Bulwarówki domagają się jego głowy za kompromitację w meczu z Barceloną (0:4). Krytykują go sławy niemieckiego futbolu. Fani kpią z niego w internecie. Stał się symbolem nieporadności, bezradności i braku pomysłu na zespół.
Po klęsce w Barcelonie Franz Beckenbauer powiedział, że nie widział nigdy gorzej grającego Bayernu. Trudno o gorszą rekomendację. Jeśli w meczu 27. kolejki Bundesligi z Eintrachtem Bayern nie zdobyłby kompletu punktów, klubowy gabinet Klinsmanna byłby zapewne już wysprzątany po ostatnich śladach jego pracy. Był już przygotowany plan - zamiast niego zespołem do końca mieliby się zająć Michael Henke i Paul Breitner. Porządków nie będzie, bo Bayern wygrał bez problemów, a Klinsmann - na razie - zostaje. Ale to nie zmienia jego sytuacji.
Gdy latem 2008 roku pojawiła się oferta pracy w Bayernie, Klinsmann się nie wahał. Nie miał wątpliwości, choć praca w Monachium to największe wyzwanie w Bundeslidze. Nigdzie indziej nie ma tak gorącej posady, nigdzie nie wymaga się wyników tak bardzo jak w Bawarii. I nigdzie indziej nie ma tak mało cierpliwości. Zasada jest prosta: przegrywasz - wylatujesz.
Klinsmann jest niesamowicie spokojny. - Nie widzę powodu, by się denerwować krytyką. Skoro gramy źle, trudno, by nas chwalić - stwierdził filozoficznie.
Krytyka nie jest dla niego niczym nowym. Kiedy prowadził kadrę, media wytykały mu, że na stałe mieszka w USA i w swoim sztabie widzi wszystkich, ale nie Niemców. Krytykowano jego decyzje kadrowe, zmniejszenie roli Olivera Kahna, wielkie zaufanie do graczy młodych.
Ale dzięki mundialowi w 2006 roku i ofensywnemu stylowi reprezentacji Klinsmann zyskał w Niemczech uwielbienie. Gdy rezygnował z kadry ("chcę prowadzić normalne życie, praca w klubie pozwala na więcej chwil z rodziną") robił to wbrew sondażom - Niemcy chcieli, by pracował z nią dalej. Doceniali jego zamiłowanie do ofensywy, mnóstwo pomysłów taktycznych, zwracanie uwagi na detale. Dziś widzą brak defensywy, małą kreatywność, ogólnikowość, mrukliwość. Barcelona zmiażdżyła Bayern. Jej prawdziwą siłę poznamy dopiero z Anglikami
5
Taki numer namalowany na wewnętrznej stronie prawej dłoni pokazał wszystkim po swojej bramce przeciwko Eintrachtowi Franck Ribery. To wiadomość do Daniela van Buytena. Holender grający zwykle z "piątką" ostatnio ma problemy osobiste i nie jest z drużyną. Francuz, uznawany za jego wielkiego przyjaciela, przypomniał, że o nim pamięta.
7
Od tylu spotkań z rzędu bramki nie zdobył Artur Wichniarek. Kryzys polskiego napastnika rozpoczął się od momentu, gdy snajpera Arminii Bielefeld zaczęto oceniać jako kandydata do tytułu najlepszego strzelca Bundesligi.
BAYERN MONACHIUM - EINTRACHT FRANKFURT 4:0 (3:0): Ribery (3.), Toni (17.), Lucio (36.), Schweinsteiger (48.)
BORUSSIA DORTMUND - KÖLN 3:1 (1:1): Subotić (29.), Hajnal (49.), Geromel (81. sam.) - Vucicević (10.)
BORUSSIA MÖNCHENGLADBACH - VFL WOLFSBURG 1:2 (0:1): Dante (79.) - Dzeko (20.), Riether (84.)
ENERGIE COTTBUS - ARMINIA BIELEFELD 2:1 (1:0): Rangelov (42.), Angelov (59.) - Munteanu (48.)
HANNOVER 96 - HERTHA BERLIN 2:0 (1:0): Hanke (30.), Bruggink (62.)
TSG HOFFENHEIM - VFL BOCHUM 0:3 (0:1): Sestak (42., 55., 69.)
SCHALKE 04 - KARLSRUHE 2:0 (1:0): Kuranyi (24.), Farfan (80.)
STUTTGART - HAMBURG 1:0 (0:0): Gomez (90.)
20 Grafite (Wolfsburg)
18 Vedad Ibisević (Hoffenheim), Patrick Helmes (Bayer)
Bayern zwolni Klinsmanna? - czytaj tutaj ?