Polacy w Europie: Czyli pucharowe polskie nic

Europejskie puchary ledwie się rozpoczęły, a została w nich tylko jedna polska drużyna. Po odpadnięciu Wisły, Legii i Polonii więcej zespołów w Lidze Mistrzów i Lidze Europejskiej mają nawet Azerowie. A jeszcze niedawno graliśmy o stawkę z wielkimi klubami.

Kolejne fatalne lato polskich klubów zaczęło się od klęski Wisły z Levadią Tallin w eliminacjach Ligi Mistrzów. Mistrzowie kraju w dwumeczu z Estończykami strzelili ledwie jednego gola. W czwartek udział w Lidze Europejskiej zakończyły Legia i Polonia. Odpadły z Broendby (1:1 i 2:2) i NAC Breda (0:1 i 1:3), które trudno nawet nazwać europejskimi średniakami. Jedynym polskim zespołem, który dobrnął do IV, decydujące rundy eliminacji LE jest Lech. Poznaniacy wyeliminowali przeciętny Fredrikstad (6:1 i 1:2).

Tyle samo zespołów co Polacy mają m.in. Estończycy i Mołdawianie, więcej Azerowie. Katastrofa?

- Nic nie mogę zarzucić drużynie - mówił w czwartek trener Legii Jan Urban. W rewanżu jego drużyna pozwoliła strzelić sobie dwa gole po rzutach rożnych, choć wiedziała, że to jedyny sposób, w jaki rywale mogą jej zagrozić. Trzecia drużyna ligi duńskiej zdobyła w tym sezonie trzynaście bramek, z czego dziewięć po stałych fragmentach. Piłkarze Legią tłumaczą się błędami sędziego (Maciej Iwański), brakiem szczęścia (Sebastian Szałachowski) i pocieszają dobrym występem oraz licznymi okazjami do strzelenia gola (Wojciech Szala). Okoliczności łagodzące Polacy znajdują od lat. Nie zauważają, że z każdą kolejną porażką jest im coraz trudniej walczyć nawet z europejskimi przeciętniakami.

- Ostatnie pięć lat w Europie to rozczarowanie za rozczarowaniem. W rankingu UEFA nasz współczynnik to tylko 3,583 i dlatego nie będziemy rozstawieni w III rundzie eliminacji Ligi Europejskiej. Wielkim zadaniem tego sezonu dla Urbana będzie zdobycie tylu punktów, żebyśmy za rok byli rozstawieni w IV rundzie. Oby eliminacji do Ligi Mistrzów - mówił "Gazecie" Leszek Miklas, prezes Legii. Jego drużyna poprawiła współczynnik o punkt. W następnej LM na rozstawienie może liczyć tylko w II rundzie eliminacji. Jeśli zagra w LE, już od III rundy znów będzie dolosowywana do silniejszego rywala.

W tym sezonie i tak nie trafiła najgorzej. Zamiast Broendby jej rywalem mogła być dużo silniejsza Steaua Bukareszt. Problem w tym, że polskie zespoły szczęściu w pucharach nie pomagają.

Gdyby Wisła uporała się z Levadią Tallin, na drodze do fazy grupowej LM spotkałaby się z Debreczynem i Lewskim Sofia. Dzięki reformie europejskich pucharów mistrzów Polski ominęłyby spotkania z Realem Madryt czy Barceloną, które stawały na drodze krakowian wcześniej. Wisła z prezentu szefa UEFA Michela Platiniego nie skorzystała. Legia odpadała w ostatnich latach z Broendby, FK Moskwa, Austrią Wiedeń, Szachtarem i FC Zurych. Poza Ukraińcami żadna z tych drużyn nie prezentuje poziomu europejskiej pierwszej ligi.

Od niej polskie kluby dzieli coraz bardziej powiększająca się przepaść. Jeszcze 14 lat temu mistrz Polski wygrywał z najlepszą drużyną Anglii (Legia - Blackburn), 10 lat temu przegrywał dopiero z mistrzem Włoch (Widzew - Fiorentina), cztery lata temu nie dał rady wicemistrzowi Grecji (Wisła - Panathinaikos), w tym roku poległ z najlepszą drużyną Estonii. W takim tempie szybko ziści się proroctwo Zbigniewa Bońka, który kilka tygodni temu w "Gazecie" kazał pogodzić się nam z porażkami z drużynami z San Marino.

Marek Koźmiński, były reprezentant Polski

Gdyby polskie kluby pierwszy raz odpadły tak szybko z europejskich pucharów, można by mówić o przypadku. Ale jeśli dzieje się tak co rok, powinniśmy zrozumieć, że stajemy się coraz słabsi.

Liga może jest emocjonująca, budujemy nowe stadiony, telewizja pokazuje ekstraklasę na europejskim poziomie. Co więcej, budżety klubów zbliżają się do europejskiej niższej klasy średniej, a piłkarze zarabiają coraz lepiej. Ale w żaden sposób nie wpływa to na podniesienie wartości sportowej. Płacimy za miernotę.

W dodatku wciąż mamy bardzo wysokie mniemanie o sobie. Hertha kupiła właśnie za 800 tys. euro Rasmusa Bengtssona ze szwedzkiego Trelleborga. Drużyny, z którą najlepsze polskie zespoły miałyby problemy. Mimo to, gdy pojawia się zainteresowanie Robertem Lewandowskim, Lech żąda 5 mln euro.

Powinniśmy uzmysłowić sobie, że polskich piłkarzy nie ceni się za granicą, a polskie kluby przegrywają z drużynami średnimi, z którymi jeszcze jakiś czas temu wygrywały. Nie widzę powodów, by za rok czy dwa mogło być lepiej.

IV runda eliminacyjna Ligi Mistrzów ( 18/19 i 25/26 sierpnia ). Grupa mistrzowska: Sheriff Tyraspol - Olympiakos Pireus; FC Salzburg - Maccabi Hajfa; FK Ventspils - FC Zurich; Lewski Sofia - VSC Debreczyn; FC Kopenhaga - APOEL Nikozja. Grupa niemistrzowska: Lyon - Anderlecht; Celtic - Arsenal; FC Timisoara - VfB Stuttgart; Sporting Lizbona - FC Fiorentina; Panathinaikos Ateny - Atletico Madryt

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.