Niezły rok naszych sportowców

Rekordowa liczba reprezentantów województwa na igrzyskach w Pekinie, do tego olimpijski medal przegrany ledwie o ułamek sekundy. Piłkarze Jagiellonii wiosną grali dramatycznie, ale zostali w ekstraklasie. Siatkarki znowu toczyły nerwowy, lecz jednak zwycięski bój o utrzymanie

W mijającym roku mieliśmy dwie duże imprezy sportowe - w czerwcu większość Polaków pasjonowała się mistrzostwami Europy w piłce nożnej, a w sierpniu igrzyskami olimpijskimi. O turnieju rozgrywanym w Szwajcarii i Austrii w zasadzie należałoby jak najszybciej zapomnieć. Trzy mecze, jeden punkt - to cały dorobek biało-czerwonych. Z perspektywy naszego województwa należałoby odnotować tylko to, że awaryjnie w kadrze Leo Beenhakkera znalazł się wychowanek suwalskich Wigier Wojciech Kowalewski. Bramkarz jednak nie zagrał ani minuty.

Medal przegrany o włos

W Pekinie naszych reprezentantów było już więcej i emocji związanych z ich występami również. Przed imprezą w Chinach jak zwykle nadzieje medalowe wiązaliśmy z kajakarzami Sparty Augustów - Markiem Twardowskim i Adamem Wysockim. Augustowianie, medaliści mistrzostw świata i Europy, na najważniejszą imprezę w życiu każdego sportowca znowu jechali jako główni kandydaci do miejsca na podium. Niestety, ponownie wrócili bez choćby jednego krążka. W Pekinie ich najlepszy wynik to szóste miejsce w K4 na 1000 m. Największym rozczarowaniem okazał się występ Twardowskiego w jedynce na 500 m. 29-letni kajakarz przed dwoma laty w tej konkurencji zdobył mistrzostwo świata, przed rokiem brąz, a w Pekinie nie było go nawet w finale. Sam kajakarz uparcie twierdzi jednak, że szóste miejsce na igrzyskach to dobry wynik i niejeden sportowiec marzy o takiej pozycji. Akurat w jego przypadku po starcie w Pekinie pozostał duży niedosyt.

Złość, wściekłość - takie emocje towarzyszyły natomiast występowi w Chinach innej zawodniczki z Augustowa. O sam udział na igrzyskach 23-letnia Edyta Dzieniszewska musiała walczyć do ostatniej chwili, gdyż jeszcze na początku roku nie była pewna miejsca w osadzie K4 na 500 m. Ostatecznie pojechała do Chin, a brązowy medal przegrała zaledwie o 0,048 s.

Bez medalu z kolejnych igrzysk wrócili też badmintoniści z Suwałk - Nadia Kostiuczyk, Michał Łogosz i Robert Mateusiak. Nasi reprezentanci zakończyli swój udział na ćwierćfinale.

Praktycznie do ostatniej chwili o przepustkę na olimpiadę walczyły natomiast Anna Rostkowska (Athletics Jakać Młoda) i Krystyna Zabawska (Podlasie Białystok). Pierwsza z zawodniczek zadebiutowała na imprezie i w biegu na 800 m uplasowała się na 12. pozycji. O ile występ Rostkowskiej należy uznać za dobry, to nie można tak już powiedzieć o starcie Zabawskiej. 40-letnia kulomiotka do Pekinu pojechała na czwarte już igrzyska w karierze, a spisała się na nich jak nowicjuszka. Spaliła wszystkie próby.

Szansa na rekord w Kanadzie

Igrzyska w Pekinie były rekordowe pod względem liczby uczestników z naszego regionu. Trudno przypuszczać, że tak też będzie za cztery lata w Londynie. Twardowski, Dzieniszewska, Kostiuczyk, Mateusiak i Rostkowska powinni wystartować na kolejnej olimpiadzie, ale kolejnych sportowców aspirujących do startu w Anglii za bardzo nie widać. O wyjazd do Chin walczyła m.in. Kamila Stepaniuk z Podlasia Białystok. Do wyjazdu do Pekinu 22-letniej skoczkini wzwyż zabrakło czterech cm. W mijającym roku pokonała poprzeczkę zawieszoną na wysokości 191 cm, ale to nie dało jej kwalifikacji. Z drugiej strony nawet jakby wywalczyła przepustkę na olimpiadę, z osiągniętym wynikiem nie miałaby za bardzo czego na niej szukać.

