Polacy po meczu: "Wściekłość, i żal, i jeszcze wiele innych rzeczy..."

- Sędziowie? Wiadomo, że chcielibyśmy innego gwizdania, ale przecież wiadomo, że arbitrzy zawsze trochę sprzyjają gospodarzom. Podobnie było dwa lata temu na MŚ w Niemczech, na nic innego nie liczyliśmy - powiedział po meczu Marcin Lijewski.

Zobacz skrót meczu na Z czuba.tv ?

Marcin Lijewski

- Nie umiem nawet wypowiedzieć tego, co czuję. I wściekłość, i żal, i jeszcze wiele innych rzeczy... Ale jestem zły i zawiedziony! Sami widzicie, że z tych nerwów zacząłem się śmiać. Można było dziś wygrać, a przynajmniej bardziej powalczyć. Druga połowa to już było dobijanie, rzeź niewiniątek. Zamiast wyjść z pełną determinacją, pierwsze dziesięć minut totalnie przespaliśmy. I było poza zawodach. To paradoks, bo przed przerwą okazało się, że można ich dopaść. Może lepiej by było, żebyśmy grali bez przerwy? Naprawdę nie potrafię tego wytłumaczyć...

Trzeba wstać z kolan i walczyć o brązowy medal. Na szczęście Duńczycy też poważnie dostali od Francuzów, więc o brąz będą walczyły zespoły zdruzgotane psychicznie. Kto szybciej się podniesie, ten wygra, tak mi się wydaje. Nie sądzę, by wynik pierwszego meczu z Danią miał jakiekolwiek znaczenie w niedzielę. To jest zupełnie inna stawka i zupełnie inna historia.

Bartosz Jurecki

- Nie czuliśmy presji, w ataku od początku graliśmy nerwowo, ale nie aż tak źle. A przed przerwą zaczęliśmy tak ich trzymać, że nie wiedzieli, co mają robić. I doszliśmy ich. Plan na drugą połowę był taki sam, ale zaczęło się od kar dla dwóch naszych zawodników, rywale odskoczyli i jakoś nie umieliśmy się do nich dobrać. Oczywiście, że można było dziś wygrać, ten nasz najlepszy okres pokazał, że Chorwaci nie są aż tacy straszni. Niestety, z czasem zaczęło brakować agresji w obronie. W ataku też mieliśmy klarowne sytuacje do rzutów i powinniśmy byli je wykorzystać. Zawiodła skuteczność. Jestem wściekły, każdy chciał wygrać, każdy wierzył w zwycięstwo i każdy do teraz sądzi, że przeciwnik był do przejścia. Teraz trzeba zapomnieć i wrócić do domu z medalem. Koniecznie. Udało się zapomnieć o porażkach z pierwszej rundy, musi udać się i teraz. Na razie bardzo boli, ale otrząśniemy się i udowodnimy, że to niepowodzenie było w pewnym sensie przypadkiem.

Sławomir Szmal

- W pierwszej połowie sądziłem, że są do pobicia. Zatracili się, zachłysnęli przewagą i doprowadziliśmy do remisu. Niestety, usiłowaliśmy gonić rywali zbyt chaotycznie, a w takim meczu trzeba zagrać na każdej pozycji i w każdym elemencie rewelacyjnie. My tego nie dokonaliśmy. Mecz wygrał Chorwatom bramkarz i obrona, która uniemożliwiała dochodzenie do łatwych sytuacji rzutowych. Sędziowie? Wiadomo, że chcielibyśmy innego gwizdania, ale przecież wiadomo, że arbitrzy zawsze trochę sprzyjają gospodarzom. Podobnie było dwa lata temu na MŚ w Niemczech, na nic innego nie liczyliśmy. Teraz musimy szybko wrócić do życia. Już na igrzyskach pokazaliśmy, że po porażce z Islandią chciało nam się walczyć o piąte miejsce. Tym bardziej teraz się sprężymy, przecież podium na MŚ jest bardzo prestiżowe. Ja bym bardzo chciał tego brązu na swojej szyi i jestem pewien, że nie złożymy broni. Zwłaszcza że wygrać dwa razy z tą samą drużyną na jednym turnieju to naprawdę trudna sztuka. Co powiedział Wenta po porażce - czytaj tutaj ?

Występ piłkarzy ręcznych na MŚ to sukces?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.