Muszkieterowie polegli w Ostrawie

Hiszpanie pokonali Serbów 4:1 w najciekawszym meczu Pucharu Davisa. Do zwycięstwa poprowadził ich Rafael Nadal. Faworyzowani Francuzi przegrali z Czechami

Mecz Hiszpanów z Serbią zapowiadano jako wielki hit, ale fajerwerków właściwie nie było. Broniący tytułu Hiszpanie zwyciężyli nadspodziewanie łatwo. Głównie za sprawą Nadala, który bez problemów wygrał oba mecze singlowe. W sobotę numer jeden światowego tenisa oddał raptem trzy gemy Janko Tipsareviciowi, a w niedzielę w trzech krótkich setach pokonał Novaka Djokovicia. Lider Serbów (nr 3 na liście ATP) przyleciał do Benidorm bez formy. W sobotę dał się też pokonać Davidowi Ferrerowi. Narzekał na brak ogrania na czerwonej mączce, którą Hiszpanie tradycyjnie wybrali jako nawierzchnię pojedynku rozgrywanego u siebie. - Novak rzeczywiście nie był sobą - zauważył na konferencji Nadal.

Dodatkowe emocje hiszpańskim kibicom zapewniła pogoda, bo w piątek nad Benidormem rozszalała się potężna burza. Wiatr przekraczał 90 km/godz. Nadal, który w Pucharze Davisa wygrał 12. singlowy mecz z rzędu, dziękował więc kibicom, że nie wyjechali (część trybun uległa zniszczeniu w czasie burzy) i organizatorom, że doprowadzili w sobotę kort do porządku. W ćwierćfinale Hiszpanie zmierzą się w lipcu z Niemcami, którzy 3:2 pokonali Austriaków.

Do niespodzianki doszło w Ostrawie, gdzie Francuzi przegrali 2:3 z Czechami. To pierwsza od dziewięciu lat porażka "trójkolorowych" w tak wczesnej fazie. Zaskakująca tym bardziej, że Francuzi mają najsilniejszą od wielu lat reprezentację. Gilles Simon, Richard Gasquet i Jo-Wilfried Tsonga to wszystko byli lub obecni gracze z pierwszej dziesiątki na świecie. Do tego dochodzi jeszcze czołowy deblista globu Michael Llodra i charyzmatyczny Guy Forget w roli kapitana. Ale Czesi z Radkiem Stepankiem i Tomasem Berdychem wybili im z głowy sny o potędze, wygrywając po jednym meczu singla, a w deblu pokonali w sobotę Llodrę i Gasqueta. Czesi przegrali z Francją po raz ostatni 83 lata temu. Ale wtedy rywali reprezentowali słynni "Trzej Muszkieterowie" - Rene Lacoste, Henri Cochet i Jacques Brugnon. Obecnej kadrze Francji do magii muszkieterów jeszcze sporo brakuje.

Poza kortem najgoręcej było w Malmoe, gdzie Szwedzi zmierzyli się z Izraelem. Ze względów bezpieczeństwa radni Malmoe nie pozwolili wejść na trybuny kibicom. Pod halą w sobotę odbyła się kilkutysięczna demonstracja przeciwników polityki Izraela wobec Palestyńczyków. Pokojową manifestację próbowali wykorzystać chuligani, którzy starli się z policją.

Niespodziewanie gorąco było też na hali, bo skazywani na pożarcie Izraelczycy wygrali ze Szwedami 3:2. Dwa punkty zdobył dla nich Dudi Sela, który pokonał w singlu Thomasa Johanssona i Andreasa Vinciguerrę. Decydujący pojedynek z Vinciguerrą wygrał w niedzielę wieczorem Harel Levy.

Do ćwierćfinałów awansowali Rosjanie, którzy pokonali Rumunów, a także Argentyna i Chorwacja po łatwych zwycięstwach kolejno z Holandią i Chile. Najpóźniej został rozstrzygnięty mecz USA - Szwajcara. Grający bez Rogera Federera goście przegrali 1:4.

Polacy sprowadzeni na ziemię przez Belgów ?

Wyniki:

Argentyna - Holandia 5:0 (Buenos Aires, kort ziemny)

Niemcy - Austria 3:2 (Garmisch-Partenkirchen, kort twardy w hali)

Rumunia - Rosja 1:4 (Sibiu, kort dywanowy w hali)

Czechy - Francja 3:2 (Ostrawa, kort dywanowy w hali)

Szwecja - Izrael 2:3 (Malmoe, kort dywanowy w hali)

Chorwacja - Chile 5:0 (Porec, kort twardy w hali)

Hiszpania - Serbia 4:1 (Benidorm, kort ziemny)

USA - Szwajcaria 4:1 (Birmingham, kort twardy w hali)

Więcej o:
Copyright © Agora SA