Fruwając pod koszem: Człowiek, który pęka

Jest najbardziej utalentowanym koszykarzem NBA ostatniego dziesięciolecia, który nigdy nic poważnego nie wygrał. Właśnie zdecydował się poddać operacji swoje schorowane kolano i nie zagra do końca sezonu. Koledzy i trener dowiedzieli się o jego decyzji od dziennikarzy.

Gwiazd historia alternatywna ?

Kiedy pięć lat temu Tracy McGrady przechodził z Orlando do Houston, wraz z Yao Mingiem miał stworzyć duet na miarę rządzącej wcześniej w NBA pary Kobe - Shaq. Początki były obiecujące, Tracy przeszedł do historii NBA niewiarygodną końcówką meczu z San Antonio, kiedy wrzucił 13 punktów w ciągu ostatnich 33 sekund (cztery trójki, w tym jedna z faulem, przechwyt i zwycięski rzut na sekundę przed końcem). Poprowadził Rakiety do piątego miejsca na Zachodzie.

Niestety, kiedy przychodziło do meczów o prawdziwą stawkę, McGrady zawsze przegrywał.

W pierwszej rundzie play offów 2005 Rakiety wygrały pierwsze dwa, wyjazdowe mecze w Dallas. Wystarczyło wygrać dwa z trzech meczów u siebie, ale... W meczu nr 3 w Houston McGrady zniknął w czwartej kwarcie i pozwolił Mavericks odrobić ośmiopunktową stratę, a w meczu nr 4 historia się powtórzyła. Decydujący siódmy mecz Rakiety przegrały rekordową różnicą 40 punktów.

Scenariusz powtórzył się dwa lata później. W pojedynku z Utah Jazz Rockets grali z przewagą własnego parkietu. Jedni i drudzy łatwo wygrywali mecze u siebie, aż przyszedł decydujący mecz nr 7 w Houston. Tracy zagrał dobrze, ale jego drużyna odpadła. Na konferencji prasowej miał łzy w oczach.

W ubiegłym roku Rockets znowu grali z Jazz, znowu z przewagą własnego parkietu, ale przegrali już dwa pierwsze mecze u siebie i znowu było po zawodach. Doliczając wcześniejsze lata gry w Toronto i Orlando, Tracy McGrady ma w sumie na koncie siedem występów w w play offach. Za każdym razem odpadał w pierwszej rundzie.

W tym roku miało być jak nigdy, było jak zwykle. Dokuczający McGrady'emu przez ostatnie lata ból pleców udało się wreszcie zwalczyć. Niestety, zamiast walczyć z plecami, Tracy zmagał się z kontuzją lewego kolana. Siedem meczów przerwy na przełomie listopada i grudnia. Kolejne sześć w styczniu. Pojedyncze mecze opuszczane, kiedy Rakiety grały dzień po dniu. Niejednoznaczne diagnozy. Kolejna przerwa tuż przed Weekendem Gwiazd, po kompromitującym meczu z Milwaukee, w którym McGrady trafił tylko 1 z 9 rzutów, zdobył 3 punkty i spudłował nawet prosty rzut kelnerski sam na sam z koszem.

Kolano nie przestawało boleć, więc rozpoczęła się następna seria testów i konsultacji medycznych, zakończona we wtorek wieczorem. Po meczu z Sacramento, dziennikarz ESPN Stephen A. Smith, poinformował świętujących zwycięstwo kolegów Tracy'ego, że ten zdecydował się na operację i kilkumiesięczną rehabilitację. McGrady w tym sezonie już na pewno nie zagra.

Wszystko wydarzyło się na dwa dni przed transferowym deadline'em, stawiając Rockets w niezręcznej sytuacji. Trener Rick Adelman i menedżer Daryl Morey nie bardzo wiedzieli, czy maja dementować rewelacje mediów (tego samego dnia rozmawiali z Tracy'm i żyli w przekonaniu, że badania trwają), czy je potwierdzać. Ale chwilę później stosowne oświadczenie pojawiło się na oficjalnej stronie McGrady'ego. "Dowiedziałem się z prasy, tak jak wszyscy. Mam wrażenie, że powinno to się odbyć inaczej. Że zasługiwaliśmy na coś więcej. To nie jest właściwy sposób załatwiania takich spraw" - powiedział rozgoryczony Adelman.

