PlusLiga: Olsztyn lepszy od Warszawy

Przed siatkarzami Politechniki nawet najlepsi muszą mieć się na baczności. Ale też łatwo ich dobić, co zrobił w niedzielę AZS Olsztyn

Drużyna ze stolicy zabierała punkty niemal wszystkim faworytom ligi. Do Olsztyna jechała z mocnym postanowieniem nie tyle sprawienia niespodzianki, ile przekonywającego zwycięstwa. W dwóch pierwszych setach Politechnika mogła znów zaskoczyć kibiców, ale poległa w obu partiach na przewagi. W trzecim AZS po prostu dobił gości.

W Olsztynie nie dopisali kibice. Tym, którzy przyszli do hali, przeszkadzała niska temperatura. Siatkarzom też, którzy przed spotkaniem musieli rozgrzewać się w rękawiczkach, co wywołało wielkie zdziwienie.

Po ostatnich niepowodzeniach bardziej zdeterminowani byli olsztynianie, którzy nie chcieli stracić kontaktu z czołowymi zespołami. Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia gospodarzy 2:0 (Jurij Gładyr zepsuł zagrywkę, a następnie Olli Kunnari zdobył asa serwisowego). Goście też mieli swoje chwile, po ataku Gładyra (4:5), ale na pierwszą przerwę techniczną to gospodarze schodzili z jednopunktową przewagą. Drużyna z Warmii odjechała wtedy rywalom, a duży udział w tym mieli Grzegorz Szymański i Olli Kunnari. Ten drugi nie dosyć, że straszył Politechnikę atakami ze skrzydła i drugiej linii, to jeszcze przeciwnicy mieli też problemy z przyjęciem jego mocnej zagrywki. Po drugiej stronie siatki podobną robotę wykonywał Bartłomiej Neroj.

Gospodarze nie zakończyli szybko pierwszego seta - w końcówce ze stanu 24:21 nagle zrobiło się 24:24. Więcej zimnej krwi zachowali jednak olsztynianie.

W kolejnej odsłonie pierwszy punkt zdobył Radosław Rybak, który do tej pory był zdecydowanie mniej uruchamiany przez rozgrywającego. W przeszłości jednak nieraz udowodnił, że bardzo dobrze gra mu się przeciwko byłemu zespołowi. Politechnika raz po raz przedzierała się przede wszystkim przez blok przeciwników, ale mimo to olsztynianie dość szybko odrobili straty. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie, dlatego wytypowanie zwycięzcy tego seta było bardzo trudne. Goście wyrównali przy stanie 16:16, kiedy Gładyr upolował Krzysztofa Andrzejewskiego, libero AZS, do którego szła większość piłek z zagrywki.

Podobnie jak w pierwszej partii nie zabrakło emocji w końcówce, m.in. za sprawą Gładyra, który dwa razy sprytnie oszukał gospodarzy i doprowadził do stanu 23:23. Pierwszą piłkę setową zdobyli warszawianie, gdy Neroj huknął jak z armaty, ale w ważnym momencie zepsuł zagrywkę. To samo uczynił Buszek (28:27). Seta udanie zakończyli akademicy z Olsztyna po ataku Grzyba i bloku Szymańskiego.

Po asie serwisowym Kunnariego olsztynianie prowadzili w trzeciej odsłonie 4:0. Ten wyczyn powtórzył także Grzegorz Szymański, a także Paweł Siezieniewski (11:4). Goście w tym czasie grali już ze spuszczonymi głowami i stać było ich jedynie na pojedyncze zrywy. Wynik meczu był praktycznie przesądzony przy stanie 17:10, po kiwce Wojciecha Grzyba, który w niedzielę świętował swoje 28. urodziny.

AZS UWM Olsztyn - J.W. Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawa 3:0 (27:25, 33:31, 25:14)

AZS UWM: Zagumny, Siezieniewski, Grzyb, Szymański, Kunnari, Kowalczyk, Andrzejewski (libero) oraz Józefacki.

Politechnika: Neroj, Buszek, Gładyr, Rybak, Kapelus, Kłos, Milczarek (libero) oraz Kvaśniczka, Wojtaszek, Tepling.

Krzysztof Kowalczyk, trener Politechniki

Przeciwnicy byli zdecydowanie lepsi, i to we wszystkich elementach. Było nas stać jedynie na zrywy w końcówkach, dlatego w tym czasie próbowaliśmy gonić AZS. Popełniliśmy w tym spotkaniu wiele własnych błędów. Na usprawiedliwienie mogę jedynie dodać, że zaaplikowałem swoim zawodnikom dłuższą przerwę. Zrobiłem to z premedytacją, bo po ligowych pojedynkach byli już zmęczeni i przede wszystkim wypaleni.

Mariusz Sordyl, szkoleniowiec AZS UWM

My z kolei trenowaliśmy w okresie świątecznym znacznie więcej. Wcześniej rozgrywaliśmy także pojedynki w europejskich pucharach, zatem nie miałem zbyt dużo czasu na przeprowadzenie zajęć. Z Politechniką wygraliśmy planowo, ale wiedzieliśmy, że to dobrze grający zespół. Traciliśmy punktową przewagę za sprawą dobrej zagrywki przeciwników.

Copyright © Agora SA