Rusza Roland Garros. Na początek Domachowska gra z Na Li

- Można powiedzieć, że miałam największego pecha ze wszystkich Polek. Jako jedyna wpadłam na rozstawioną rywalkę, ale postaram się o powtórkę z Australian Open 2008 - mówi Sport.pl Marta Domachowska, która w niedzielę o godz. 11 jako pierwsza wyjedzie na kort w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Przeciwniczką Polki będzie Chinka Na Li, rozstawiona z numerem 25.

Domachowska mówiąc, że chce powtórzyć wynik z Australian Open 2008, ma na myśli jedno z najważniejszych zwycięstw w swojej karierze. W III rundzie w Melbourne pokonała wówczas Na Li 2:6, 6:2, 6:4 i jedyny raz w życiu awansowała do 1/8 finału Wielkiego Szlema.

- Jasne, że od razu po losowaniu zaczęłam myśleć o tamtym meczu. Grałam z Li w sumie trzy razy, ale pokonałam ją tylko raz, właśnie wtedy w Melbourne na korcie twardym. Postaram się o powtórkę, choć łatwo nie będzie - mówiła Sport.pl Domachowska (WTA 92) w sobotę po treningu. Polka przyleciała na French Open w towarzystwie trenera Pawła Ostrowskiego, co jeszcze kilka dni temu nie było oczywiste. Ostrowski zazwyczaj nie jeździ bowiem z Martą na zagraniczne turnieje. Z prostej przyczyny - tenisistki na to nie stać. Tym razem fundusze się znalazły. Radwańska: moje minimum na Roland Garros to 4. runda

Marta i tak była jednak trochę niezadowolona z przygotowań. - Za mało czasu. Bardzo mi nie pasuje to, że gram już w niedzielę i to na dodatek pierwszy mecz o godz. 11. Myślałam, że będę miała jeszcze dzień dodatkowych treningów. Korty w Paryżu są znacznie szybsze i bardziej śliskie od tych w Warszawie, gdzie ostatnio grałam - stwierdziła Domachowska. W Paryżu od kilku lat turniej zaczyna się nie w poniedziałek, jak większość Szlemów, ale w niedzielę. Pech chciał, że Marta jako jedyna z czwórki Polaków w singlu, musi wyjść na kort dzień wcześniej.

Jak gra Na Li? - Podobnie do mnie. Płasko, stara się szybko kończyć wymiany, ale potrafi jednocześnie być bardzo regularna, grać na przerzut. Mój styl niestety będzie jej pasował, bo ona nie lubi szarpania, topspinów i zmian rotacji, a ja tak właśnie nie gram. Musimy więc z trenerem coś wymyślić, żeby nie miała z górki - powiedziała Domachowska, która w poprzednim tygodniu odpadła w II rundzie Warsaw Open z Aloną Bondarenko. Wcześniej była na mączce w dwóch ćwierćfinałach - w Fezie (pokonała m.in. Marię Kirilenko) i Bukareszcie. Z Chinką nie grała jeszcze nigdy na korcie ziemnym. Rywalka w tym sezonie na tej nawierzchni nie pokazała niczego nadzwyczajnego. W przeciwieństwie do Marty, grała jednak w znacznie mocniej obsadzonych imprezach. W Stuttgarcie, Rzymie i Madrycie odpadła w I lub II rundach, ale dwukrotnie z bardzo mocnymi rywalkami - Swietłaną Kuzniecową i Dinarą Safiną.

Zdaniem Domachowskiej trudno o typowanie w tym roku faworytek do zwycięstwa we French Open. - Teraz w kobiecym tenisie dzieję się różne ciekawe rzeczy. Przed Szlemem jest zawsze giełda nazwisk, ale potem okazuje się, że faworytki są bez formy. Trudno więc cokolwiek powiedzieć - stwierdziła Marta.

Czy u mężczyzn ktoś będzie w stanie zatrzymać Rafaela Nadala? - Jeśli już, to tylko Roger Federer, ale Nadal musiałby być bardzo zmęczony, by przegrać ze Szwajcarem. Tak było tydzień temu w Madrycie. W Paryżu o powtórkę będzie ciężko.

Zapytaliśmy też Martę, co sądzi o awanturze wokół Agnieszki Radwańskiej na Warsaw Open, ale tenisistka nie chciała tego skomentować. - Nie znam szczegółów. Nie chcę w to wnikać - stwierdziła.

Łukasz Kubot: Trzymam stronę Agnieszki Radwańskiej ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.