MŚ we Wioślarstwie: Prawo Sycza, prawo wielkiego mistrza

Dwukrotny mistrz olimpijski i najbardziej utytułowany polski wioślarz wbrew dobrym radom odmawia odłożenia wioseł i zajęcia się rodziną na pełnym etacie. W mistrzostwach świata na poznańskiej Malcie wystartował w reprezentacyjnej dwójce podwójnej wagi lekkiej z Mariuszem Stańczukiem i awansował zaledwie do finału C, czyli będzie walczył o miejsca 13-18.

Po jego porażce w repasażach w telewizji padł komentarz, że "wielcy aktorzy powinni wiedzieć, kiedy zejść ze sceny".

Nie wiadomo, co powiedziałby na ten temat Tadeusz Łomnicki, który zmarł w Poznaniu podczas próby do "Króla Leara" w wieku 65 lat, ale wiadomo, co powiedział Robert Sycz "Gazecie" i Sport.pl po porażce w Poznaniu: - Jeśli będę chciał, to będę trenował sam na Żeraniu w Warszawie i marzył o starcie na igrzyskach w Londynie.

Sycz pierwsze złoto zdobył z Tomaszem Kucharskim na igrzyskach w Sydney w 2000 r. Tworzyli dwójkę idealną. Wsiedli razem do łódki, by niemal nazajutrz wygrać Puchar Świata w Lucernie. I już się nie umieli zatrzymać - wywalczyli mistrzostwo świata, zdobyli wspomniane złoto olimpijskie, po czterech latach je obronili. Fakt, gdyby w Atenach dystans był kilka metrów dłuższy niż 2000 m, nie obroniliby tytułu przed młodszymi Francuzami. - Mięśnie odpadły mi od kości. Nigdy nie byłem bardziej wyczerpany - mówił Kucharski po finale.

- Na igrzyska w Pekinie nie zakwalifikowaliśmy się, ale teraz sądzę, że zbyt późno zbiliśmy wagę. Ja z wiekiem miałem z tym coraz większe problemy. Był to główny powód zakończenia kariery - powiedział "Gazecie" i Sport.pl Kucharski, obecnie trener wioślarstwa i nauczyciel w szkole sportowej w Gorzowie.

36-letni Sycz też ma problemy z odchudzaniem. I z kręgosłupem - ciągnące się od wielu, wielu lat. Problemy z pieniędzmi również nie są najmniejsze - zawodnik nie otrzymuje stypendium od zeszłorocznych kwalifikacji, utrzymuje go klub Bydgostia pomny lojalności zawodnika i długoletniego związku z wioślarzem.

- Już teraz jestem właściwie najczystszej wody amatorem. Wioślarstwo jest moją pasją, moim życiem. Chcę wystartować na igrzyskach w Londynie i wierzę, że mogę tam odnieść sukces. Jak będzie trzeba, będę jednocześnie pracował. Jak będzie trzeba, będę samotnie trenował na kanale żerańskim. Nawet dobrze mi to zrobi na psychikę, jak nie będę musiał wyjeżdżać na wieczne zgrupowania - mówi Sycz.

Kucharski twierdzi, że ich osada była wyjątkowa, bo najczęściej trzeba dużo pracy włożyć, aby dwóch lub czterech wioślarzy idealnie się zgrało. Czasem mimo wielomiesięcznych wysiłków to nie wychodzi. Sycz ze Stańczukiem przygotowywali się sześć tygodni. - Startowałem z Mariuszem i wiem, że jest fantastycznym wioślarzem. Ta osada ma perspektywy - mówi Kucharski. - Robert ma olbrzymią siłę woli. Każda przeszkoda tylko go zmotywuje do pracy. Jeśli on marzy o starcie Londynie, jestem pewien, że będzie o niego walczył z całych sił. Wiek nie ma znaczenia.

Steve Redgrave zdobył tytuł mistrza olimpijskiego na czwórce w 2000 roku jako 38-latek. Elisabeta Lipa zdobyła złoto na skiffie w 2004 na igrzyskach w Atenach jako 40-latka. 42-letni Vaclav Chalupa był o włos od swojego piątego finału olimpijskiego w Pekinie w 2008 r. - 16 lat wcześniej zdobył srebro w skiffie.

Michalska i Fularczyk - powalczą o medal ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.