Zobacz wyniki konkursu w Ga-Pa ?
- Dobrze, że ten rok się kończy. To był rok przestępny, a w tych latach zawsze źle mi się skakało. Nie układało mi się w sporcie, nie układało też w życiu osobistym. Teraz będzie lepiej - mówił w sylwestra uśmiechnięty Adam Małysz.
Z optymizmem patrzył w przyszłość, bo w kwalifikacjach zajął ósme miejsce. Wszystko dzięki siedmiu dobrym skokom w Oberstdorfie, kiedy dzień po nieudanym konkursie mógł spokojnie potrenować i lądował poza 130. metrem. Swoje sylwestrowe skoki w Garmisch-Partenkirchen określił jako "o niebo lepsze" od tego, co było wcześniej. W Nowy Rok spadł do piekła.
Małysz nie potrafi utrzymać równej formy. Niemal na każdej skoczni pierwsze skoki ma dobre. Ale kiedy przychodzi poważne skakanie, spóźnia odbicie. Albo, jak w Ga-Pa, właściwie w ogóle się nie odbija. Trener Łukasz Kruczek powiedział obrazowo, że "Adam odbił się wszystkim, tylko nie nogami". Czyli nie odbił się wcale. I przegrał z Niemcem Aleksandrem Wankiem, mistrzem świata juniorów.
Po konkursie był zrezygnowany. Zasugerował, by wracać i spokojnie trenować. Odpuści też kolejne, po Turnieju Czterech Skoczni, zawody w Kulm. Puchar Świata ma już z głowy, ale przed nim konkursy w Zakopanem, gdzie kilkadziesiąt tysięcy znowu przyjdzie z nadzieją pod Wielką Krokiew, oraz lutowe mistrzostwa świata w Libercu, gdzie Adam broni złota z Sapporo.
- Takie skakanie mnie nie interesuje, przyzwyczaiłem się i ja, i kibice do miejsc w dziesiątce - powiedział Małysz. I dodał, że ostateczną decyzję podejmą trenerzy. Kruczek twierdzi, że ostatni przystanek w Turnieju to raczej Bischofshofen, a nie Ga-Pa, więc Małysz będzie musiał męczyć się do końca?
W obozie polskich skoczków panuje totalna bezradność, a miny świadczą o jednym: nikt nic nie wie. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner odebrał w czwartek telefon. Ale powiedział, że jest na wakacjach w Azji (Kambodża, Wietnam) i że nic nie wie, co się dzieje. Do kraju wraca siódmego stycznia. Czyli już po Turnieju Czterech Skoczni. Jego zdecydowanym faworytem jest Simon Ammann. W Ga-Pa stoczył pasjonującą walkę z Austriakiem Wolfgangiem Loitzlem. Szwajcar pięć razy wygrywał w tym sezonie. Trzy razy za jego plecami był Loitzl. W czwartek, drugim fantastycznym skokiem, przełamał barierę niemożliwości i wygrał po raz pierwszy w sezonie. Odrobił stratę do Ammanna i po raz pierwszy w życiu stanął na najwyższym podium.
W sobotę kwalifikacje w Innsbrucku.
tyle razy w zeszłym roku Adam Małysz nie wszedł do finałowej 30. PŚ. Było to w styczniu w Harrachovie i Val de Fiemme