>> Jak Cassius Clay został Muhammadem Alim
Legendarny "Kat" to od dawna jedno z największych nazwisk w boksie. Choć niedługo skończy 44 lata, wciąż powinni obawiać się go najlepsi. Boleśnie przekonał się o tym niedawno Kelly Pavlik. Mistrz świata wagi średniej federacji WBC i WBO przegrał z Hopkinsem, choć był murowanym faworytem. Co ciekawe, stawką walki nie były pasy Pavlika. Hopkins chciał zarobić i pokazać, że jest wielki. Wcześniej w podobnym stylu tłumaczył sens walki z Antonio Tarverem w wadze półciężkiej. "Magic Mana" rzecz jasna też pokonał. Teraz Hopkinsowi marzy się kategoria juniorociężka. A że bezsprzecznie królem tej wagi jest Adamek, "Kat" chce Polaka. Powiedział to wprost stacji ESPN. - Ten facet to wyzwanie, bo ma wielkie umiejętności. Nigdy nie walczyłem w kategorii 200 funtów [ok. 90 kg], więc to spore ryzyko. Ale chcę pokazać światu, że mogę być mistrzem trzech kategorii - tłumaczył Hopkins słynnemu komentatorowi ESPN Danowi Rafaelowi. Po efektownym zwycięstwie nad Banksem, które za oceanem transmitowała stacja Showtime, na walkę Adamek - Hopkins na pewno znalazłyby się chętne telewizje.
Adamek szybko usłyszał o wyzwaniu wielkiego boksera. - To by było coś. Walka z nim przyciągnęłaby uwagę całego świata. Ale jest za wcześnie na jakieś deklaracje. Teraz muszę odpocząć, ale chyba nie muszę mówić, że jestem gotów walczyć z każdym - mówi nam Adamek.
Z Tomaszem Adamkiem, mistrzem świata federacji IBF, rozmawia Maciej Baranowski
- Wielka ulga i radość przede wszystkim. Już po pierwszym nokdaunie wiedziałem, że go mam. Myślałem, że sędzia przerwie walkę. No, ale skoro tego nie zrobił, musiałem dokończyć dzieła.
- Takie były założenia: cierpliwie czekać. Przez pierwsze rundy Banks był czujny i mocny. Raz dobrze mnie trafił. Wiedziałem, że muszę coś zmienić. Przyspieszyłem i coraz częściej biłem na korpus. Musiało go to zaboleć, bo zrobił się wolniejszy. Aż skręcało mnie, żeby to wykorzystać. Skróciłem dystans i też otrzymałem parę ciosów. Wtedy Andrzej szybko i ostro przywołał mnie do porządku, co ponoć było słychać w transmisji
- Dlatego są komentatorami, a Andrzej trenerem mistrza świata (śmiech).
- Steve osobiście pogratulował mi wygranej, ale za tymi wszystkimi przydomkami nie przepadam. Rekin? Góral? Może być, ale ja wolę, by o mnie mówić: Tomasz Adamek, Polak, mistrz świata.
- Dajmy już spokój z tym Gołotą. Nawet nie wiadomo, czy on będzie jeszcze walczył, a jeśli nawet, to po co mu walka ze mną, a mnie z nim?
- Ponoć, Ziggy [Rozalski, menedżer Adamka i Gołoty] mi o tym wspominał, ale to wszystko.
- To jedno z największych nazwisk w tym biznesie. Facet gwarantujący kasę, emocje, ale i ciężką przeprawę.
- Dokładnie tak. To by było coś. Walka z nim przyciągnęłaby uwagę całego świata. Ale jest za wcześnie na jakieś deklaracje. Teraz muszę odpocząć, ale chyba nie muszę mówić, że jestem gotów walczyć z każdym. Sprawę z Hopkinsem już badaliśmy wcześniej. Chciał jednak walczyć w umownej kategorii 190 funtów [ok. 86 kg, o cztery mniej niż wynosi limit kategorii Adamka]. Na dziś nie wyobrażam sobie, żebym zrzucał kilogramy. On ma wielkie nazwisko, ja jestem mistrzem. Zobaczymy, czy się dogadamy.
Masz temat dla reportera Metra? Napisz do nas: metro(at)agora.pl