Apoloniusz Tajner: Kobiece skoki? Jesteśmy neutralni

Według prezesa PZN o tym, czy kobiety w Vancouver wejdą na skocznie zdecyduje MKOl. Dyscyplina jest bardzo młoda, a w Polsce skaczą póki co nastolatki, dla których zawody światowej rangi to jeszcze za wysokie progi.

Przed kanadyjskim sadem toczy się postępowanie w sprawie dopuszczenie skoków narciarskich kobiet do programu igrzysk w Vancouver w 2010 r. Prawnicy żądający dopuszczenia tej konkurencji uważają, że w przeciwnym wypadku dojdzie do naruszenia konstytucji.

- Rok temu, na przełomie kwietnia i maja podczas kongresu w Kapsztadzie, Międzynarodowa Federacja Narciarska czyli FIS rekomendowała do MKOl. skoki kobiet jako konkurencję olimpijską. Taka jest procedura. Dalej wszystko jest w gestii MKOl., a on uznał że dyscyplina ma zbyt mały zasięg, jest zbyt mało popularna i rozpowszechniona na świecie. Niedawno, podczas posiedzeń jednej z komisji FIS, była analiza ostatniego sezonu w skokach kobiet. Odbyło się około 30 różnego rodzaju zawodów w tym Puchary Kontynentalne, mistrzostwa świata seniorów i juniorów. We wszystkich startowało łącznie 98 zawodniczek z 14 krajów. Najwięcej, 48 jest w wieku 15-16 lat - tak więc, to bardzo młoda dyscyplina - mówi w rozmowie ze Sport.pl prezes PZN Apoloniusz Tajner.

- W Polsce są dziewczynki, które skaczą, ale mają 10-12 lat i dla nich na myślenie o poważnych startach jest zdecydowanie za wcześnie. W kwestii włączenia skoków do programu igrzysk zajmujemy neutralne stanowisko. Zdajemy się na decyzje MKOl - dodaje.

Feministki: dość dyskryminacji w skokach narciarskich!

Z powodu kobiet Małysz może nie pojechać na igrzyska - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.