Obraniak kolejnym mesjaszem reprezentacji Polski?

Z coraz większą desperacją szukamy piłkarzy spoza własnego chowu - ostrzega dziennikarz "Gazety Wyborczej" i Sport.pl Rafał Stec, odnosząc się w ten sposób do coraz głośniejszego wołania o uczynienie Ludovica Obraniaka reprezentantem Polski

Rafał Stec zauważa na swoim blogu , że w przeciwieństwie do piłkarzy grających na innych pozycjach, lubimy "importować" do polskiej reprezentacji napastników. Na dowód wymienia Emmanuela Olisadebe, Ebiego Smolarka i Rogera.

- Mesjaszowi na imię Ludovic, a na nazwisko Obranjak. Wypatruje go Michał Szadkowski  , wypatruje go Michał Pol - pisze Stec. - Nie mam pojęcia, czy Obranjak kadrę zbawi, szanse na awans na mundial widzę wątłe. Gdyby jednak zamienił tę stęchłą wodę w wino, byłby już czwartym w tej dekadzie zorientowanym na atak rodakiem obcokrajowcem, który okazuje się lepszy od rodaków tubylców i staje się w reprezentacji nieodzowny. Jeszcze niedawno błagaliśmy, żeby przyłączył się do nas także Włoch Robert Acquafresca, syn Ewy z domu Murkowskiej. I gdyby się przyłączył, szturmem wziąłby zapewne podstawową jedenastkę - przypomina.

- Zwracam uwagę, że z coraz większą desperacją szukamy piłkarzy - zwłaszcza kreatywnych i odpowiadających za ofensywę - spoza własnego chowu - pisze Stec . - I nie zanosi się, by ten trend wyhamował. Ja też się przyznam do nieprzyzwoitych myśli - przez cały ligowy sezon co rusz wracała do mnie ochota, by zobaczyć w biało-czerwonej koszulce Kolumbijczyka Manuela Arboledę - zadziornego obrońcę Lecha Poznań, który zachwycał mnie niepohamowanym pociągiem do ataku - zdradza.

Całość przeczytasz na blogu Rafała Steca ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA