Do kłótni doszło na czwartkowym treningu. Po jednym ze starć piłkarze obrzucili się przekleństwami. Boruc nie wytrzymał i rzucił się na Irlandczyka z pięściami. Rozdzielono ich, podali sobie ręce. - Wszyscy myśleli, że jest po wszystkim, ale po zejściu do szatni Boruc poczekał aż McGeady zostanie sam i kilka razy go uderzył - relacjonuje szkocki dziennikarz. Szkockie brukowce opublikowały zdjęcie McGeady'ego z podbitym okiem. - Doszło do nieporozumienia, ale bez przesady. Nie będzie żadnych kar. Artur ciężko pracował na treningu, podobnie jak reszta. W drużynie panuje dobra atmosfera - mówił Strachan. Toksyczna miłość Celtiku do Boruca
Trener Celticu gasi pożar, ale bardzo nieporadnie. Pod koniec grudnia, gdy McGeady drwił z niego w szatni a potem nakrzyczał, został zawieszony na dwa tygodnie. Nie zagrał w meczu z Rangersami. - Wszyscy uważają, że podobna kara powinna spotkać Boruca. Zrobił przecież coś gorszego. Ale Strachan wie, że Irlandczyka zastąpić łatwo, np. Shunshke Nakamurą. A na miejsce Boruca nie ma nikogo, bo rezerwowy Mark Brown jest tragiczny, a Łukasz Załuska przyjdzie dopiero latem - mówi dziennikarz. Następny mecz z Glasgow Rangers Celtic gra już za tydzień.
- Przez pobicie Boruc może stracić ostatnich ludzi, którzy mimo licznych pomyłek go bronili. Koledzy z zespoły stoją w tej sprawie za McGeady'm - mówi dziennikarz.
- Rozmawiałem z nimi, sprawę uważam za zakończoną - powiedział Strachan.
Boruca mogą też czekać dodatkowe kłopoty, bo rodzina pobitego zastanawia się nad oddaniem sprawy do sądu. - Prezes Celticu już ich prosił, żeby tego nie robili. Decyzję mają podjąć za kilka dni. Gdyby się zdecydowali, byłoby także nie po myśli klubu, bo cena za piłkarza z wyrokiem byłaby na pewno niższa - kończy Szkot.
Jak Boruc strzelał karnego Załusce i odwrotnie czytaj tutaj ?