Piwo na stadionach to grube nieporozumienie

W zeszłym tygodniu sejm przyjął ustawę, mającą poprawić bezpieczeństwo podczas imprez masowych. Wprowadza ona jednak możliwość sprzedaży piwa na stadionach. To absurd - twierdzi dziennikarz "Gazety Wyborczej" Jacek Sarzało

Jestem w stanie zrozumieć, że forsujący ten zapis przedstawiciele lobby klubowo-ekstraklasowego myśleli o własnych korzyściach. Zmonopolizowana przez klub sprzedaż piwa na trybunach rzeczywiście może przynosić krociowe zyski. Ale podpinać te reguły pod ustawę, która miała w zamyśle poprawić stan bezpieczeństwa na polskich stadionach - to po prostu skandal. Przecież większość naszych ligowych obiektów nie polepszy się tylko dlatego, że parlament tak postanowił - pisze Sarzało. - Miną jeszcze całe sezony zanim trybuny tych obiektów staną się przyjazne - i dzięki własnej, nowoczesnej już architekturze, i dzięki obecności na nich wychowanych kibiców. A na razie nie dość, że stadiony same z siebie wciąż będą zagrożeniem - to jeszcze zapełniający je nierzadko bandyci będą mogli bezkarnie pić tam piwo. Zgroza - komentuje.

Podejrzewam, że dopuszczenie do sprzedaży na stadionach wódki jeszcze bardziej poprawiłoby bezpieczeństwo, ponieważ czas wprowadzenia przepisów do organizmu znacznie by się skrócił. Wystarczyłyby również dużo mniejsze dawki. Poza tym, jak powszechnie wiadomo, z wódką jeszcze nikt nie wygrał. Ba, niektórzy uważają, że nikt nawet nie zremisował...

Przejaskrawiam? Jasne. Ale gdyby nowe przepisy nie dopuszczały sprzedaży piwa podczas meczów - naprawdę byłoby jeszcze bezpieczniej.

Cały tekst Jacka Sarzały znajdziesz na jego blogu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.