Ale koledzy z drużyny nie załamują rąk. Bo wreszcie wiedzą na czym stoją. Shane Battier: "Wreszcie możemy jechać dalej. Nie musimy się martwić, na kogo możemy liczyć a na kogo nie. Czy wyzdrowieje czy nie. Życie idzie do przodu."

W tym sezonie Rockets grają lepiej bez T-Maca niż z nim. Pod jego nieobecność wygrali już 14 z 20 meczów. I jeśli przebrną w końcu przez pierwszą rundę play offów, to na pewno nie będzie to jego zasługą.

Kronika towarzyska

Rok temu przez NBA przetoczyła się niesamowita karuzela transferowa . Miejsce pracy zmienili m.in. Pau Gasol, Shaq, Jason Kidd, Mike Bibby, Ben Wallace. W tym roku było sporo wymian, ale bez gwiazd. Głównym motorem zmian było poszukiwanie oszczędności, a triumfatorem karuzeli transferowej zostali Sacramento Kings, którzy dzięki kilku błyskotliwym manewrom (m.in. sprzedaż centra Brada Millera do Chicago) zaoszczędzą ponad 21 mln dolarów.

Najciekawsze plotki przed czwartkowym deadline'em dotyczyły znów Shaquille'a O'Neala . Shaq miał trafić do drużyny LeBrona Jamesa, ale ofertę Cavaliers - dających w zamian Bena Wallace'a i Saszę Pavlovicia - Suns uznali za nieatrakcyjną finansowo.

W ogóle wokół klubu z Phoenix było najwięcej zamieszania. Suns rozważali oferty nie tylko na Shaqa, ale też na swego najlepszego skrzydłowego Amare Stoudemire . Ostatecznie uznali, że obecnej ekipie trzeba dać jeszcze jedną szansę, i wystarczy zmiana trenera. Po czym, dzień po deadline transferowym okazało się, że Stoudemire ma poważną kontuzję oka i nie będzie grać przez dwa miesiące.

Z nowym trenerem Alvinem Gentry Suns wrócili do starej dobrej strzelaniny. W ostattnich trzech meczach rzucili 140, 142 i 140 punktów.

Trener Gentry nie jest fanem przemówień motywacyjnych. Kiedy zastąpił Terry'ego Portera, zebrał drużynę i oznajmił, że jest to ich pierwsze i zarazem ostatnie takie spotkanie: "Nie wiem o czym miałbym Wam tu opowiadać, może o tym, co się aktualnie dzieje w Afganistanie."

Tako rzecze Shaq

"Czuję naokoło siebie twittersów, jeśli mnie spotkacie, powiedzcie coś, podejdźcie, przywitajcie się, jesteśmy członkami twitteronii."

Co poniektórzy znajomi Shaqa z serwisu społecznościowego Twitter powątpiewali, czy mamy do czynienia z prawdziwym O'Nealem, więc Shaq ogłosił, że będzie w restauracji "&Diner" i będzie tam czekał na fanów. Kiedy już fani przyszli i wstydzili się podejść, zachęcał ich na żywo kolejnymi wpisami, aż w końcu sam podszedł i zagadał.

Ciekawostki

Don Nelson wygrał właśnie swój 1300. mecz jako trener.

W meczu z Milwaukee Bucks LeBron James rzucił 55 punktów, o 1 punkt mniej od swojego rekordu życiowego.

LeBron zastanawia się nad zmianą swojego numeru z 23 na 6.

Z szóstką grał na Olimpiadzie.

Najsłynniejszą chyba szóstką w historii NBA jest Julius Erving. Ciekawe, prawda?

Niezłe numery

1000 procent. Prawdopodobieństwo, z jakim zwolniony przez Memphis Steve Francis powróci do NBA. Prawdopodobieństwo oszacował oczywiście Steve Francis.

Złota myśl

"On mnie kiedyś zablokował. I wystarczy." - Yao Ming nie zgodziłby się, żeby Nate Robinson przefrunął ponad nim w konkursie wsadów, tak jak to zrobił z Dwightem Howardem.

Więcej felietonów "Fruwając pod koszem" - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.