Grecka komisja wykryła właśnie doping u piłkarza reprezentacji Polski i Panathinaikosu Ateny Jakuba Wawrzyniaka. Broni się, że zażył tylko środek wspomagający odchudzanie. Można go dostać bez recepty, biorą go nie tylko sportowcy.
Wawrzyniakowi grożą dwa lata dyskwalifikacji. - A także wiele nieodwracalnych skutków ubocznych - ostrzega dr Robert Pietruszyński, kardiolog z komisji medycznej przy Polskim Komitecie Olimpijskim; opiekował się naszą reprezentacją na igrzyskach w Atenach i Pekinie
Robert Pietruszyński: Kiedy o tym usłyszałem, typowałem, że chodzi o pochodne efedryny. Nie wiem, czy piłkarz rzeczywiście chciał spalić tłuszcz, czy potrzebował stymulantu. Te tabletki działają naprawdę mocno. Studenci przyjmują je przed sesją.
- Mogą zwiększać szybkość i koncentrację. Kiedyś popularny był tussipect. To niewinnie wyglądający syrop przeciwkaszlowy, który znakomicie stymuluje. Wielu sportowców miało po nim pozytywny wynik badania antydopingowego.
- Niektóre leki mają dozwolone w sporcie pochodne efedryny. Ale wiele zawiera zabronione. Dramat polega na tym, że te specyfiki są w wolnej sprzedaży.
- Znam różne tłumaczenia - ktoś wziął coś na przeziębienie, komuś coś podano przypadkowo. Sportowiec powinien wiedzieć, co jest zabronione. Zawodowiec nie popełnia takich błędów.
- Tak. Związki efedryny są także w całej masie leków na przeziębienie. Wystarczy wejść do apteki albo do sklepu z odżywkami sportowymi, by znaleźć półki pełne niedozwolonych preparatów. Sportowcy, których nie obowiązują przepisy antydopingowe, przyjmują je non stop. Np. kulturyści biorą dostępny powszechnie steryd DHEA. Słyszał pan o biosteronie?
- Ma w sobie taką ilość sterydu DHEA, że wpadłby na tym każdy badany sportowiec. To dehydroepiandrosteron, klasyczny przykład sterydu anabolicznego. Dopingu wcale nie trzeba szukać na czarnym rynku.
- To nie nazywajmy ich sportowcami. Ci, z którymi ja pracuję, po nic takiego nie sięgną. Liczę, że lekarze, którzy są blisko nich, przemówią im do rozsądku. Właśnie teraz, po wpadce Wawrzyniaka, jest dobry moment.
- Często nieodwracalne, bo specyfiki te ingerują w ośrodkowy układ nerwowy. Uzależnienia, nadmierne reakcje, brak kontroli nad organizmem. To ostatnie jest o tyle groźne, że substancje te przesuwają naturalne granice wytrzymałości.
Wśród ssaków tylko psy są w stanie zabiegać się na śmierć. Człowiek powinien dojść do pewnego progu i koniec. Stymulanty pozwalają mu wycisnąć ostatnie rezerwy, przełamać wszystkie fizjologiczne bariery. To wyniszcza organizm, który "idzie po bandzie". Mało tego - nie czuć zmęczenia. Ale to wszystko na krótką metę.
PZPN: Wawrzyniak w kadrze, bo nie wpłynęło pismo czytaj tutaj >