Pogoń idzie poznańskim przykładem

II LIGA PIŁKARSKA. Jednym z najlepszych piłkarzy w VIII Memoriale Stefana Moskalewicza w Świdwinie był Dariusz Dźwigała. Jeden z byłych ulubieńców fanów Pogoni już jesienią może być ich wrogiem.

Rozmowa z byłym piłkarzem Pogoni

Jakub Lisowski: Olgierd Moskalewicz miał trudności ze ściągnięciem ciebie do Świdwina na turniej?

Dariusz Dźwigała: Nie. Już rok temu zadeklarowałem, że przyjadę. Jeśli tylko zdrowie dopisuje, to chętnie biorę w nim udział, a Olkowi po prostu się nie odmawia.

Taki turniej to okazja do rozmów z kolegami, czy raczej poszukiwanie nowych graczy do swojego zespołu?

- Myślę, że bardziej to pierwsze. Chętnie spotykam się z kolegami z boiska, choć z drugiej strony jest okazja do rozmów. Przed rokiem pogadałem sobie na turnieju z Krzysztofem Kuźmińczukiem i później grał on w Otwocku. Może i tegoroczny turniej czymś zaprocentuje. Zobaczymy.

Zaczynasz karierę trenerską i ze Startem Otwock dobrze spisujecie się w II lidze.

- Początek faktycznie jest niezły, ale nie mam zamiaru ukrywać, że jak na tę klasę rozgrywkową mam bardzo dobrą ekipę i zawodnicy bardzo mi pomagają w moim debiucie. Oby tak było dalej.

Nie ciągnie na boisko?

- Trochę ciągnie, szczególnie w momentach, gdy widzi się, że coś nie idzie, że z boku dostrzegam pewne rzeczy, które można na murawie zrobić inaczej, a piłkarze nie potrafią tego zrobić. Wtedy wszedłbym na plac, ale podjąłem decyzję, że już tego robić nie będę. To zbyt wysoka liga, by narażać swoją drużynę. Zresztą chcę mieć w ekipie pewien autorytet i nie chciałbym go tracić, gubiąc piłkę w środku boiska. Po co mi to? Chcę trzymać się swojego postanowienia, ale... do rozgrywek zgłoszony jestem też jako piłkarz.

W Szczecinie jest deficyt środkowych pomocników z pomysłowością w ofensywie, potrafiących bić rzuty wolne.

- Po mnie nikt się nie zgłosił ostatnio (śmiech). Zresztą dla mnie jest już za późno, chyba że zmienią się przepisy i będzie można robić zmiany lotne. Wtedy jestem do dyspozycji. A tak serio, to Pogoni mogę pomóc w inny sposób. W drużynie mam paru fajnych środkowych pomocników, którzy w przyszłości mogliby trafić do Szczecina.

Na poważnie, to chciał cię sprowadzić trener Baniak, gdy brazylijska Pogoń spadała z I ligi.

- Trochę żałuję, że wtedy sprawa rozbiła się o przepisy. Chciałem wrócić, coś pomóc. W Pogoni spędziłem wiele pięknych chwil, coś jej zawdzięczam. Gdybym wtedy wrócił do grania, to pewnie nie rozpocząłbym tak szybko trenerskiego etapu. Dziś jedynie śledzę wyniki portowców, jestem w stałym kontakcie z Robertem Dymkowskim, utrzymuję znajomości z innymi pogoniarzami.

Jak te ostatnie lata Pogoni odbierałeś z zewnątrz?

- Brazylijska Pogoń to była chora sytuacja. Początek za Ptaka był dobry, ale później wszystko się rozmyło. Szkoda, bo przecież w Szczecinie jest podobny klimat dla piłki jak w Poznaniu. Trzeba jednak inwestować w klub, oprzeć się na solidnych sponsorach. Wierzę, że małymi kroczkami Pogoń będzie teraz szła poznańskim przykładem. Nieodległe wspomnienia z meczu, na który przyszło ponad 20 tys. widzów - to jest to, co daje mi wiarę, że tak będzie.

Ten najbliższy krok już za pół roku. Awans do I ligi. Twoja Stal też ma szansę. Chciałbyś wejść na murawę Stadionu Krygiera jako trener rywali, nie czułbyś tremy?

- Jak najbardziej bym chciał. Życzę awansu Pogoni. My w Otwocku robimy dobry wynik, mimo pewnych niedociągnięć organizacyjnych. Pod tym względem nawet nie ma co przyrównywać Startu do Pogoni, ale sportowo możemy powalczyć o I ligę.

Jak porównujesz obie grupy II ligi?

- Nie chcę tego robić, bo jestem zaabsorbowany zmaganiami w mojej grupie, nie mam czasu na śledzenie tej zachodniej. Mogę jedynie porównywać nazwiska piłkarzy, ale to nie ma sensu. Grupa wschodnia jest bardzo wyrównana, bo mój zespół jest na 3. miejscu i ma tylko dwa punkty straty do wicelidera, ale tylko sześć oczek przewagi nad strefą barażową. Jest duży ścisk i wiele fajnych ekip.

Nie analizujesz grupy zachodniej pod kątem przyszłego awansu?

- Nie. Na razie koncentruję się na II lidze, na swoim zespole. Jeśli awansujemy - będziemy zbierać informacje o naszych przeciwnikach.

Jest duża różnica między I a II ligą?

- Mogę przyrównać swój zespół i twierdzę, że pod względem sportowym takiej przepaści nie ma. Jasne, że w I lidze jest wyższy poziom, ale nie aż tak, by beniaminkowie musieli żyć w strachu. Rozgrywałem wiele sparingów z zespołami z ekstraklasy czy I ligi, zimą czeka nas to samo. Nie mamy obaw, a gdy uzupełnię skład dwoma wartościowymi piłkarzami, to pewnie poradzimy sobie i na zapleczu ekstraklasy. Póki co, chcemy wywalczyć o awans.

I jesienią zagrać z Pogonią...

- Daj Boże, by tak się stało.

DARIUSZ DŹWIGAŁA - rocznik 1969. Wychowanek Drukarza Warszawa przez lata związany z klubami ze stolicy. Do Pogoni trafił w styczniu 2000 r. i grał w niej do końca 2003 r., z półrocznym (jesień 2002) epizodem na występy w lidze tureckiej. W sumie rozegrał w bordowo-granatowych barwach 61 spotkań i zdobył 13 bramek. Dał się zapamiętać jako skuteczny egzekutor stałych fragmentów gry. Doczekał się nawet fanklubu, który wieszał na płocie flagę z jego pseudonimem. A to już coś znaczy w Szczecinie.

autor DARIUSZ GORAJSKI

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.