EuroBasket to jedna z największych cyklicznych imprez sportowych w Europie. Zainteresowanie jest ogromne, bo koszykówka jest bardzo popularna w największych państwach (Hiszpania, Niemcy, Francja), a w niektórych mniejszych ma status bliski sportowi narodowemu (Litwa, Grecja, państwa bałkańskie). Transmisje telewizyjne będą pokazywane w kilkudziesięciu krajach na całym świecie.
Eurobasket z reguły jest imprezą dochodową. Na pięciu ostatnich turniejach zarobili wszyscy, poza Szwecją - gospodarze w 2003 roku zajęli ostatnie miejsce, ale pieniądze stracili przede wszystkim dlatego, że koszykówka w Skandynawii nie jest popularna, a federacja nie przyciągnęła sponsorów.
Francuzi (1999), Turcy (2001), Serbowie (2005) i Hiszpanie (2007) na EuroBasketach zarabiali. Turcja dzięki świetnemu marketingowi i wsparciu państwa, Serbia poprzez trzyletni plan promocji, a Hiszpanie dzięki ogromnej popularności mistrzowskiej drużyny i sprzedaży pakietów sponsorskich po kilka milionów euro.
Misja EuroBasket: awansować do MŚ, odzyskać dla koszykówki popularność z lat 90. Jak będzie w Polsce? - Jestem przekonany, że do EuroBasketu nie dopłacimy - zapewnia Ludwiczuk. Budżet imprezy w większości wypełniły wpłaty od miast za możliwość organizacji - Wrocław, Warszawa, Poznań i Gdańsk (pierwsza faza) zapłaciły po 2,5 mln złotych. Bydgoszcz i Łódź (druga faza) - po 3,5. Katowice, gdzie odbędą się ćwierćfinały, półfinały, mecze o medale oraz o dalsze miejsca - 6 mln.
Ludwiczuk mówi, że na organizację związek wydał już 37 mln złotych, wszystko z własnych środków. - Sprzedaliśmy 12 z 14 pakietów sponsorskich - z dumą informuje prezes. - Nie każda z umów opiera się na pieniądzach, część z nich to umowy barterowe. Ale proszę mi wierzyć, że wszystkie banery, które nam przysługują, będą zapełnione.
Cztery dostępne pakiety, na tzw. sponsora głównego, wykupiły spółki skarbu państwa - PGE, Orlen, PZU oraz wspomniane miasta. - EuroBasket to wielka impreza, która promuje cały kraj, dlatego największe, najbardziej stabilne firmy zaangażowały się w ten projekt - mówi Ludwiczuk. - Ale mamy także mniejsze firmy, choćby kateringową, którą obsługa mistrzostw będzie kosztowała milion złotych - to nie jest spółka skarbu państwa. Niektóre z wyżej wymienionych firm, dały mniejsze kwoty.
Budżet imprezy dopełniły wpływy z biletów, które sprzedają się znakomicie - we Wrocławiu (grają Polska, Litwa, Turcja i Bułgaria) zostały pojedyncze wejściówki, ale nie ma mecze Polaków, podobnie jest w Warszawie (Hiszpania, Słowenia, Serbia, Wielka Brytania), trochę więcej biletów jest do kupienia w pozostałych miastach.
Za prawo do organizacji turnieju PZKosz musiał zapłacić międzynarodowej federacji FIBA 2 mln euro. Czy Polska zarobi na EuroBaskecie? - Jak wszystko policzymy, to będę się na ten temat wypowiadał - mówi Ludwiczuk.
Więcej w wywiadzie prezesa PZKosz Romana Ludwiczuka dla Sport.pl czytaj tutaj ?