Ronaldinho znowu baluje

Z imprezy na ulicach Mediolanu Brazylijczyka do łóżka odesłali kibice. Sparing z Benficą były najlepszy piłkarz świata zaczął na ławce

Legendy o niesportowym prowadzeniu się 29-letniego piłkarza krążą od Brazylii przez Barcelonę, po Mediolan. Także z tego powodu przed rokiem Katalończycy pozbyli się go bez żalu. Zmienił klub, ale nie przyzwyczajenia. We wrześniu świętowanie remisu reprezentacji z Boliwią zakończył w czwartek rano. Dwa dni później fatalnie zagrał w przegranym 0:2 meczu z Genuą. Wiceprezesowi Milanu Adriano Gallianiemu tłumaczył, że wyszedł z imprezy o drugiej, a pół godziny później spał.

Nieprofesjonalnego zachowania dość mieli działacze, piłkarze i kibice. Clarence Seedorf narzekał, że na treningach Ronaldinho się obija. Właściciel klubu Silvio Berlusconi próbował wymusić na nim zmianę zachowania. - Jesteś mistrzem. Obiecaj przed całą drużyną, że będziesz zachowywał się jak profesjonalista i zrobisz wszystko, by pomóc jej w zwycięstwach - mówił prezes Milanu do swojego gwiazdora kilka tygodni temu. - Obiecuję - powiedział Brazylijczyk.

Wydawało się, że podziałało. Leonardo, nowy trener trzeciej drużyny Serie A opowiadał o litrach potu wylewanych przez rodaka na treningach. Gianluca Zambrotta stwierdził nawet, że Ronaldinho to drugi najlepszy piłkarz, z którym występował. Po Zinedinie Zidanie, a przed Kaką. Działacze i trenerzy tłumaczyli, że po sprzedaży tego ostatniego do Realu, Ronaldinho zostanie liderem drużyny. - Ma 29 lat i jest w optymalnej formie fizycznej. Wszyscy chcemy, by następny sezon należał do niego - mówił Berlusconi.

Nadzieje rozbiły się w czwartek. Ronaldinho i rezerwowy bramkarz Dida wybrali się na festiwal latynoamerykański. O 1.30 w nocy tańczących piłkarzy rozpoznali kibice i kazali natychmiast wracać do domu i położyć się spać.

W sobotnim sparingu z Benficą Brazylijczyk grał ostatnie pół godziny. Leonardo przyznał, że rodak musi więcej pracować i być bardziej konsekwentny. Początek ligi włoskiej już dwa tygodnie.

Nash uwielbia Kakę - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.