Artur Boruc. Przepraszam, czy tam biją?

Polski bramkarz Celticu Glasgow pokłócił się na treningu z Aidenem McGeadym. Jedni twierdzą, że skończyło się na wyzwiskach, inni, że Polak go pobił. - Nie zdarzyło się nic, czego wcześniej nie widziałbym na boisku - powiedział trener Gordon Strachan. Boruc nie zostanie ukarany

Na Wyspach faulują, żeby mieć wolne święta ?

Do czegoś doszło na pewno. Kłopot w tym, że im dalej od tego wydarzenia, tym więcej mamy wersji - mówi szkocki dziennikarz.

Do kłótni doszło na czwartkowym treningu. Piłkarzy udało się uspokoić, ale po wejściu do szatni Boruc rzucił się na Irlandczyka. Według jednych dwa razy uderzył go w twarz. Według innych koledzy zdążyli ich rozdzielić i do bójki nie doszło. Pierwszą wersję lansują szkockie brukowce, które opublikowały zdjęcie McGeady'ego z podbitym okiem. - Doszło do nieporozumienia, ale bez przesady. Nie będzie żadnych kar. Artur ciężko pracował na treningu, podobnie jak reszta. W drużynie panuje dobra atmosfera - mówił Strachan.

Obaj piłkarze należą do najbardziej kłopotliwych w drużynie. Boruc był już karany za niesportowy tryb życia. McGeady z kolei został pod koniec grudnia zawieszony na dwa tygodnie za kłótnię ze Strachanem. - Rozmawiałem z nimi, sprawę uważam za zakończoną - powiedział szkocki szkoleniowiec.

W sobotnim meczu Pucharu Szkocji z Queen's Park (2:1) Boruc jeszcze przed pierwszym gwizdkiem podał rękę McGeady'emu. - Strachanowi udało się zakończyć konflikt, zanim ten tak naprawdę się zaczął. Świetnie się zachował - ocenił były piłkarz Celticu Frank McGarvey.

Za tydzień Celtic spotka się z Glasgow Rangers.

Brożek: Garguła kopnął mnie w głowę. Nie tak się walczy o miejsce w Wiśle?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.