Po siatkarskiej kolejce: Kryzys dotknął także trenerów

W meczu PGE Skra - AZS Olsztyn wyraźną niechęć do swojego szkoleniowca Mariusza Sordyla zademonstrował lider gości Paweł Zagumny.

Zdjęty z boiska rozgrywający kadry, a zdarza się to mniej niż incydentalnie, z obojętnością usiadł na ławce, nie stając z innymi rezerwowymi w tzw. kwadracie. Kiedy już do niego wszedł, to nie stał w nim, tylko usiadł, manifestując niezadowolenie i wyłączając się całkowicie z meczu.

Nie mnie oceniać, kto w tej sytuacji ma rację, nie mnie roztrząsać, czy bardziej ucierpiała duma Zagumnego, czy autorytet Sordyla, w każdym razie jest to sygnał, że w drużynie z Olsztyna coś nie gra.

Sobotnie spotkanie warszawskiej Politechniki z Jastrzębskim Węglem to z kolei dąsy francuskiego przyjmującego z Jastrzębia. Odsunięty w trakcie meczu od pierwszego składu Guillaume Samica, poirytowany nieudanymi akcjami Roberta Prygla (i tylko tego zawodnika) co i rusz potrząsał reklamową bandą. Jego krzyki w kierunku trenera Roberto Santillego można różnie interpretować, ale wyraźnie dało się zauważyć, że miłością obaj się nie darzą.

Największym przegranym, zresztą nie tylko ostatniego weekendu, ale i dziewięciu innych, kiedy Trefl Gdańsk zbierał baty od rywali, jest trener Wojciech Kasza. Po kolejnej porażce podał się do dymisji, a władze beniaminka szukają nowego szkoleniowca. Oczywiście w przypadku Kaszy trzeba podkreślić, w jak trudnej sytuacji się znalazł, kiedy co rusz wypadał mu ze składu kontuzjowany zawodnik, ale informacje o nie najlepszych relacjach tego trenera z zespołem docierały z Gdańska równie często.

Pisząc o tych trzech przypadkach, trudno oprzeć się wrażeniu, że to trenerzy byli największymi przegranymi 12. serii spotkań w PlusLidze. Kryzys trenerskiego autorytetu? A może swawola zawodników, rozpieszczanych przez działaczy - mimo kryzysu - coraz wyższymi kontraktami i gwarancją bezkarności. Od czasów Piotra Gabrycha nie przypominam sobie zawodnika wyrzuconego za niesubordynację. Ani przez trenera, ani przez właściciela klubu. Trzech ukaranych za nocne wybryki w Olsztynie siatkarzy nie liczę, bo po pierwsze to kadra, a po drugie trenerem był Raul Lozano, a więc zagraniczny szkoleniowiec.

Przywołane sytuacje to nie tylko specyfika ostatniego weekendu, ale coraz częstsze sytuacje, kiedy iskrzy na linii siatkarz - trener. Nie dziwmy się więc, kiedy działacze PZPS, wybierając kolejnego trenera kadry, znów zastrzegą, że w grę wchodzi zagraniczny szkoleniowiec, bo tylko tego słuchać będzie drużyna.

Zapraszam na blog iwanczyk.blox.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.