Rozmowa z Walterem Hoferem, dyrektorem Pucharu Świata w skokach

Rozmowa z Walterem Hoferem, dyrektorem Pucharu Świata w skokach

Adam Banaszkiewicz: Nie obawia się Pan, że dominacja Adama Małysza w Pucharze Świata może okazać się nudna dla widzów?

Walter Hofer, dyrektor Pucharu Świata w skokach: Sądzę, że wysoka forma Małysza nie zagraża oglądalności skoków. W piątek w Niemczech konkurs w Predazzo obejrzało ponad cztery miliony osób. Słyszałem, że w również w Polsce konkurs przyciągnął przed telewizory miliony widzów.

Jednak pod skocznią nie było nawet 300 osób.

- Nie miało to nic wspólnego z Małyszem i skokami. Spodziewaliśmy się może tysiąca kibiców, ale nie zapominajmy, że Boże Narodzenie tuż, tuż, a Włosi nie są narodem rozkochanym w skokach. Z dyscyplin zimowych, poza konkurencjami alpejskimi, emocje wyzwalają w nich tylko biegi narciarskie. Mają przecież jednego dobrego skoczka [Roberto Cecona - red.], więc komu mogą kibicować?

Dlaczego więc zawody odbyły się w Predazzo?

- W 2003 roku odbędą się tu mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Musieliśmy zrobić turniej przygotowawczy, sprawdzić skocznię, organizację. Trzeba to zrobić odpowiednio wcześnie, bo w przyszłym roku mogłoby nie starczyć czasu na ewentualne poprawki.

Organizatorzy mieli problemy, nie wszystko przebiegało bez zakłóceń. W czwartek kontenery dla skoczków nie były ogrzewane i ci nie zdecydowali się na poranną serię treningową.

- Poza czwartkiem, gdy rzeczywiście pojawiły się drobne niedociągnięcia, konkursy przebiegły bardzo dobrze. Do MŚ wszystko będzie w porządku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.