Smakuje najlepiej, bo po rundzie zasadniczej łodzianie nie byli nawet czołowej trójce. Wyjątkowy jest również dla trenera Mirosława Żórawskiego, który 26 lat temu sięgał po mistrzostwo jako zawodnik. - Mało kto wierzył, że uda nam się osiągnąć taki sukces - mówił Żórawski, który objął zespół przed sezonem, a kilka tygodni temu odbierał Puchar Polski. - To pierwsza podwójna korona Budowlanych. Więcej nie można osiągnąć.
Budowlani to klub oparty głównie na wychowankach, którzy wyszli spod ręki Żórawskiego, przez wiele lat trenera grup młodzieżowych w klubie i reprezentacji. I to właśnie oni oraz Gruzin Merab Gabunia byli pierwszoplanowymi aktorami finału. Jak zwykle w meczach rugby, nie brakowało twardej walki bez cienia kalkulacji i wspaniałej atmosfery na trybunach, na których siedziały obok siebie całe rodziny ubrane w koszulki i szaliki obok klubów. Tradycyjnie litrami polało się piwo, a po ostatnim gwizdku szampan.
- Ten mecz to doskonała promocja rugby - mówił Jan Kozłowski, szef Polskiego Związku Rugby. Najwybitniejszy polski rugbista, Grzegorz Kacała, jest przekonany, że sport ten wyjdzie wkrótce z niszy. - Reprezentacja gra coraz lepiej, wciąż ma szanse na awans do Pucharu Świata, a za tym idzie coraz wyższy poziom klubów. Warto kibicować rugby, bo to szlachetna rywalizacja.