Medalista mistrzostw Europy kasy nie dostanie

Mimo iż dżudocy AZS-u Opole to jedna z najlepszych sekcji sportowych na Opolszczyźnie, to nie może otrzymać wsparcia ani z urzędu miasta, ani z urzędu marszałkowskiego.

- AZS nie ma osobowości prawnej, a w tej sytuacji nie ma nawet jak złożyć wniosku o dofinansowanie czy go rozliczyć. My zaś nie możemy przyznać bezpośrednio na jego działalność żadnych pieniędzy - tłumaczy zastępcą naczelnika wydziału kultury, sportu i turystyki urzędu miasta Stefan Zdziechowski. Jedyną formą pomocy, jaką mogą udzielić, i udzielają, naszym dżudokom urzędy pozostają stypendia indywidualne. Zarówno srebrny medalista weekendowych mistrzostw Europy - Tomasz Kowalski - jak i jego koledzy i koleżanki z klubu otrzymują od marszałka od kilkuset do tysiąca złotych miesięcznie. - Z miasta nie mogą dostać drugiego stypendium, bowiem przepisy przewidują, że zawodnik może otrzymać je tylko z jednego źródła - informuje Zdziechowski. Za srebrny medal Kowalski dostanie także nagrody pieniężne: 7,5 tys. zł od miasta i 7 tys. od marszałka. - Jestem bardzo wdzięczny obu urzędom, bo jesteśmy chyba najliczniejszą sekcją jaka otrzymuje stypendia. Bardzo dobrze rozumiem, że nie możemy otrzymać finansowego wsparcia, ale mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni - mówi optymistycznie trener AZS-u Edward Faciejew.

Dżudocy zostali na lodzie

O kłopotach dżudoków AZS-u pisaliśmy wielokrotnie. Przypomnijmy, że zaczęły się one w lipcu ubiegłego roku, kiedy do dymisji podał się zarząd Organizacji Środowiskowej zrzeszającej wszystkie akademickie sekcje nieposiadające własnej osobowości prawnej. Do obowiązków OŚ należały m.in. kwestie organizacyjno-finansowe, w tym także rozliczanie wniosków o dofinansowanie z urzędów miasta i marszałkowskiego. Większość opolskich sekcji, w tym m.in. koszykarze, siatkarze i siatkarki, lekkoatleci czy short-trackowcy, trafili pod skrzydła nowo powstałego Klubu Uczelnianego Politechniki Opolskiej. Niestety, nie znalazło się w nim miejsce dla dżudoków. Dlaczego? Ówczesny prezes KU Dariusz Nawarecki nie chciał tego komentować.

W tej sytuacji pozostały im trzy opcje: czekać na odbudowę OŚ, jakimś sposobem przyłączyć się do Klubu Uczelnianego lub założyć nowy klub z własną osobowością prawną. Ponieważ pierwsza ewentualność wydaje się niemożliwa, a kolejne rozmowy z KU nie przyniosły rezultatu, wszystko wskazuje na to, że zdecydują się właśnie na to trzecie rozwiązanie.

Będzie nowy klub?

- Nie wykluczam, że będziemy jeszcze próbować rozmawiać z Klubem Uczelnianym, ale nie przewiduję, że to przyniesie jakieś rezultaty - komentuje trener Faciejew. - W tej sytuacji przymierzamy się powoli do tego, aby zwołać zebranie wyborcze i powołać do życia nowy klub. Na pewno opolski i na pewno akademicki, co do nazwy być może pozostaniemy przy AZS albo przyjmiemy jakąś podobną, choćby Akademickie Centrum Dżudo. Najważniejsze, że dzięki temu będziemy mogli w końcu starać się o wsparcie - zaznacza szkoleniowiec. Jeszcze kilka miesięcy temu rozważał nawet ewentualność przyłączenia swojej sekcji do klubu spoza Opola, na szczęście teraz nie ma już o tym mowy.

- Pan Faciejew ma już wszystkie potrzebne dokumenty, jeśli tylko zdecyduje się na założenie klubu może liczyć na naszą pomoc - deklaruje Zdziechowski. Ponieważ dżudocy nie zakładają prowadzenia działalności gospodarczej, rejestracją ich klubu nie będzie zajmował się sąd, tylko urząd miasta. - Zostanie on zarejestrowany najszybciej jak to będzie możliwe i wówczas będzie mógł wystąpić o wsparcie - stwierdza Zdziechowski. - Co prawda prezydent rozdzielił już dofinansowanie na ten rok, ale pozostało jeszcze 300 tys. zł rezerwy i to właśnie z tej puli dżudocy będą mogli je otrzymać.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.