako pierwsza drużyna zapewnił sobie występ w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Po pełnym wspaniałych goli meczu Arsenal rozgromił na Highbury z Bayer Leverkusen 4:1.

"Królewski klub" z Madrytu nie tylko jako pierwszy awansował do ćwierćfinału Champions League, ale także jako jedyny zgromadził komplet punktów w dotychczasowych spotkaniach drugiej rundy. Pierwszą bramkę dla mistrzów Hiszpanii już w 6. minucie zdobył Santiago Solari, ten sam którego gol przed tygodniem dał Realowi trzy punkty w meczu z Porto w Madrycie. Po kolejnym kwadransie było już 2:0 - tym razem Vitora Baię pokonał Ivan Helguera, wykorzystując błąd portugalskich obrońców.

Huraganowe ataki gospodarzy do końca spotkania dały im jedynie kontaktowego gola w 26. min, po strzale Nuno Capucho. Po tej porażce ich szanse awansu spadły niemal do zera. Porto w czterech meczach zdobyło tylko jeden punkt, a Panathinaikos Ateny (bez odsuniętego od składu z powodu nadwagi Emmanuela Olisadebe) po raz kolejny pokonał Spartę Praga, tym razem 2:1 i z siedmioma punktami zajmuje w tabeli drugie miejsce.

W Londynie Arsenal wygrał siódmy kolejny mecz w Champions League na Highbury. Przed tygodniem Anglicy uratowali remis w Leverkusen w ostatniej chwili, ale w lidze w sobotę rozbili Fulham 4:1. - Na Highbury zawsze jestem pewny siebie - mówił Tierry Henry, najskuteczniejszy piłkarz Premier League. - Ale Bayer to drużyna, która potrafi bronić się i kontrować. Musimy być bardzo rozważni.

"Kanonierzy", którzy wystąpili bez kontuzjowanych gwiazd - pomocnika Freddie Ljungberga, obrońców Martina Keowna, Tony Adamsa i Matthewa Upsona oraz bez zawieszonego za czerwoną kartkę w meczu w Leverkusen reżysera gry Ray'a Parloura, zagrali nie tylko rozważnie ale i bardzo skutecznie. Już po siedmiu minutach prowadzili 2:0, po golach reprezentantów Francji Roberta Piresa i właśnie Henry'ego. - Jak się w takim tempie zdobywa dwa gole, to potem już wszystko w meczu wychodzi, a przeciwnikowi plączą się nogi - powiedział po meczu stacji RTL Stefan Freund, były zawodnik Bayeru, obecnie w barwach arcyrywala Arsenalu - Tottenhamu Londyn.

Zaraz po przerwie gospodarze podwyższyli na 3:0, po świetnym uderzeniu głową kolejnego Francuza w armii Arsene'a Wengera - Patricka Vieiry, który dobił piłkę po strzale Henery'ego. Niemcy nie dawali za wygraną, ale świetne strzały Ze Roberto i 36-letniego Ulfa Kirstena instynktownie bronił 38-letni David Seaman.

Siedem minut przed końcem meczu wspaniałego gola zdobył Dennis Bergkamp, który technicznym. lekkim strzałem wrzucił piłkę "za kołnierz" bramkarzowi Leverkusen Hansowi-Joergowi Buttowi. - Dennis strzelił w życiu wiele wspaniałych goli, ale ten to prawdziwe arcydziełko - nie mógł się powstrzymać od pochwał w studiu RTL trener Bayernu Monachium Ottmar Hitzfeld. Tuż przed końcowym gwizdkiem honorowego gola dla Leverkusen zdobył atomowym strzałem Zoltan Sebescen.

- To była dla mojej drużyny prawdziwa lekcja futbolu udzielona przez mistrzów. Anglicy byli lepsi pod każdym względem - szybsi, bardziej agresywni, lepsi w pojedynkach jeden na jeden. Zasłużenie wygrali tak wysoko - przyznał trener Niemców, Klaus Toppmoeller.

W drugim meczu grupy D Juventus Turyn zmierzył się w La Coruni z Deportivo. Piłkarze "Starej Damy" nie wygrali wyjazdowego spotkania w Lidze Mistrzów od czterech lat i ich fani będą musieli na wygraną jeszcze poczekać. Hiszpanie, którzy przed tygodniem wywalczyli na Stadio delle Alpi bezbramkowy remis (bohaterem był Jose Molina, który obronił karnego wykonywanego przez Alessandro del Piero) pokonali Włochów 2:0, stawiając bardzo ważny krok na drodze do awansu. Wszystkie zespoły z najbardziej wyrównanej grupy w Champions League miały przed tą kolejką po cztery punkty. Wygrana dała Deportivo awans z ostatniej na drugą pozycję w tabeli.

Turyńczykom nie pomógł nawet powrót do składu charyzmatycznego Czecha Pavla Nedveda, którego zabrało przed tygodniem. Co z tego, że walczył zażarcie, skoro w 74. min z boiska został wyrzucony inny pomocnik Edgar Davids (spekuluje się, że Holender być może przejdzie do Schalke 04 Tomasza Wałdocha i Tomasza Hajty). Trzy minuty później padł przesądzający o wyniku gol Djalminhy. Wcześniej, już w 8. minucie gola dla gospodarzy zdobył niezawodny Diego Tristan.

Grupa C

PANATHINAIKOS ATENY - SPARTA PRAGA 2:1 (1:0): Konstantinou (15. i 47.) - Klein (89.)

FC PORTO - REAL MADRYT 1:2 (1:2): Capucho (26.) - Solari (6.), Helguera (19.)

1. Real 4 12 9-3

2. Panathinaikos 4 7 4-4

3. Sparta 4 3 4-7

4. Porto 4 1 1-4

Grupa D

ARSENAL - BAYER LEVERKUSEN 4:1 (2:0): Pires (5.), Henry (7.), Vieira (48.), Bergkamp (83.) - Sebescen (86.)

DEPORTIVO LA CORUNA - JUVENTUS TURYN 2:0 (1:0): Tristan (8.), Djalminha (77.)

1. Arsenal 4 7 8-5

2. Deportivo 4 7 4-3

3. Juventus 4 4 5-5

4. Bayer 4 4 5-8

CYTAT KOLEJKI

- Gdyby przed rozpoczęciem rozgrywek ktoś mi powiedział, że po czterech kolejkach drugiej rundy mój zespół będzie w tabeli tuż za Juventusem Turyn, wziąłbym to w ciemno. I rzeczywiście jesteśmy, tylko że na ostatnim miejcu - menedżer Bayeru Leverkusen Rainer Calmund.

Copyright © Agora SA