El. MŚ 2010: Czesi wierzą w Rosicky'ego

Ze zdrowym Tomasem Rosickym i uwielbianym przez piłkarzy trenerem Ivanem Haszkiem Czesi chcą w sobotę wygrać z Polską i po barażach awansować na mundial w RPA

Gdyby na początku eliminacji ktoś powiedział, że w ośmiu meczach Czesi uciułają ledwie 12 punktów, a na wyjeździe wygrają tylko z San Marino, pewnie zostałby wyśmiany.

Czesi zaczynali eliminacje jako faworyt, ósma drużyna rankingu FIFA. Na dwie kolejki przed końcem zajmują dopiero czwarte miejsce w grupie z niewielkimi szansami na awans. W rankingu spadli o 10 miejsc. - Spotkały nas dwa nieszczęścia. Trenerem mianowano Petra Radę, człowieka bez sukcesów i charyzmy, którego gwiazdy, jak Petr Czech czy Milan Barosz, nie chciały słuchać - mówi czeski dziennikarz.

Reprezentacja Rady zmieniła się w grupę bankietową grającą w piłkę między jedną imprezą a drugą. Po kwietniowej porażce ze Słowacją sześciu piłkarzy wyrzucono z kadry za pijaństwo.

- Z braku kandydatów prezes federacji Ivan Haszek siebie mianował trenerem. Atmosfera zdecydowanie się poprawiła, najlepsi piłkarze znów poważnie zaczęli traktować reprezentację - mówi Czech.

Drugim nieszczęściem półfinalistów Euro 2004 była kontuzja Tomasa Rosicky'ego, który z powodu urazu kolana nie grał 18 miesięcy. - To lider drużyny nie tylko na boisku. Ma charakter zwycięzcy, wystarczy, że siedzi na ławce, a zespół gra lepiej - tłumaczy dziennikarz. Po kontuzji pomocnika Arsenalu nie ma już śladu. W czterech ligowych meczach w tym sezonie strzelił gola i zaliczył dwie asysty.

Haszek tworzy nową drużynę wokół Rosicky'ego. Na mecz z Polską powołał aż trzech debiutantów. W tym 21-letniego Adama Hlouska, za którego latem Slavia Praga zapłaciła FK Jablonec 1 mln euro. - W poprzednim klubie Adam wyrobił sobie markę bardzo dobrego środkowego obrońcy. W Slavii trener Karel Jarol~m przestawił go do ataku. Dziś Hlousek z czterema golami jest wiceliderem strzelców, ale Jarolim wciąż eksperymentuje. Ostatnio wystawia go w pomocy. Ta wszechstronność spodobała się Haszkowi - opowiada Czech.

Nic nie wyszło natomiast z powrotu Jana Kollera. 36-letni napastnik zrezygnował z reprezentacji po Euro 2008, zagrał miesiąc temu ze Słowacją i stwierdził, że już się do niej nie nadaje. Przed sobotnim meczem najlepszy strzelec w historii reprezentacji zostanie pożegnany przez federację i kibiców.

Czesi nie mają już szans na pierwsze miejsce. Aby awansować do baraży, muszą wygrać z Polską i Irlandią Północną oraz liczyć, że Słowenia w meczach ze Słowacją i San Marino zdobędzie nie więcej niż trzy punkty. Jeśli wywalczy cztery, o miejscu zdecyduje różnica bramek. W tej chwili Czesi i Słoweńcy mają taki sam bilans (+9).

Jeśli im się nie uda, zaliczą najgorsze eliminacje od lat. Ostatnim wielkim turniejem, na który nie awansowali, był mundial w Korei i Japonii w 2002. Ale wtedy odpadli dopiero po barażach z Belgią. - Stać nas na dwa zwycięstwa. Tak silni w tych eliminacjach jeszcze nie byliśmy. Kłopot w tym, że awans do baraży nie zależy już tylko od nas - kończy Czech.

Czesi boją się polskich kibiców ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.