Radwańska dla Sport.pl: Kolejny mecz będzie trudniejszy

- Mój zeszłoroczny mecz z Marią Korytcewą wcale nie był spacerkiem. Ukrainka lubi szybką grę, uderza na jeden strzał. Szybka mączka w Paryżu może jej pomóc. Wygrałam z nią jednak kilka razy, wiem jak grać. Mam nadzieję, że będzie dobrze - mówi Sport.pl Agnieszka Radwańska o rywalce w II rundzie Rolanda Garrosa. W poniedziałek w I rundzie pokonała 6:3, 6:1 Rossanę de Los Rios z Paragwaju

Nie było powtórki z Australian Open. Agnieszka Radwańska zaczęła słabo, ale potem wrzuciła wyższy bieg i w pierwszej rundzie Rolanda Garrosa pokonała Rossanę de Los Rios z Paragwaju 6:3, 6:1.

To było dla Radwańskiej zwycięstwo absolutnie obowiązkowe. De Los Rios to 33-letnia weteranka, którą na meczach dopinguje z trybun jej kilkunastoletnia córka. W rankingu WTA zajmuje 105. miejsce. W ciągu ostatnich siedmiu sezonów w Wielkim Szlemie zagrała osiem razy, wygrała jeden mecz. Radwańska: moje minimum na Roland Garros to 4. runda

Jakub Ciastoń: Co się stało na początku meczu? Wygrała pani ostatecznie 6:3, 6:1, ale zaczęło się od 3:1 dla Paragwajki.

Agnieszka Radwańska: - Pierwszy mecz w jakimkolwiek turnieju zawsze jest trudny, bez względu na rywalkę. Trzeba się przyzwyczaić do nawierzchni, a w Paryżu jest znacznie szybsza mączka niż w np. w Polsce, gdzie ostatnio trenowałam. Nie można się dobrze ślizgać. Na Rolandzie nawierzchnia bardziej przypomina hardkort niż kort ziemny. Poza tym, z rytmu wybiło mnie czekanie. Mój mecz był trzeci w kolejności, ale najpierw dziewczyny grały trzy godziny, potem mężczyźni cztery. Cały czas byłam w szatni w gotowości. Rozgrzewałam się chyba z pięć razy od godziny 12.

Na plecach zauważyliśmy opatrunek. Ciągle bolą?

- Kontuzja właściwie już nie dokucza. Na treningach grałam bez opatrunku, ale mecz to co innego. Są inne obciążenia. Opatrunek był jednak wyłącznie dla profilaktyki.

W kolejnej rundzie Maria Korytcewa, Ukrainka z którą wygrała pani w Paryżu rok temu w I rundzie. Kolejny łatwy pojedynek?

- Niedawno Urszula pokonała ją w Warszawie, ale to była inna mączka. Korty były wolniejsze. Mój zeszłoroczny mecz z Korytcewą też wcale nie był spacerkiem. Na pewno będzie trudniej niż teraz. Korytcewa lubi szybką grę, uderza na jeden strzał. Te szybkie korty mogą jej pomóc. Wygrałam z nią kilka razy, będę faworytką, wiem jak grać. Mam nadzieję, że będzie dobrze.

W trzeciej rundzie mógł być mecz z leworęczną Patty Schnyder, ale Szwajcarka przegrała.

- Wiem, spotkałam w szatni Katerinę Bondarenko. Nie jest to dla mnie żadna sensacja. Obie siostry Bondarenko są groźne. Z Kateriną przegrałam przecież w Australii. Niektórzy może mnie już widzą w trzeciej rundzie, ja ciągle mam przed sobą drugą.

Poprzedni Wielki Szlem w Australii zakończył się wpadką w I rundzie. Czuje pani teraz ulgę, że nie było powtórki?

- Wpadki się zdarzają. Weźmy np. Flavię Pennettę, która miała super sezon na mączce, a przegrała w I rundzie wygrywając dwa gemy. To nie jest tak, że jak ktoś przegra w pierwszej rundzie, to potem łapie "hebla" i czuje ulgę po następnej wygranej w Szlemie. Dziś w kobiecym tenisie każda może przegrać z każdą.

Jakie plany na wtorek?

- Trening, a potem będę dopingować Łukasza Kubota i Ulę.

Radwańska wygrywa w I rundzie French Open ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.