Tak rozgromiliśmy San Marino. Zobacz bramki na Z czuba.tv ?
Piłkarze udowodnili, że nadal wierzą w awans i Beenhakkera
(skala od 1 do 6)
92 minuty czekał, by rzucić się na murawę. Strzał to nie był, ale piłka leciała w stronę bramki. Interwencja to interwencja
Po przerwie pozazdrościł lewoskrzydłowemu obrońcy Krzynówkowi i też ruszył do ataku. Dwie okazje zmarnował, ale ładnie podał Mariuszowi Lewandowskiemu i było 7:0
To nie jego wina, że rywal nie zagroził. W takim razie to on mógłby zagrozić bramce rywala.
Nie zawinił przy żadnym golu... Prima aprilis (mecz 1 kwietnia). Ocena jak u Dudki.
Lewy obrońca? Wolne żarty. Parę razy odwiedził własną połowę, ale 95 proc. aktywności poświęcił grze do przodu. I bardzo dobrze. Świetne podania prostopadłe, asysty przy golach Smolarka i Jelenia.
Mógł strzelić dwa gole w 60 sekund, ale strzelił tylko jednego, bo piłka podskoczyła na "kępce". Jednak mniej aktywny na prawym skrzydle od "obrońcy" Krzynówka.
Generał środka pola, profesor prostopadłych podań, strzelec gola. Jednym słowem lider drużyny! Szkoda, że to tylko San Marino.
Plus za asystę, ale z takim przeciwnikiem to zdecydowanie za mało. Za dużo łatwych strat, słabe rzuty rożne. Aż strach pomyśleć, jak wytrzyma trzy mecze w tydzień. W sobotę czeka go w Legii trudniejszy rywal niż San Marino - Arka Gdynia.
Bardzo aktywny. Trzy i pół gola (ostatni piękny), asysta, wie, gdzie stanąć (przy strzale Błaszczykowskiego). Tylko za duży egoista. Za długo (szczególnie przed przerwą) trzymał piłkę, wolał kiwać i strzelać, zamiast podać lepiej ustawionym kolegom. Miał być mały minus, ale że strzelił hat-tricka i trafił w poprzeczkę, po czym padła szósta (samobójcza) bramka, to jest cała "piątka".
Lepszej okazji, by błyszczeć nie mógł sobie wymarzyć. Świetny w grze kombinacyjnej z Robertem Lewandowskim, dobre prostopadłe podania, instynkt rasowego napastnika przy pierwszym golu.
Gol, dwie asysty - grał przeciw półamatorom z San Marino, ale ma wszystko, czego wymaga się od nowoczesnego napastnika pełną gębą. Świetny w grze tyłem do bramki, instynkt strzelca i kilka okazji do strzelenia gola. Lewa noga, prawa noga, głowa? Bez różnicy. Szkoda, że Beenhakker nie zareagował w Belfaście i nie zamienił pozycjami Jelenia z Lewandowskim. W Kielcach mógł mieć trzy asysty, ale wredna piłka podskoczyła Jeleniowi, gdy był sam na sam po świetnym podaniu Lewandowskiego.
Grał krótko, okazję miał jedną, trafił w słupek, ale po tej akcji gola strzelił Saganowski.
W pierwszym dotknięciu piłki uderzył soczyście, piłka nie leciała chyba do bramki, ale na jej drodze stanął Smolarek.
Rezerwowy Belfaście i Kielcach. Tam i tu wszedł po to, by strzelić gola i strzelił. Piłkarze udowodnili, że nadal wierzą awans i Leo Beenhakkera