Bayern Monachium: Jak Jürgen Klinsmann znalazł się na dnie

20 lat temu Jürgen Klinsmann został bożyszczem piłkarskich Niemiec. Dziś jest w Bundeslidze uosobieniem wszystkiego, co w futbolu najgorsze.

Bulwarówki domagają się jego głowy za kompromitację w meczu z Barceloną (0:4). Krytykują go sławy niemieckiego futbolu. Fani kpią z niego w internecie. Stał się symbolem nieporadności, bezradności i braku pomysłu na zespół.

Po klęsce w Barcelonie Franz Beckenbauer powiedział, że nie widział nigdy gorzej grającego Bayernu. Trudno o gorszą rekomendację. Jeśli w meczu 27. kolejki Bundesligi z Eintrachtem Bayern nie zdobyłby kompletu punktów, klubowy gabinet Klinsmanna byłby zapewne już wysprzątany po ostatnich śladach jego pracy. Był już przygotowany plan - zamiast niego zespołem do końca mieliby się zająć Michael Henke i Paul Breitner. Porządków nie będzie, bo Bayern wygrał bez problemów, a Klinsmann - na razie - zostaje. Ale to nie zmienia jego sytuacji.

Gdy latem 2008 roku pojawiła się oferta pracy w Bayernie, Klinsmann się nie wahał. Nie miał wątpliwości, choć praca w Monachium to największe wyzwanie w Bundeslidze. Nigdzie indziej nie ma tak gorącej posady, nigdzie nie wymaga się wyników tak bardzo jak w Bawarii. I nigdzie indziej nie ma tak mało cierpliwości. Zasada jest prosta: przegrywasz - wylatujesz.

Klinsmann jest niesamowicie spokojny. - Nie widzę powodu, by się denerwować krytyką. Skoro gramy źle, trudno, by nas chwalić - stwierdził filozoficznie.

Krytyka nie jest dla niego niczym nowym. Kiedy prowadził kadrę, media wytykały mu, że na stałe mieszka w USA i w swoim sztabie widzi wszystkich, ale nie Niemców. Krytykowano jego decyzje kadrowe, zmniejszenie roli Olivera Kahna, wielkie zaufanie do graczy młodych.

Ale dzięki mundialowi w 2006 roku i ofensywnemu stylowi reprezentacji Klinsmann zyskał w Niemczech uwielbienie. Gdy rezygnował z kadry ("chcę prowadzić normalne życie, praca w klubie pozwala na więcej chwil z rodziną") robił to wbrew sondażom - Niemcy chcieli, by pracował z nią dalej. Doceniali jego zamiłowanie do ofensywy, mnóstwo pomysłów taktycznych, zwracanie uwagi na detale. Dziś widzą brak defensywy, małą kreatywność, ogólnikowość, mrukliwość. Barcelona zmiażdżyła Bayern. Jej prawdziwą siłę poznamy dopiero z Anglikami

LICZBY

5

Taki numer namalowany na wewnętrznej stronie prawej dłoni pokazał wszystkim po swojej bramce przeciwko Eintrachtowi Franck Ribery. To wiadomość do Daniela van Buytena. Holender grający zwykle z "piątką" ostatnio ma problemy osobiste i nie jest z drużyną. Francuz, uznawany za jego wielkiego przyjaciela, przypomniał, że o nim pamięta.

7

Od tylu spotkań z rzędu bramki nie zdobył Artur Wichniarek. Kryzys polskiego napastnika rozpoczął się od momentu, gdy snajpera Arminii Bielefeld zaczęto oceniać jako kandydata do tytułu najlepszego strzelca Bundesligi.

Wyniki 27. kolejki

BAYERN MONACHIUM - EINTRACHT FRANKFURT 4:0 (3:0): Ribery (3.), Toni (17.), Lucio (36.), Schweinsteiger (48.)

BORUSSIA DORTMUND - KÖLN 3:1 (1:1): Subotić (29.), Hajnal (49.), Geromel (81. sam.) - Vucicević (10.)

BORUSSIA MÖNCHENGLADBACH - VFL WOLFSBURG 1:2 (0:1): Dante (79.) - Dzeko (20.), Riether (84.)

ENERGIE COTTBUS - ARMINIA BIELEFELD 2:1 (1:0): Rangelov (42.), Angelov (59.) - Munteanu (48.)

HANNOVER 96 - HERTHA BERLIN 2:0 (1:0): Hanke (30.), Bruggink (62.)

TSG HOFFENHEIM - VFL BOCHUM 0:3 (0:1): Sestak (42., 55., 69.)

SCHALKE 04 - KARLSRUHE 2:0 (1:0): Kuranyi (24.), Farfan (80.)

STUTTGART - HAMBURG 1:0 (0:0): Gomez (90.)

Strzelcy

20 Grafite (Wolfsburg)

18 Vedad Ibisević (Hoffenheim), Patrick Helmes (Bayer)

Bayern zwolni Klinsmanna? - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA