Tour de France. "GW": Alberto Controlador

Jest królem gór, królem czasówki, królem Tour de France. W czwartek w zachwycającym Annecy Alberto Contador pokonał nawet najlepszego czasowca świata Fabiana Cancellarę. Kolarz legenda Lance Armstrong odzyskał miejsce na podium, mimo przeciętnego miejsca na mecie

Przed startem do 40-kilometrowej jazdy na czas wokół Lac d'Annecy wiadomo było, że Hiszpanowi nikt nie zedrze żółtej koszulki lidera wielkiego wyścigu. Gorzej na czas jeżdżą fantastyczni górale, wiceliderzy bracia Andy i Frank Schleck - sami to przyznawali. Po środowym górskim etapie do Le Grande Bornand Luksemburczycy wypracowali sobie niewielką przewagę nad Armstrongiem. Pytanie brzmiało, czy 37-letni weteran, siedmiokrotny zwycięzca Tour de France, zmordowany już 18-dniową gonitwą po Pirenejach, Wogezach i Alpach, wykrzesze z siebie tyle energii, aby odzyskać miejsce na podium.

Hiszpan Contador ruszył w drogę na swoim prototypowym treku (takim samym dysponował tylko Armstrong, pozostali kolarze grupy Astana jechali na starszym modelu roweru). Oprócz jednego jedynego pomiaru czasu był na szczycie klasyfikacji przez pełny dystans, choć przecież nie musiał. I tak miał nad rywalami olbrzymią przewagę w "generalce". Kolarze z czołówki klasyfikacji generalnej słabli - szczególnie Armstrong i Kloeden. Ale również rewelacyjny Brytyjczyk Brad Wiggins, dwukrotny mistrz olimpijski na torze, objawienie Tour de France.

Contador też wystartował bardzo mocno, ale akurat jemu sił wystarczyło do końca i do zwycięstwa. O trzy sekundy wyprzedził mistrza olimpijskiego w jeździe na czas, triumfatora prologu Fabiana Cancellarę.

Jazda na czas przypominała rozstawienie figur na szachownicy przed decydującą rozgrywką - królewskim etapem na Mont Ventoux w sobotę.

Król Alberto jest niezagrożony, hetman wielki koronny Schleck również - są zbyt mocnymi góralami, aby stracić sekundy, a co dopiero minuty. Ale o trzecie miejsce na podium w Paryżu pójdzie walka na śmierć i życie. Może je zdobyć Frank Schleck, Armstrong, Kloeden, Wiggins. Między nimi jest zaledwie 34 sekundy różnicy. Jest jeszcze lider Liquigasu Vincenzo Nibali, któremu do Franka Schlecka brakuje w klasyfikacji generalnej zaledwie minuty i 16 sekund. - Armstrong nie obroni podium - twierdzi Sylwester Szmyd. - W porównaniu z Ventoux, dotąd w Tour de France były tylko pagórki - dodaje polski zwycięzca z mitycznego szczytu podczas niedawnego wyścigu Dauphine Libere.

Transmisja piątkowego, płaskiego etapu z Bourgoin Jallieu do Aubanas w Eurosporcie (14.45) i portalu Sport.pl (od ok. 13.30)

Copyright © Agora SA