Autor porównuje Beenhakkera do Raula Lozano i Pawła Janasa, którzy także uciekali od obowiązków związanych z prowadzeniem reprezentacji. - Beenhakkera nie tłumaczy nic. Regularnie robi wypady do Belgii czy Holandii, od których dzielą go dwie godziny lotu - czytamy na blogu. - Znosił kiedyś rozgrywki w Trynidadzie i Tobago, znosił oglądanie wirtuozów z Arabii Saudyjskiej, to zniósłby też chałę krakowsko-warszawską.
Dziennikarz krytykuje Holendra za to, że wbrew woli PZPN został nieformalnym doradcą w Feyenordzie Rotterdam. Sugeruje jednak, że nie można mu udowodnić, iż wpłynie to na jakość gry reprezentacji - Nikt nie wpisuje do kontraktu, ile trener musi obejrzeć ligowych meczów na żywo ani ile musi zarządzić treningów na zgrupowaniu.
Stec kończy swój wpis retorycznym pytaniem - Skoro najważniejszy ligowy mecz wiosny oznacza dla pana czas wolny, to kiedy - poza rzadziutkimi i króciutkimi okresami zgrupowań reprezentacji - pan w ogóle pracuje?
Cały wpis - czytaj na blogu Rafała Steca ?