Bondarenko: Przepraszam was, Polacy

- Przepraszam was, Polacy - to były pierwsze słowa Kateriny Bondarenko na konferencji po sensacyjnym zwycięstwie z Agnieszką Radwańską w pierwszej rundzie Australian Open.

Radwańska odpadła w I rundzie

22-letnia Ukrainka urodzona w Krzywym Rogu mówiła po polsku. Dobrze zna nasz język, bo na początku kariery, jako 13-letnia dziewczyna, razem ze swoimi starszymi siostrami Walerią i Aloną, przez ponad dwa lata trenowała w Kędzierzynie Koźlu w klubie prowadzonym przez Andrzeja Bandurowskiego.

- Przepraszam - mówiła więc z nieśmiałym uśmiechem Katerina. - Ale dla mnie to bardzo ważne zwycięstwo. Po raz ostatni wygrałam z tenisistką z pierwszej dziesiątki dwa lata temu w Stuttgarcie, gdy pokonałam Anę Ivanović.

Katerina na początku stycznia przegrała w pierwszych rundach w Brisbane i Hobart. Nic nie zapowiadało więc, że w Melbourne będzie w stanie osiągnąć dobry wynik. - Ja wierzyłam w siebie, bo bardzo ciężko trenowałam zimą. Gdzie? Na Ukrainie, mamy halę pod Kijowem. Myślę, że o zwycięstwie zdecydowała przede wszystkim moja bardzo dobra gra. Warunki były trudne, gorąco, przeszkadzał wiatr, ale ja wiedziałam jak grać z Agnieszką. Moja siostra Alona, która grała z nią kilka razy i pokonała ją na turnieju w Warszawie, powiedziała, że nie wolno się śpieszyć. Trzeba grać spokojnie, długo i unikać sytuacji, w których Agnieszka jednym zagraniem może skończyć wymianę. Zmuszałam ją do biegania - opowiadała Bondarenko, która w 2008 r. w Melbourne razem z siostrą Aloną triumfowały w rywalizacji deblistek.

Czy wychodząc na kort wierzyła, że może sprawić niespodziankę? - Brak wiary, to pierwszy krok do przegrania meczu - stwierdziła Katerina.

Jakie ma wspomnienia z Polski? - Na razie same miłe, no może poza nauczycielką geografii w szkole w Kędzierzynie, która jakoś chyba mnie nie lubiła - zaśmiała się Ukrainką.

Jej zwycięstwo nad Radwańską to jak na razie największa sensacja kobiecego turnieju.

O czym plotkują tenisistki w szatni - czytaj tutaj >

Copyright © Agora SA