Niewykluczone z kolei, że rekordowe będą igrzyska zimowe w 2010 r. w Vancouver. W 2008 r. spory postęp zrobili bowiem specjaliści od ścigania się na krótkim torze z białostockiej Juvenii. Już w styczniu łyżwiarze z Białegostoku byli blisko medali na mistrzostwach Europy. Ostatecznie trzykrotnie plasowali się na czwartej pozycji - Bartosz Konopko i Patrycja Maliszewska w wyścigach na 500 m oraz sztafeta kobiet. Ponadto Maliszewska miesiąc później bardzo dobrze spisała się na zawodach Pucharu Świata. Na imprezie w Salt Lake City zajęła 12. pozycję w wyścigu na 500 m i jako pierwsza Polka złamała granicę 45 sekund na tym dystansie. Jeszcze lepiej w listopadzie wypadł Konopko. Jako pierwszy zawodnik z naszego kraju wystąpił w biegu finałowym na zawodach Pucharu Świata, ostatecznie zajmując czwarte miejsce. Wyniki specjalistów od short-tracku nastrajają więc optymistycznie i być może na igrzyskach w Kanadzie będziemy mieli w końcu więcej reprezentantów niż jednego, jak to miało miejsce w Turynie, Nagano czy Albertville.

Piłkarskie resume

O ile takimi dyscyplinami sportu jak short-track czy badminton w Polsce interesują się w zasadzie jednostki, to kibiców piłkarskich tu na pewno nie brakuje. W naszym regionie najwięcej sympatyków ma oczywiście Jagiellonia. Dla białostoczan mijający rok nie był usłany różami. Koniec 2007 r. nastrajał jeszcze optymistycznie - dziewiąte miejsce w tabeli i 23 punkty na koncie to był wynik więcej niż dobry dla tamtej drużyny. Niestety, potem przyszła koszmarna wiosna. Białostoczanie byli najsłabszym zespołem w ekstraklasie, przegrali 11 z 13 spotkań. To spowodowało, że ekipa, którą po jesiennych meczach okrzyknięto rewelacją rozgrywek, wiosną długo musiała drżeć o utrzymanie. Ostatecznie piłkarze Jagiellonii zakończyli sezon na trzecim od końca miejscu w tabeli i zostali w ekstraklasie.

Latem w Jadze doszło do kadrowej rewolucji, a budową nowego zespołu zajął się Michał Probierz. Pod jego wodzą białostoczanom wiodło się różnie. Nie grali rewelacyjnie, ale potrafili wyrównać historyczną serię spotkań w ekstraklasie bez porażki. Nie znaleźli pogromcy w ośmiu kolejnych meczach i wyrównali klubowy rekord sprzed 19 lat. Niestety, inną - niechlubną - serię nadal kontynuują. Żółto-czerwoni w całym 2008 r. nie wygrali ani jednego spotkania w lidze na wyjeździe. Ostatecznie po jesiennych meczach z dorobkiem 18 punktów zajmują dziesiątą pozycję w tabeli. Najważniejsze, że włodarze klubu tym razem mają świadomość, odwrotnie niż przed rokiem, że bez wzmocnień trudno będzie pozostać w lidze i dlatego nie próżnują na rynku transferowym.

Z pozostałych naszych piłkarskich ekip można wspomnieć o ŁKS-ie Łomża. Niestety, tylko dlatego, że od kilku lat boryka się z problemami finansowymi i niewykluczone, że mijający rok był ostatnim w funkcjonowaniu klubu. Kolejni prezesi zapewniają, że mają pomysł na zapewnienie bytu drużynie, że już zaraz podpiszą umowy z kolejnymi sponsorami, a poprawy jak nie było, tak nie ma. Piłkarze na wypłaty muszą czekać miesiącami i to w zasadzie cud, iż przy tak beznadziejnej organizacji zespół dograł do końca rundę jesienną, a co więcej, nawet nie zamyka II-ligowej tabeli.

Siatkarski awans, spadek i utrzymania

Gdy w styczniu ekipę Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok obejmował Dariusz Luks, była ona w opłakanym stanie. Cztery spotkania, a w nich cztery porażki, zerowy dorobek punktowy i ostatnie miejsce w tabeli. Stopniowo trener, który wcześniej pracował z męskimi drużynami, wyprowadzał zespół z kryzysu. Niedużo zabrakło, by białostoczanki uniknęły w końcu walki o utrzymanie w ekstraklasie. Ostatecznie najpierw stoczyły zwycięskie boje z Centrostalem Bydgoszcz, a następnie z Wisłą Kraków i pozostały w lidze.

W obecnym sezonie nasze zawodniczki spisują się zdecydowanie lepiej. Po sześciu spotkaniach już mają w swym dorobku 12 punktów i tym razem powinny spokojnie pozostać wśród najlepszych drużyn w kraju.

