2001 - Rok Małysza

2001 - Rok Małysza

4 stycznia.

Aaaadam Malysz - wołali mali Austriacy, klaszcząc w dłonie niczym kibice piłkarscy, wracając do domów ze skoczni Bergisel. Polak znokautował w Innsbrucku rywali i jest o krok od zwycięstwa w najbardziej prestiżowym turnieju - Turnieju Czterech Skoczni. - To po prostu niewiarygodne. Małysz skacze, jakby spadł tutaj z innej planety. Przypatrujemy się i dalej nie wiemy, jak on to robi. Podejrzewam, że on po prostu posunął skoki narciarskie o krok naprzód, wypracował coś, do czego my dopiero dojdziemy. Cóż, pozostaje nam obserwować dalej - powiedział "Gazecie" największy rywal Polaka, uważany dotąd za fenomenalnego skoczka Niemiec Martin Schmitt. - Wszyscy skaczą, Małysz lata - dodał były słynny niemiecki skoczek, a obecnie komentator RTL Dieter Thoma, którego rekord skoczni w Innsbrucku Polak poprawił (120,5 m).

6 stycznia.

I wreszcie ten, na którego wszyscy czekacie... pozaziemski Adam Małysz... - zaczął spiker zawodów w Bischofshofen. Potem jego słowa zagłuszył ryk 30-tysięcznej widowni: Austriacy, Niemcy, Finowie machali swoimi flagami, prosząc Polaka: "Zieeeeeeh!" (po niemiecku "ciągnij").

I Małysz pociągnął. Choć wygraną w Turnieju Czterech Skoczni miał już w kieszeni, a i do zwycięstwa w konkursie w Bischofshofen wystarczyłby mu bezpieczny skok, znów leciał najdłużej ze wszystkich - na 134 m (zaledwie o trzy metry mniej od rekordu skoczni). Gdy wylądował, na trybunach cudzoziemskie oklaski zmieszały się z polskim: "Dziękujemy! Dziękujemy!". A po chwili wszystkie dźwięki zagłuszył potężny, triumfalny bas 3,5-metrowej trombity Stanisława Cieślara, ubranego po góralsku w kierpce, kopyce, nawłoki i wałasznioki, sąsiada Małysza z Wisły. - Jak będziemy świętować? Po góralsku! Będzie prawdziwa uczta - wołał wzruszony ojciec skoczka Jan. Za zwycięstwo Polak dostał audi warte 55 tys. marek.

13 stycznia.

212 metrów wynosi po konkursach w Harrachovie (oba zwycięskie) rekord Polski Małysza. To były polskie dni w tym małym miasteczku. Na przejściu granicznym w Jakuszycach na wjazd do Czech trzeba było czekać trzy godziny. Jeszcze dłużej stało się przy wyjeździe. Na skoczni i wokół niej kilka tysięcy kibiców z przeróżnymi transparentami, flagami, pomalowanymi policzkami i włosami. "Małysz polskim Batmanem skoczni? - napisali kibice. Niestety, nie wszyscy potrafili się zachować. W pewnym momencie kilku z nich omal nie znalazło się na zeskoku, miejscu, gdzie lšdujš zawodnicy. Zawody przerwano na kilka minut.

23 lutego.

Nie dał się wiatrowi, zdeklasował Schmitta. Polak mistrzem świata!!! - To najpiękniejsza reżyseria, jaką można sobie wymarzyć. Małysz pokazał, że jest najlepszy. Po drugim skoku nie ma wątpliwości - uśmiechał się premier Jerzy Buzek na trybunach w Lahti. A "Gazecie" wyznał: - Byłem w jednej parze średnio ciepłych skarpetek, ale emocje mnie rozgrzały.

Konkurs na średniej skoczni był niesamowity. Z siarczystym mrozem - 29 stopni - skoczkowie jeszcze jakoś sobie radzili, gorzej było z wiatrem. Żaden zawodnik nie mógł być pewny długiego lotu. W pierwszej serii - jak zwykle - najdalej skakali Martin Schmitt i Adam Małysz. Niemiec, który cztery dni wcześniej zdobył tytuł mistrza świata na dużej skoczni (Małysz był drugi), znowu poleciał tak, jakby nie miał zamiaru wylądować. Bez najmniejszych wahnięć nart osiągnął 91,5 metra. Wydawał się nie do pokonania. I rzeczywiście, Polak wylądował równo dwa metry bliżej. Ciałem i ramionami próbował ustabilizować lot, ale wiatr był górą. Tylko i aż 89,5 m. Kiedy Małysz się przygotowywał do decydującej próby, wokół zeskoku zrobiło się biało-czerwono. Tradycyjnie nie czekał długo. Ruszył w dół jakby nigdy nic, wyskoczył idealnie, idealnie leciał i idealnie wylądował. 98 metrów. Schmitt nie mógł skoczyć dalej. I nie skoczył.

18 marca.

- Weliki Kristalny Globus w sezonie 2000/01 zdobył Adam Małysz z Polsko - wydzierał się słoweński spiker w Planicy. Adam wszedł na podium i podniósł wysoko Kryształową Kulę. Po raz pierwszy w historii polski narciarz wygrał Puchar Świata.

23 listopada.

Rozpoczyna się nowy sezon PŚ. Czy on nie jest wspaniały? - pytał spiker przed skokami Adama Małysza. I Polak był wspaniały. Szczególnie w drugim skoku. W pierwszym konkursie w Kuopio Polak był pierwszy, choć skoczył bliżej niż Martin Schmitt. Dzień później zajął drugie miejsce.

21/22 grudnia.

Po miesiącu Polak jest liderem z gigantyczną przewagą 411 punktów nad Svenem Hannavaldem Wygrał już sześć zawodów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.