Afera korupcyjna. W Lubinie apelują do korupcyjnej pamięci

Władze Zagłębia Lubin i KGHM Polska Miedź SA apelują do byłych działaczy tego klubu, aby podzielili się wiedzą o korupcji w klubie, gdy w 2004 roku drużyna za łapówki kupiła awans do I ligi.

Członkowie rady nadzorczej Zagłębia proszą "o ujawnienie organom ścigania wszelkich informacji na temat działań niezgodnych z prawem, które mogły mieć miejsce w Zagłębiu Lubin. Prośba ta dotyczy zwłaszcza dotkniętego korupcją sezonu 2003/04. Ostateczne zamknięcie tego etapu w dziejach klubu jest dla nas niezbędne w kontekście wprowadzania skutecznych mechanizmów antykorupcyjnych" - podkreślono w opublikowanym w środę apelu.

Wcześniej oświadczenie wydał właściciel Zagłębia - KGHM Polska Miedź SA. Władzom kombinatu "zależy na wyjaśnieniu wszystkich wątpliwości oraz podejrzeń, w które są zamieszani byli zawodnicy i działacze klubu Zagłębia Lubin oraz osoby nadzorujące spółkę sportową w sezonie 2003/04. Deklarujemy pełną gotowość do współpracy z prokuraturą i policją w celu ostatecznego rozstrzygnięcia wątku Zagłębia Lubin w całej sprawie korupcji w polskiej piłce nożnej.

Obydwa pisma związane są z tekstem "Korupcja w piłce. Za państwowe pieniądze?", który opublikowaliśmy w "Gazecie" i na Sport.pl w minionym tygodniu. Wynika z niego, że wiosną 2004 roku pieniądze z KGHM - spółki z udziałem skarbu państwa - zasilały lewą kasę Zagłębia na łapówki dla sędziów i rywali. Policja zabezpieczyła dokumenty księgowe klubu.

W tym czasie klubem i KGHM rządzili politycy lewicy. Przewodniczącym rady nadzorczej Zagłębia i wiceprezesem KGHM był szef Dolnośląskiego Sądu Partyjnego SLD Andrzej Krug, a członkiem rady nadzorczej poseł SLD, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego Ryszard Zbrzyzny. To oni przed rundą rewanżową odwołali prezesa klubu Marcina Fortuńskiego i mianowali na jego miejsce swojego człowieka - Jerzego F. Jego zadaniem było zorganizowanie awansu do ekstraklasy. Plan się udał.

W trakcie śledztwa i przed sądem niektórzy byli piłkarze Zagłębia przyznali, że przed rundą rewanżową prezes Jerzy F. poinformował, że z premii za wygrane mecze zostanie stworzona lewa kasa na łapówki. Według Michała Tomczaka, byłego szefa Wydziału Dyscypliny PZPN, który widział część prokuratorskich materiałów, F. przy korumpowaniu operował dużymi sumami - po 50-60 tys. za mecz. Pieniądze pochodziły z miedziowego kombinatu i spółek z nim powiązanych - twierdzi Tomczak.

Czy Andrzej Krug i Ryszard Zbrzyzny wiedzieli o lewej kasie w Zagłębiu. Na czym polegał ich nadzór nad zarządem Zagłębia, skoro doszło w nim do przestępczej działalności? Chcieliśmy ich o to zapytać, ale od wielu dni nie odbierali telefonów.

Śledztwo w tej sprawie nadal prowadzi wrocławska prokuratura.

Jacek Sarzało: O przyszłość Dariusza Wdowczyka ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.