Mijający rok był też szczęśliwy dla siatkarzy Pronaru Parkiet Hajnówka. Najpierw podopieczni Pawła Blomberga awansowali do I ligi, a następnie zaczęli spisywać się w niej nadspodziewanie dobrze. Po trzech pierwszych kolejkach beniaminek z Hajnówki zachwycał wszystkich. Wygrał trzy mecze i był liderem rozgrywek. Potem wiodło się mu już trochę gorzej, ale i tak 18 punktów na koncie po 11 spotkaniach i piąta pozycja w tabeli to wynik bardzo dobry.

Szeregi II-ligowców w mijającym roku uszczupliły się natomiast o jeden zespół z naszego regionu. Siatkarki Jedynki Łomża po barażach z BTPS-em Białystok spadły z ligi. Białostoczanki zaś nowy sezon rozpoczęły koszmarnie, ale wraz z jego biegiem spisują się zdecydowanie lepiej i jest nadzieja, że tym razem nie będą musiały walczyć w barażach o utrzymanie. A zdecydowanym plusem zespołu jest to, że szanse gry otrzymują w nim młode zawodniczki z Oczka Białystok. Ważną postacią zespołu jest już 15-letnia Małgorzata Właszczuk.

Po słabym początku sezonu coraz lepiej grają też zawodnicy Ślepska Augustów, którzy obecnie są wiceliderem II ligi, a w nadchodzącym roku mają w planach awans.

W zasadzie było dobrze

Pozostałe zespoły z naszego województwa mijający rok mogą zaliczyć do udanych. Koszykarze białostockich Żubrów z malutkimi problemami, ale utrzymali się na zapleczu ekstraklasy, a w kolejnym sezonie nie powinni już mieć z tym najmniejszych problemów. Zawodnicy Tura Bielsk Podlaski chociaż spadli z II ligi, kuchennymi drzwiami, ale do niej wrócili. Z kolei piłkarze ręczni MOKS Słoneczny Stok w końcu nie są chłopcami do bicia i coraz lepiej radzą sobie w szeregach II-ligowców. Straszną huśtawkę nastrojów swym sympatykom dostarczyli natomiast tenisiści stołowi Dojlid Białystok. W swym pierwszym sezonie w ekstraklasie zdobyli brązowe medale mistrzostw Polski. W następnych rozgrywkach po wymianie prawie całego składu przegrywali spotkania za spotkaniem i dopiero ostatnio odbili się od dna tabeli.

Tour opanował Białystok

Mijający rok to nie tylko starty zawodników z naszego regionu, ale też organizacja imprez o zasięgu krajowym, a nawet międzynarodowym. We wrześniu przez nasz region przemknął wyścig Tour de Pologne. Prestiżowa na świecie impreza kolarska metę jednego z etapów miała w Białymstoku. Tłum rozentuzjazmowanych kibiców dopingował zawodników, a ci, mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, mknęli ulicami miasta i dostarczyli mieszkańcom nie lada emocji. Niewykluczone, że w 2009 r. Tour znów wjedzie do Białegostoku.

Międzynarodowa impreza kolarska pokazała, że mieszkańcy regionu są głodni tego typu zmagań. Niestety, przynajmniej na razie na międzynarodowe emocje na stadionie, czy w hali się nie zanosi. Stadion miejski przy ul. Słonecznej ma przeobrazić się w obiekt na europejskim poziomie do 2011 r. Dlatego też na razie trzeba uzbroić się w cierpliwość i kibicować, aby prace posuwały się w szybkim tempie.

Znacznie gorzej wygląda sytuacja z halą, w której bez problemów mogłyby grać i trenować nasze zespoły. Władze miasta chciałyby zbudować taki obiekt, ale na razie nie wiadomo kiedy i gdzie miałby on powstać. A jeżeli jesteśmy już przy halach, to należy wspomnieć tę przy ul. Jurowickiej. Po hali Jagiellonii, gdzie swego czasu występowali mistrzowie olimpijscy, bito rekordy świata, rozgrywano mecze ekstraklasy siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej, boksu, nie został w zasadzie ślad, a w jej miejsce ma stanąć centrum handlowe. Wiąże się to również z tym, że bez miejsca do treningów zostali piłkarze Jagiellonii. Na wiosnę mają jeździć ćwiczyć do Pogorzałek. Włodarze klubu nie zamierzają zainwestować w bazę sportową dla zespołu. A drużyna z ekstraklasy bez własnego miejsca do treningów zakrawa na kpinę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.